~k napisał(a): Dokładnie: karać tych wszystkich pseudo miłośników zwierząt! I to surowo! Pełno wszędzie a w naszym smutnym mieście i okolicach to już mnóstwo ludzi, którzy uważają się za miłośników zwierząt. Paradują potem po mieście ze swoimi pupilami, wszem i wobec trąbią jak to kochają zwierzęta( a ludzi zazwyczaj nie), a inni to siacy, owacy... A potem taka delikwentka zamyka psa w aucie- bo przeszkadza, zostawia w domu samego na cały dzień- bo przeszkadza, a gdy już się znudzi- to wyrzuca gdzie popadnie i dalej szumnie nazywa się "MIŁOSNIKIEM ZWIERZĄT".
Zapominają oni tylko o tym, że to żywa istota, którą trzeba zajmować się jak członkiem rodziny: regularnie odwiedzać weterynarza, wyprowadzać na spacery, spędzać z nim czas...smutne i dlatego niecierpie ludzi, którzy nazywają się miłośnikami zwierząt!
A tych co niczym stado wściekłych psów rzucają się na biedna kobietę oddałbym na badanie psychiatryczne. Niby kochają zwierzęta a człowiekowi gotowi gardło przegryźć bo źle spojrzał. Człowiek to też żywa istota szanowni "obrońcy zwierząt".
W artykule nic nie ma o tym by psu stała się krzywda. Wychodzi więc na to że ocena sytuacji, poczyniona przez kobietę była właściwa. Nikt nie spytał psa czy chciał pozostać sam w domu, czy jechać ze swoją panią, pomimo drobnych niedogodności. Myślę ze wybrałby to drugie.
A banda wściekłych psów tylko czeka, komu by tu do gardła skoczyć.
Leczcie się.