25 lipca 2011r. godz. 08:06, odsłon: 17961, bolec.Info/mk"Archiwum X" szuka mordercy
To było jedno z najbardziej brutalnych morderstw w Polsce. Tego nie mógł zrobić człowiek tylko bestia w ludzkiej skórze-mówi policja
(fot. KPP Bolesławiec)
REKLAMA
Najbardziej doświadczeni policjanci z grupy nazywanej potocznie „Archiwum X” szukają morderców Ewy Pilarskiej ze Zbylutowa. Do makabrycznej zbrodni doszło 22 sierpnia 1993 roku pod Lwówkiem Śląskim. Po kilkunastu latach policjanci wracają do tej sprawy.
To było jedno z najbardziej brutalnych morderstw w Polsce. Tego nie mógł zrobić człowiek tylko bestia w ludzkiej skórze – mówili policjanci, którzy kiedyś pracowali nad tą sprawą.
Przez prawie 17 lat nikt nie mógł rozwiązać sprawy brutalnego morderstwa, czy uda się teraz? Policjanci, którzy znowu pracują nad tą sprawą to bardzo doświadczeni funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Grupa nosi potocznie przyjętą nazwę
„Archiwum X”. Policjanci z tych grup pracują nad nierozwiązanymi sprawami sprzed wielu lat. W większości przypadków udaje im się doprowadzić sprawców brutalnych morderstw przed wymiar sprawiedliwości. - Towarzyszą nam najnowocześniejsze zdobycze techniki. Nie działamy pod presją czasu tylko możemy każdą, niewyjaśnioną sprawę przeanalizować na kilkadziesiąt sposobów. Badania DNA to już standard – mówi policjant, który pracuje nad sprawą Ewy Pilarskiej.
Statystyki policjantów z „Archiwum X” są imponujące. Na przykład w Małopolsce na przełomie zaledwie 2 lat lat policjanci rozwiązali 12 z 14 spraw. Być może w sprawie niewyjaśnionego morderstwa w Zbylutowie już depczą mordercom po piętach, ale dla dobra sprawy nie chcą ujawniać szczegółów.
Policjanci analizuje minutę po minucie
Dokładni 22 sierpnia 1993 roku w Zbylutowie koło Lwówka Śląskiego doszło do morderstwa, które wstrząsnęło całą Polską. Dzień wcześniej 16-letnia Ewa wybrała się na dyskotekę do Chmielna koło Zbylutowa. To bar „Zacisze”, prowadzony wtedy przez Andrzeja Ś. Po dyskotekach w Chmielnie i barze zostały już tylko wspomnienia.
Ewa na dyskotekę pojechała autobusem PKS prosto z przystanku, była godzina 20. - Na dyskotece bawiło się na początku około 150 osób, stałem na bramce . Później już ludzie wchodzili bez biletów i wszystkich było może z 200 osób – zeznawał dawniej Andrzej Ś., właściciel dyskoteki.
Twierdzi on też, że Ewa nie zatańczyła ani jednego „kawałka”, stała pod ścianą, rozmawiała z koleżankami i spacerowała. Ewa najprawdopodobniej nie piła nawet alkoholu. Należała do osób bardzo spokojnych i uśmiechniętych.
Z relacji świadków wynika, że Ewa wychodzi z baru „Zacisze” między godziną 2 a 3 nad ranem. W tym momencie koleżanka Ewy prosi ją, aby ta została jeszcze godzinę to wrócą razem. Ewa oznajmia, że musi iść i nie może czekać.
Wraca pieszo do domu, który znajduje się od baru w odległości około 1 kilometra. Droga była wówczas solidnie oświetlona i nikt nie bał się nią chodzić nawet nocą. Dziewczyna nie wraca do domu. Jej zaniepokojeni rodzice zawiadamiają policję w niedzielę.
Trwają poszukiwania. Dopiero w poniedziałek o godzinie 6.30 znaleziono ciało Ewy niespełna 100 metrów od jej domu. Było potwornie zmasakrowane tak, że nie sposób jest to opisać. Okrutne rany zadawane 15-letniej dziewczynie świadczą o motywach seksualnych zwyrodnialców.
Sekcja wykazała, że ofiara bardzo energicznie się broniła, a znęcało się nad nią co najmniej dwóch sprawców. Tak brutalnej zbrodni nie odnotowały wówczas żadne kryminalne statystyki.
Trwa intensywne śledztwo
Oprócz śledztwa trwała wtedy medialna burza, a ludzie bali się po zmroku wychodzić na ulice swojej wsi. Policjanci w tamtych czasach szybko stworzyli portret psychologiczny sprawców.
„Cechuje ich sadyzm, psychopatyczna osobowość i pełna świadomość popełnienia tego czynu” - czytamy w archiwalnych artykułach. Specjalna grupa policjantów, która pracowała nad tą sprawą zawęża krąg podejrzanych do 130 osób. Bezskutecznie.
Kilkakrotnie wznawiane śledztwo nie ma swojego finału. Mordercami mogą być osoby z okolic, a świadczy o tym ich bardzo dobra znajomość terenu. Na dyskoteki do baru "Zacisze" przyjeżdżali wtedy mieszkańcy Lwówka Śląskiego, Złotoryi, Jawora, Legnicy, Jeleniej Góry, Bolesławca, a nawet Bogatyni.
Z zeznań świadków wynika, że Ewie mogła wsiąść do czerwonego samochodu nieznanej marki. Najprawdopodobniej był to mały samochód, a w środku mężczyzna o bardzo mocnych, wręcz małpich rysach twarzy. Niewykluczone, że mordercy zaproponowali Ewie podwiezienie do domu.
Do sprawy powraca specjalna grupa policjantów
Być może po blisko 17 latach uda się schwytać morderców Ewy Pilarskiej. Taką nadzieję ma między innymi rodzina zamordowanej Ewy, która cały czas czeka na sprawiedliwość. Nadzieję mają też wrocławscy policjanci, którzy powrócili teraz do tej sprawy i analizują ją pod różnymi wariantami wykorzystując najnowsze zdobycze techniki.
Jak można pomóc?
Może ktoś z naszych czytelników może podzielić się informacjami, które w 1994 roku nie były nikomu znane?
Może ktoś zna nowe okoliczności sprawy, które przed wielu laty nie ujrzały światła dziennego z różnych powodów? Z pewnością są osoby z okolic, które pamiętają dokładnie zabójstwo Ewy.
Aby pomóc w ujęciu morderców ważna jest nawet najmniejsza informacja. Policjanci z grupy „Archiwum X” czekają na każdy sygnał pod numerem telefonu 71 340 42 62 lub alarmowym 997, ewentualnie 112. Zapewniają całkowitą anonimowość.