Wielka woda jest żywiołem, nad którym, jak dotąd, nie udało się nam zapanować. Mniejsze bądź większe powodzie dotykają nas przez całą historię, i to w praktycznie każdym zakątku świata. Staramy się ograniczać ich zgubne efekty, budując wały, tamy i zapory, ale jak dotąd, woda raczej z nami wygrywa - choć tegoroczny przykład zwycięskiej obrony Wrocławia i nowy bohater narodowy, jakim obwołano wielki zbiornik retencyjny w Raciborzu Dolnym, dają pewne nadzieje na przyszłość.
Jeśli wierzyć legendom, pierwsza znana powódź nawiedziła Bolesławiec już w 1056 roku, gdy był to niewielki słowiański gród. Sześć lat wcześniej Śląsk powrócił do Polski po kilkunastu latach czeskich rządów, a o samej powodzi nie wiemy nic oprócz tego, że miała wtedy wystąpić.
Tragiczną powodzią, o której mamy konkretniejsze informacje, był ogromny wylew Bobru z drugiej połowy lipca 1462 roku. Według przekazów kronikarskich, wielka woda była tak potężna, że zalała nawet obecne Stare Miasto, położone na wysokim wzniesieniu. Uszkodzone lub zniszczone miały zostać wtedy niemal wszystkie mosty i młyny, co zagroziło Bolesławcowi klęską głodu.
W 1563 roku Bolesławiec i jego przedmieścia doświadczyły powodzi aż dwukrotnie. Wiosną wielka woda uderzyła w wioskę Piasek (dziś rejony ulicy Bobrowej), niszcząc wiele domów i porywając z sobą zasłużonego mistrza ciesielskiego z Bolesławca, Johannesa Wentzela. Kolejna powódź miała miejsce jeszcze w czerwcu, powodując liczne uszkodzenia domów na przedmieściach, naruszając konstrukcję mostów i zalewając pola. W krytycznym dla miasta momencie z pomocą ruszyli mieszczanie z Jawora, Lwówka Śląskiego i Jeleniej Góry, wspierając bolesławian finansowo. Rok później, 13 sierpnia 1564 roku, wielka woda znów uderzyła, powodując zniszczenie pól, ogrodów i dziesięciu domów. Największą tragedią była jednak śmierć siedmiu osób.
Jedną z najtragiczniejszych powodzi, z jaką przyszło się mierzyć naszemu regionowi, była wielka powódź z lipca 1897 roku. Tamta powódź przyszła tak samo nagle, jak tegoroczna, a wywołały ją gwałtowne, niespotykane opady w Karkonoszach. Woda była tak silna, że zerwała most w Kraszowicach, o który zaledwie rok wcześniej toczyła się sprawa sądowa. Zarządca mostu, jeden z najbogatszych gospodarzy w Kraszowicach, chciał zrzucić z siebie obowiązek jego utrzymania, ale mu się to nie udało - dostał jedynie zapewnienie, że w razie potrzeby mieszkańcy wioski będą zobowiązani, aby go wspierać. Koniec końców w 1900 roku w Kraszowicach stanął nowy, żelazny most, który szczęśliwie przetrwał II wojnę światową i kilka kolejnych powodzi, służąc mieszkańcom aż do dziś. Podczas powodzi poważnie zalana została także sąsiednia Nowa.
Podczas tamtej powodzi wylały też okoliczne potoki i strumienie. Duże problemy miała przez to parafia ewangelicka w Ocicach, bo woda zalała tamtejszy kościół. Poziom wody sięgał wtedy aż metra. Straty były poważne, ale parafia była biedna i dopiero po wielu latach udało się zebrać pieniądze na remont niszczejącej świątyni, zakończony w 1921 roku.
