27 sierpnia 2009r. godz. 07:18, odsłon: 26221, Bolec.Info / Daniel BiernatLincz czy samobójstwo polityczne?
„Groził mi, że mnie załatwi”- napisała w notatce służbowej Ewa Lijewska, dyrektor BOK.
(fot. Bolec.Info / Daniel Biernat)
REKLAMA
„Groził mi, że mnie załatwi”- napisała w notatce służbowej Ewa Lijewska, dyrektor BOK.
- Jest to absolutną nieprawdą. To dementuję. Jest to lincz polityczny - mówi Bogdan Nowak.
Uznaliśmy, że nasi Czytelnicy powinni poznać kulisy wydarzeń, jakie towarzyszyły organizacji Bolesławieckiego Święta Ceramiki.
Sesja Rady Miasta w dniu 26 sierpnia. Informacja prezydenta miasta o ważniejszych działaniach między sesyjnych. Krótko po tym pada pytanie radnego Jarosława Kowalskiego: „Czy prawdą jest, że radny Bogusław Nowak znieważył panią Ewę Lijewską, czyli funkcjonariusza publicznego, pracowników BOK oraz pana wiceprezydenta Małkowskiego?”.
Było to wywołanie do odpowiedzi wiceprezydenta Macieja Małkowskiego, który odczytał dwie notatki służbowe. Pierwszą sporządzoną przez dyrektor Bolesławieckiego Ośrodka Kultury Ewę Lijewską - podczas rozmowy telefonicznej oraz wizyty osobistej Bogdana Nowaka w BOK oraz drugą napisaną przez pracownika BOK.
Poniżej cytujemy treść obydwu notatek:
Notatka dyrektor Bolesławieckiego Ośrodka Kultury - Ewy Lijewskiej:
14 sierpnia w piątek w godzinach południowych zadzwoniła do mnie dziennikarka z programu „Kawa czy herbata”, z propozycją, abym zorganizowała przyjazd grupy, która opowiedziała by w programie o Święcie Ceramiki. Zadzwoniłam z telefonu komórkowego do pana Bogdana Nowaka informując go o możliwości wyjazdu kilku „Glinoludów” do Warszawy. Dodałam, że mogliby pojechać również przedstawiciele z Manufaktury i „Zdobinki” z Zakładów Ceramicznych. Nie zdążyłam wypowiedzieć całego zdania jak usłyszałam w słuchawce wulgaryzmy i słowa niecenzuralne wykrzykiwane przez Pana Nowaka. Rozmowa miała miejsce w rynku. Chcę zaznaczyć, że słowa te słyszał osobiście pan Jacek Dudyński, którego w tamtej chwili spotkałam i przekazałam telefon komórkowy z prośbą, aby posłuchał jak pan Nowak, delikatnie mówiąc, wyraża swoje niezadowolenie. Postanowiłam przerwać i rozłączyłam się.
Po kilkunastu minutach w moim pokoju w BOK pojawił się pan Nowak, który krzyczał (cytat): że mnie zniszczy, jeżeli nie zrozumiem, że jedyną najważniejszą imprezą podczas Święta Ceramiki jest Gliniada, a te skorupy to trzeba z rynku wyp…. Powodem jego irytacji było to, że, jak mówił: ośmielam się organizować jakiś wyjazd do Warszawy. To on i jego Glinoludy mogą reprezentować Bolesławiec, bo oni są najważniejsi. Twierdził, że podobno kiedyś osobiście rozmawiał z kimś w Warszawie w sprawie udziału w programie. Krzyczał, że nie mam prawa rozmawiać z kimkolwiek w sprawie promocji Bolesławca w telewizji. Był bardzo agresywny, podnosił krzesła i rzucał je o podłogę, groził mi cytuję: „że mnie załatwi”, przez to bałam się o swoje bezpieczeństwo. Chciał wymusić na mnie, abym podała numer telefonu dziennikarki, która do mnie dzwoniła. Cały czas krzyczał, że tylko on może organizować takie wyjazdy i tylko on będzie decydował kto tam pojedzie.
Moi pracownicy na dole słyszeli krzyki i byli zdezorientowani, co się dzieje w moim pokoju. O całym zdarzeniu poinformowałam mojego bezpośredniego przełożonego, wiceprezydenta Macieja Małkowskiego. Dodam, że to nie były pierwsze groźby pod moim adresem – podpisała Dyrektor BOK – Ewa Lijewska - Małachowska.
Notatka służbowa Beaty Kapały – pracownika BOK
Podczas Bolesławieckiego Święta Ceramiki w dniu 21 sierpnia 2009 r. w godzinach po południowych na parking przed kinem Forum, podjechał na motocyklu trójkołowym pan Bogdan Nowak z kobietą rozdającą ulotki. Pomimo obowiązującego tego dnia zakazu wjazdu na teren imprezy. Pojazd został wpuszczony przez ochronę bez przepustki. W celu uzyskania przepustki do holu kina weszła kobieta, która towarzyszyła panu Nowakowi. Po wcześniejszej konsultacji z panią dyrektor, odmówiłam wydania przepustki na pojazd i poinformowałam zainteresowaną, że ze względów bezpieczeństwa ulotki mogą być roznoszone na pieszo.
