Rodzina Kozaków z Bolesławca postanowiła kompletnie odmienić swoje życie i udać się w podróż dookoła świata. Historię Tytusińskich, bo tak się nazwali, i informacje o ich przygotowaniach do wyprawy, opisaliśmy na początku sierpnia w artykule "Sprzedali majątek i ruszyli w podróż dookoła świata"
Miesiąc temu, gdy pisaliśmy powyższy artykuł, rodzina była jeszcze na początku swojej wielkiej przygody, którą rozpoczęła w Dubaju. Dzisiaj bolesławianie mają za sobą już pięć zwiedzonych krajów, w tym Zjednoczone Emiraty Arabskie, Indie, Malediwy, Malezję, a obecnie przebywają w Tajlandii, gdzie planują osiąść na dłużej.
- W podroży zależy nam najbardziej na tym, żeby nasze dzieci zdobywały doświadczenie i przeżywały wiele wspaniałych przygód. W części pierwszej naszej podróży, nie mogło ich zabraknąć - napisał nam Tytusiński.
Od widoków z najwyższego budynku świata, po nurkowanie z rekinami i wędrówki po najstarszym lesie tropikalnym na świecie. O wspaniałych przygodach jego rodziny opowie Wam Mariusz Kozak:
Zjednoczone Emiraty Arabskie
Najciekawszą przygodą była podróż na pustynię Al Marmoom, gdzie mieliśmy okazję, między innymi przejechać się terenówką po
wydmach, pojeździć na wielbłądach i spróbować sandboardingu. Kolejne dni spędziliśmy na zwiedzaniu Dubaju, jego nowatorskich i ambitnych rozwiązań architektonicznych. Zwiedziliśmy Burdż Chalifa, Dubaj Marina, palmę Jumeirah, promenadę i plażę, Burdż Al Arab i muzeum przyszłości. Poza zwiedzaniem bardzo pozytywnie zaskoczyli nas bardzo uprzejmi i zawsze skorzy do pomocy ludzie. Jedynym utrapieniem były
wysokie temperatury, codziennie przekraczające 40 stopni w cieniu. Pobyt oceniamy bardzo wysoko i polecamy to miejsce na podróże.
Indie
Kolejnym krajem, do którego się udaliśmy były Indie. Odbieramy Indie jako kraj kontrastów społecznych i gospodarczych. Było widać bogactwo, ale i olbrzymią biedę. Syf na ulicach, mnóstwo bezdomnych, krowy chodzące po ulicach, auta jeżdżące pod prąd na autostradzie, zero zasad. Dla nas Europejczyków, żyjących w poukładanym i pełnym procedur świecie było to zderzenie bardzo szokujące. Skupiliśmy się jednak na tym, żeby wyciągnąć jak najwięcej dla siebie. Zwiedziliśmy Świątynię Lotosu w New Dehli, Czerwony Port w Agrze oraz majestatyczny Taj Mahal, który zrobił na nas największe wrażenie. Budowany był przez 22 lata, przez 22 tysiące robotników. Główny plac jak i obiekt naszpikowany jest symboliką, a każda nawet najmniejsza rzecz została wybudowana w bardzo przemyślany sposób. Np. na głównym placu znajdują się 4 parki, każdy z nich ma jeszcze po 4 mniejsze parki (4 to święta liczba w religii muzułmańskiej), więc łącznie parków jest 16. Wszystkie zdobienia zostały wykonane ręcznie przez rodzinę, która zajmuje się renowacją do dzisiaj (już 7 pokolenie).
Malediwy
Kolejnym etapem były przepiękne, słynące z rajskich plaż Malediwy. Zwiedziliśmy tu główna wyspę Male oraz kilka okolicznych wysp. Tu przeżyliśmy też super przygody, które lubimy najbardziej. Dzieci miały okazję nurkować z rekinami, karmić płaszczki, pływać superszybką łodzią, skakać z dachu statku do oceanu. Widzieliśmy też duże stado delfinów i ogromnego wieloryba z małym, który był równie
ogromny.
Najbardziej ekscytujące i zarazem przerażające było pływanie z rekinami. Jak dowiedzieliśmy się, że jest tutaj taka możliwość, to dwa razy się nie zastanawialiśmy. Wszyscy od razu byli na tak. Łódź zatrzymała się na środku oceanu. Mało tego, rekiny miały nawet 2 metry i w
dodatku były karmione surowymi rybami. Kazali zakładać płetwy, maski i wyskakiwać. Dostaliśmy tylko wskazówki, żeby trzymać rączki blisko ciała i nie wpływać w środek ich żerowiska. Momentalnie początkowy zapał nam ostygł. Popatrzyliśmy się na siebie, na rekiny i znowu na siebie.
Parsknęliśmy śmiechem. Przecież jak? One są duże, za duże? Jedzą surowe ryby? Interesują się naszymi rączkami, skoro mamy je chować? A na dodatek przecież to dzikie zwierzęta, co dla nich za różnica, czy na obiad zjedzą rybę czy jakaś cześć naszego ciała?
Jednak po krótkim czasie namysłu, zdecydowaliśmy się wejść do wody.
