do przekreconych nazw pochodzenia lacinskiego nie bede sie odnosil.
jezykiemm polskim na slasku poslugiwano sie jeszcze do czasow germanizacji. w XVI-tym wieku anglik mogl przejechac slask lub cala polske i porozumiewac sie z wiekszoscia bez zadnych problemow bo wiekszosc znala lacine. opitz piszac, ze jedzie do stolicy wcale nie mial na mysli wiednia, drezna czy krolewca, mial na mysli wroclaw, pisal lacina. macie szanse zostac wybitnymi szwedzkimi poetami, wystarczy napisac tylko ksiazke o literaturze szwedzkiej (ale po lacinie), potomkowie nowaka ufunduja wam popiersia z napisem: oto wybitny szwedzki poeta zreszta z bunzlau.
~zacofany moher napisał(a):
Nazwy miejscowe na tzw. Ziemiach Odzyskanych były ustalane przez specjalną komisję nazewnictwa.
nie wiem jak ta komisja po wojnie dzialala, kto w niej zasiadywal ale wiem, ze boleslawiec mial od poczatku swoja nazwe i nikt jej nie podwazal, inna sprawa byla z nowogrodzcem, dlugo jeszcze po wojnie poslugiwano sie nazwa naumburg, czesc ulic boleslawca i czesc wiosek mialo nazwy polskie od poczatku, czesc zachowala nazwy niemieckie. laziska nazywano lasice i dawna droge do nich nazwano lasicka, nazwe wioski zmieniono a o ulicy zapomniano. dzisiejszy rynek nazwano placem limanowskiego - od poczatku, czyli nie poslugiwano sie nazwami niemieckimi tak jak ktos tu probuje udowodnic.
jesli chodzi o tonware to nazwe ta zaczeto uzywac w okresie industrializacji a bunzel jest nazwa starogermanska, polacy tlumacza inaczej pochodzenie nazwy a niemcy inaczej, ja akcetuje oba wyjasnienia bo sa tak rozne, ze az smiechu warte.