Po wyjściu kobiety z budynku kina, wszedł pan Bogdan Nowak, w arogancki sposób wyrażając swoje niezadowolenie z faktu nieotrzymania przepustki. Na informację, że jest to decyzja pani dyrektor, pan Nowak odparł, że nie będzie z dyrektorką rozmawiał, że tak wygląda współpraca oraz żądał podania mojego nazwiska. Przez cały czas pan Nowak zachowywał się w sposób wybuchowy, często używał wulgarnych słów, cytuję: „Tak ma wyglądać k… mać nasza współpraca, ja wam pokażę. Rozp….. to wszystko!” Sytuacja ta miała miejsce w obecności innych pracowników Bolesławieckiego Ośrodka Kultury – Marzeny Noworol, Katarzyny Gąsior, Anny Błachni oraz innych osób postronnych, znajdujących się wówczas w holu kina – podpisała Beata Kapała.
Odpowiedź radnego Bogusława Nowaka podczas sesji, po odczytaniu przez Macieja Małkowskiego obydwu notatek:
- Szanowni państwo, oto jesteście świadkami swoistego linczu politycznego, to już się dzieje nie od dzisiaj. Czuję się bardzo osaczany przez siły polityczne w mieście, które chcą wyeliminować swojego przeciwnika politycznego. Program „Kawa czy herbata”, mam świadków, że był to program załatwiany od kilku miesięcy, za nasze pieniądze były nasze wyjazdy. Telefon do pani Lijewskiej był czystą pomyłką jednej z asystentek, pani Magdy, która zadzwoniła nie do pani Lijewskiej, lecz do Urzędu Miasta pytając się o organizatora Gliniady. Przekazano jej telefon do pani Lijewskiej i ona zaczęła robić scenariusz jak to będzie w Warszawie i kto tam pojedzie. Umówmy się panowie, panie - robicie coś, pracujecie nad czymś, powołujecie się na wszystkie znajomości jakie macie, a potem ktoś chce się wślizgnąć jak ten śledź w waszą robotę. To jest nie do wytrzymania. Poszły nerwy. Przyrzekam, że pani Lijewska będzie musiała mi udowodnić pewne słowa, które tam padły, które są nieprawdą. Nie powiedziałem, że panią zniszczę, tylko powiedziałem pani, że wszystkie media będą o tym mówiły, może tutaj czuła się pani zagrożona.
Wypowiedź prezydenta miasta Piotra Romana podczas sesji:
- Oświadczam, że nie pozwolę na to, żeby ktokolwiek, choćby był nawet premierem rządu polskiego, obrażał bezkarnie moich pracowników, wyzywał ich wulgarnie. Nigdy na to nie pozwolę, choćby to miało się dla mnie skończyć jakąś klęską.
- Jako funkcjonariusz publiczny jestem zobowiązany, a nie czy chcę czy nie chcę, do powiadamiania stosownych organów w przypadkach kiedy stwierdzono naruszenie przepisów karnych. Po przyjeździe z wakacji dowiedziałem się od mojego zastępcy, że padały groźby karalne. I powiedzieliśmy, że nie mamy pewności. Jest przypuszczenie i prawnicy muszą nam powiedzieć. Jeżeli prawnik mi powie, że mam obowiązek powiadomić organy ścigania, będę musiał to zrobić, w innym wypadku to ja zostanę pociągnięty do odpowiedzialności.
Wiceprezydent Maciej Małkowski dla Bolec.Info po sesji RM:
- Nie miałem zamiaru ujawniać mojej nieprzyjemnej rozmowy z radnym Nowakiem do czasu kiedy dowiedziałem się w jaki sposób potraktował panią dyrektor BOK i pracowników BOK. Traktowałem to jako "męską rozmowę" i znając usposobienie pana radnego nie chciałem robić z tego hałasu – mówi wiceprezydent Maciej Małkowski.
- Sytuacja przybrała inny charakter, kiedy pani dyrektor BOK przedstawiła mi całą tą nieprzyjemną sytuację. Powiedziałem sobie w duchu "dość" i postanowiłem poinformować o tym pana Prezydenta. Nie sądziłem, że sprawa trafi pod obrady Rady Miasta i że padnie to pytanie. Chciałem załatwić sprawę w naszym gronie. Widać miało być inaczej - mówi Maciej Małkowski. - Pomijam fakt podejrzenia znieważenia funkcjonariusza publicznego. Jednak nie mogłem przejść obojętnie obok takiego potraktowania ludzi, stąd zapewne emocje - dodaje wiceprezydent.