Niesamowite przeżycie, które na pewno jeszcze kiedyś powtórzymy. Zuzia po wyjściu powiedziała, że jest to moment, w którym nauczyła się, że wszystkie lęki w życiu może zwyciężyć i że w naszej podróży chce próbować jak najwięcej nowych rzeczy.
Maja powiedziała, że po tym dniu nie będzie się bała przełamywać własnych, kolejnych barier.
Takie słowa, to miód na serce rodziców. Jesteśmy z nich mega dumni.
Malezja
Po Malediwach udaliśmy się w kierunku Azji środkowo-wschodniej, a mianowicie do Malezji. Kraj nam się bardzo podobał, nowoczesny, zadbany. Zwiedziliśmy miasto Kuala Lumpur. Ale nie o to chodzi w naszej podroży. Tu znowu wybraliśmy się na emocjonujące nas przygody. Między innymi, odwiedziliśmy najstarszy las tropikalny na świecie, który jest domem dla niektórych rzadkich ssaków, takich jak tygrys malajski i
słoń azjatycki. Gatunki znalezione w parku obejmują tysiąc roślin, 150 tysięcy owadów, 25 tysięcy bezkręgowców, 675 ptaków, 270 gadów, 250 ryb słodkowodnych i 200 ssaków w parku narodowym, w tym niektóre z nich są rzadkie lub rodzime dla Malezji.
Odwiedziliśmy również wioskę Tersik i zamieszkujący w niej lud. Jest to jedno z trzech tubylczych plemion zamieszkujących Malezję i jedyne, które wpuściło do swoich wiosek naszą cywilizację. Widać to chociażby po ubiorze. Niemniej jednak dalej dżungla jest dla nich domem i są w niej samowystarczalni. Nie korzystają ze szpitali, szkół, supermarketów. Już od małego są nauczani polowania i medycyny naturalnej.
Ciekawostką jest fakt, że ich dzieci wychowywane są całkowicie inaczej niż w naszych domach. Dla przykładu już 4-5 letnie dzieci wspinają nawet 15-20m na drzewa, zapuszczają się w dżungle w celu pozyskania pożywienia, pływają w rzece i odpływają nawet na 2 km, żeby później pod prąd wrócić do wioski. Wychowują swoje dzieci w myśl zasady, jeśli chcesz coś robić to rób. Ma to na celu od małego
nauczyć przetrwania w dżungli. Nie wyznają żadnej ze znanych nam religii, ale wierzą w piekło i niebo.
Poza tym, widzieliśmy wspaniały pokaz największej kolonii świetlików na świecie w Kuala Selangor, a dla dzieci największą atrakcją było karmienie małpek.
Jak wiemy rozpoczął się rok szkolny, jednak rodzina Tytusińskich nie zamierza wracać z tego powodu do domu. Ich córki, 5 września rozpoczęły naukę poprzez Centrum Nauczania Domowego, a Mariusz wraz z żoną pracują zdalnie. Teraz podróże będą dostosowane do ich obowiązków i grafiku, dlatego też Tajlandia stała się ich tymczasowym domem, jednak nie rezygnują z dalszej podróży
Po około miesiącu dotarliśmy do Tajlandii, gdzie zamierzamy założyć swoją osadę. Kraj jest piękny i jest tu mnóstwo miejsc, które chcielibyśmy Wam pokazać ze swojej perspektywy. Będą też ciekawe przygody, które kochamy najbardziej. A w międzyczasie zamierzamy podróżować po pobliskich krajach takich jak Kambodża, Indonezja, Filipiny, Wietnam, Brunei. To będzie drugi etap naszej podróży.
Jeśli chodzi o trzeci etap to mamy dwa plany. Pierwszy to Korea Południowa i Japonia. W Japonii chcemy zagościć na dłużej i przemierzyć kraj od Sapporo po Okinawę, w większości szybką koleją Shinkansen. Drugi plan to Australia, Nowa Zelandia kamperem, a także kraje Oceanii.
Szaloną podróż rodziny z Bolesławca możecie śledzić też w mediach społecznościowych. Na Instagramowym profilu @tytusinscy_mozesz_wszystko, znajdziecie więcej opisów i zdjęć.
Media społecznościowe chcemy prowadzić dla Was, żebyście mogli się czegoś nauczyć z naszych przygód, zainspirować do zmiany, dać siłę do działania i przekraczania swoich stref komfortu w celu realizacji własnych marzeń. Chcemy na własnym przykładzie pokazać, że wszystko jest w życiu możliwe i nigdy nie można się poddawać. W związku z tym, na kilka miesięcy przed konkretnym planowaniem, zwrócimy się do Was z prośba o informacje co byście bardziej chcieli zobaczyć. Miłe będzie, jeśli osoby zainteresowane naszą przygodą skrobną w komentarzu co chciałyby zobaczyć w pierwszej kolejności.
Teraz serdecznie dziękujemy osobom, które są z nami. Motywujecie nas mocno do dalszego działania. Tych, których jeszcze nie ma, zapraszamy na pokład. Gorące pozdrowienia od Tytusińskich! Pamiętajcie, możecie wszystko!
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).