1 września corocznie wspominamy rocznicę wybuchu II wojny światowej, rozpoczętej inwazją Niemiec nazistowskich na nasz kraj. Myśląc o tych wydarzeniach, widzimy obrazki z bombardowania bezbronnego Wielunia, zażartej obrony Westerplatte czy zaciętych walk nad Bzurą. W tym roku ta rocznica ma szczególny wydźwięk, ponieważ w sąsiadującej z nami Ukrainie znów trwa wojna, także rozpoczęta o godzinie 4:45. W tym tekście spróbuję nakreślić obraz sytuacji, jaka w tych historycznych dniach zaistniała w niemieckim wówczas Bolesławcu.
Na początek krótki kontekst. Ówczesne Bunzlau od ponad sześciu lat było miastem poddanym władzy totalitarnego, nazistowskiego reżimu, popieranego przez znaczną część jego mieszkańców. Prywatne media zostały przejęte przez państwo i zamienione w tuby propagandowe NSDAP. Wszystkie urzędy obsadzali naziści, a w szkołach propagowano nazistowską ideologię. Sprzeciwiający się temu nauczyciele - na czele z dyrektorem seminarium ewangelickiego w Nowogrodźcu (Naumburg am Queis), Gerhardem Gloegem - zostali zwolnieni. Żydzi byli systemowo szykanowani, a w listopadzie 1938 roku naziści spalili ich synagogę.
Jednocześnie w Bunzlau i jego okolicach wciąż toczyło się normalne, codzienne życie. Ludzie zakochiwali się, rodzili, umierali, robili zakupy, zakładali interesy i płacili podatki. No, z tym ostatnim czasem bywało różnie, skoro w Łaziskach (Looswitz) gospodarzom trzeba było przypominać o tym obowiązku.
O tym, co na przełomie sierpnia i września 1939 roku działo się w powiecie bolesławieckim, mówi głównie ówczesna prasa, zwłaszcza dziennik Bunzlauer Stadtblatt. Nowości lokalne zajmowały tam jednak niewiele miejsca, gdyż musiały ustąpić miejsca intensywnej, antypolskiej propagandzie, szykująca bolesławian na planowaną wojnę.
Na dzień przed inwazją, 31 sierpnia 1939 roku, nazistowscy "dziennikarze" informowali o całkowitej mobilizacji w Polsce i rzekomym terrorze Polaków wobec Niemców. Oczywiście nie dodali przy tym, że mobilizacja Wojska Polskiego została wymuszona przez agresywną retorykę Hitlera i jego groźby wobec Polski. Bolesławianom wmawiano, że na Górnym Śląsku dziennie jest sądzonych trzydziestu Niemców, a życie w Polsce opisywano krótko - jako piekło. O samych Polakach pisano jako o barbarzyńskich hordach, dodając, że Ciasnej (Teichwalde) koło Dobrodzienia (czyli niedaleko ówczesnej granicy), mieli zostać pojmani dwaj uzbrojeni po zęby polscy dywersanci, a dwóch innych miało zbiec.
Jeśli ktoś chciał się dowiedzieć, co wydarzyło się w ciągu ostatniej doby w Bunzlau, musiał się mocno rozczarować - dział nowości lokalnych tego dnia w zasadzie nie istniał.
1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę. Na pierwszej stronie Bunzlauer Stadtblatt natychmiast pojawił się ogromny nagłówek, który głosił: Führer żąda ostatecznego zaangażowania. Historyczna godzina w Reichstagu. Gdańsk znów należy do Niemieckiej Rzeszy. Propagandyści kpili z polskiej marynarki wojennej i twierdzili, że że Niemcy toczą, jak to określili, sprawiedliwą wojnę. Skłamali także w tym, że Polacy mieli rzekomo odrzucić niemieckie ultimatum, które miało być ostatnią próbą ratowania pokoju. Napisali również o rzekomym polskim ataku na radiostację w Gliwicach (Gleiwitz), twierdząc nawet, że Polska ma ambicję odebrania Niemcom Wrocławia (Breslau).
Tymczasem w doniesieniach lokalnych na pierwszym miejscu chwalono się udanymi żniwami, a zwłaszcza zbiorami ziemniaków i winorośli. Propagandyści reklamowali pracę na stanowisku lidera obozu pracy, akcentując jej ważność dla niemieckiego Vaterlandu. Wspomniane obozy były przeznaczone dla młodych Niemców, będąc częścią szerokiego programu robót publicznych. Bolesławian zachęcano do wierności w małych rzeczach i pytano, czy wobec ewentualnego zagrożenia lotniczego mają już swoje narzędzia do "samoobrony". Informowano także o tragicznym wypadku w papierni w Osiecznicy z 31 sierpnia, w wyniku którego zginął 33-letni mężczyzna. Zmarły pozostawił żonę i kilkuletnią córeczkę. Z powodu wybuchu wojny w szkołach tymczasowo zawieszono wszystkie zajęcia, które wznowiono 11 września.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).