- Wszyscy doceniamy "Gliniadę", jako wspaniałą formę promocji naszego miasta i ciekawą formę działania animacyjnego. Możemy się różnić, ścierać, nie zgadzać co do kwestii organizacyjnych, ale na pewno nie mogę dopuścić do tak poniżających i niegodnych zachowań. Pani Ewa Lijewska jest na początku swojej kariery jako dyrektor Bolesławieckiego Ośrodka Kultury, i wątpię w jej złą wolę pod czyimkolwiek adresem. Wręcz przeciwnie, jest to człowiek otwarty na wszelkie pomysły, garnie do siebie ludzi. To samo czyniła w stosunku do organizatorów „Gliniady”.
- Na pewno problem nie tkwi w osobie Pani Dyrektor. Przykro mi, że "od kuchni" w tym przypadku tak to wygląda. Mam jednak nadzieję, że takie sytuacje nie będą miały więcej miejsca, a nasza współpraca z panem Nowakiem, bo z zarządem Via Sudetica współpracuje się bardzo dobrze, będzie miała ludzki i cywilizowany charakter - kończy wypowiedź Maciej Małkowski.
Bogdan Nowak dla Bolec.Info po sesji RM:
- Jestem naprawdę zszokowany i nawet trudno mi jest emocjonalnie się uspokoić, dlatego że jest to nieprawdopodobna nagonka na moją osobę, którą odczuwam już od wielu miesięcy. Czuje na plecach oddech po prostu politycznego linczu, który chce wykołować Nowaka kompletnie z polityki, zdyskredytować i pod każdym względem podważyć jego autorytet. Sprawa pani Lijewskiej – wygląda następująco – my z Ewą Lijewską znamy się bardzo dobrze, znamy się zanim Ewa była dyrektorką. W momencie kiedy Ewa zwróciła się do mnie o pomoc przy organizowaniu Bolesławieckiego Święta Ceramiki, dostałem skrzydeł. Powiedziałem w stowarzyszeniu (Via Sudetica - przyp. red), że z Ewą na pewno w tym roku coś nam się uda zrobić. Byłem cały szczęśliwy i chodziłem jak ten „głupi optymista”, że nareszcie coś zrobimy razem z miastem w sprawie Święta Ceramiki - i zaczęły się rozmowy. Pani Ewa Lijewska bywała tutaj u mnie po godzinie 18 (w Piwnicy Paryskiej – przyp. red), gdzie wysłuchiwała wszystkich pomysłów i wszystkich po prostu rad, bo ona dopiero pierwsze święto zaczynała. Rad od człowieka, który całe życie profesjonalnie zajmował się tego typu imprezami.
- Ja jestem z zawodu showmanem i artystą. Myśmy uczestniczyli w takich świętach przez całe moje profesjonalne życie zawodowe. Wszystkie te rozmowy kierowały się ku temu żeby w tym roku Gliniada, włączona do Święta Ceramiki jako jeden ze spektakli Święta Ceramiki, była współorganizowana przez miasto, powiat i Via Sudetica, ale w jakiś sposób dziwny, co też nas bardzo dziwiło, temat został spychany.
- Rozmowy nie dochodziły do skutku, telefony nie dzwoniły. Minęły trzy tygodnie gdzie zaczynało się już robić bardzo późno, pani Ewa Lijewska kompletnie zmienia taktykę i zmienia kompletnie pierwsze nasze ustalenia. Mówi, że jest przerażona tym co ma do zorganizowania i nie weźmie sobie jeszcze na swoją głowę Gliniady, więc może od nas tą imprezę kupić, ale nie dotknie się do tego swoim palcem. Z Ewą mam relację na „Ty”, to nie można teraz - dzisiaj mieszać tego jako notatkę służbową.
- Była taka sytuacja kiedy poszedłem osobiście do pani Ewy, bo chciałem po prostu jej wygarnąć, w związku z całymi tymi kulisami. Z tymi rzeczami, które po prostu zaczęły śmierdzieć, gdzie uważałem, że Ewa jest ostatnią hipokrytką, że mówi co innego, a robi co innego. Uważam, że umowy ustne są bardzo ważne. Po prostu wykrzyczałem jej rzeczywiście – „Jesteś Ewa hipokrytką, ja z Tobą w życiu już nie będę pracował, a jak się już to wszystko skończy to wszystkie media to opiszą” – i ona to zinterpretowała, że ja ją zniszczę. Jest to absolutną nieprawdą. To dementuję, ale moje nerwy mnie poniosły. To była bardziej rozmowa prywatna z Ewą Lijewską i z Bogdanem Nowakiem, niż rozmowa służbowa. Uważam, że jest to lincz polityczny.
Cała treść zawarta w materiale została udokumentowana.
Fotoreportaż: 61. Sesja Rady Miasta - 26.08.2009r.
1 - Sesja Rady Miasta - 26.08.2009r.
fot. Bolec.Info / Daniel Biernat, 2009-08-27
Następne zdjęcie