Wyjątkową tragedią była wielka powódź błotna z 13 grudnia 1967 roku, która nastąpiła po nagłym przerwaniu grobli na zbiorniku pofloatacyjnym przy kopalni miedzi "Konrad" w Iwinach. Wysoka na sześć metrów fala błota i szlamu zalała Iwiny i, płynąc z nurtem Bobrzycy, zatopiła szereg domów w Raciborowicach Dolnych Lubkowie, Tomaszowie Bolesławieckim, Kraśniku Górnym i Dolnym oraz Dąbrowie Bolesławieckiej. W wyniku tej potwornej tragedii zginęło 18 osób, a setki kolejnych musiało szukać schronienia w okolicznych miejscowościach. Jednym z punktów przyjmowania powodzian był wtedy hotel robotniczy "Konrada" przy obecnej ul. Bankowej (wtedy pl. Armii Czerwonej) w Bolesławcu. Ofiary tej tragedii upamiętnia dziś pamiątkowy pomnik, wystawiony w centrum Iwin.
Ostatnią wielką powodzią, jaką nawiedziła nasz region (nie licząc tegorocznej), była ta z lipca 1997 roku. Opisywaliśmy ją już z perspektywy ówczesnego prezydenta Bolesławca, Józefa Króla i jednego z żołnierzy, który ochraniał most w Kraszowicach. Obszerniej o tamtej powodzi możecie też przeczytać w moim artykule na ten temat, który opublikowałem w Roczniku Bolesławieckim 2022.
Niestety, mówiąc o powodzi z 1997 roku, musimy mówić już o I obronie oczyszczalni ścieków, a nie po po prostu o akcji jej ratowania. Podczas wielkiej powodzi z 2024 roku woda zalała znacznie większy obszar gminy Bolesławiec, niż 27 lat temu. W mieście zalany obszar też był większy, a spośród terenów zalanych w 1997 roku tym razem wielkiej wody uniknęły jedynie baseny na Spacerowej.
Źródła:
~~Andrzej napisał(a): Prognozy nie są alarmujące Bolec nie ma czego się obawiaćspoko czy to musi być powódż?
~~Czarnobrązowy Nachyłek napisał(a):Ktoś napisał: ~~lewy napisał(a): Co to znaczy... od... zawsze.. walczycie z powodzią a gdzie budowa zbiorników. Wasza wina że ludzie ucierpieli. No takk jedni ucierpieli a drudzy będą kokosy na tym zbijac. - skądś my to znamy
Dlaczego Wy a nie My? Mieszkają na terenach zalewowych a później lamentują! Bo wszystko to Oni a My to co ? Rozumu nie mamy? Ciągle komunistyczne myślenie![/c kto wydawał pozwolenia?? ten powinien beknąc
~~hej napisał(a):Ktoś napisał: ~~Czarnobrązowy Nachyłek napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~lewy napisał(a): Co to znaczy... od... zawsze.. walczycie z powodzią a gdzie budowa zbiorników. Wasza wina że ludzie ucierpieli. No takk jedni ucierpieli a drudzy będą kokosy na tym zbijac. - skądś my to znamy
Dlaczego Wy a nie My? Mieszkają na terenach zalewowych a później lamentują! Bo wszystko to Oni a My to co ? Rozumu nie mamy? Ciągle komunistyczne myślenie![/c kto wydawał pozwolenia?? ten powinien beknąc
miejskie tereny w pobliżu rzek są często tak urokliwe, że nie brakuje chętnych, by tam zamieszkać. "Jednak prawo, a także zwykły rozsądek znacznie ograniczają możliwość swobodnego budowania tam osiedli mieszkaniowych" Obecna powódź przypomniała nam, że jednym z kluczowych działań, jakie należy podjąć przed zakupem działki budowlanej, jest sprawdzenie, czy nie znajduje się ona na terenie zagrożonym zalaniem. Można to zrobić na własną rękę przy wykorzystaniu map udostępnianych bezpłatnie na Hydroportalu.
~~lklklklk napisał(a): zaraz zaraz jak to wielokrotnie była powódź - przecież sam beniek pisał że to od zmian klimatu - bo koleś nie wyłączył silnika w aucie przy kładce na baseny? A zmiany klimatu mamy od kiedy zieloni się wzięli za politykę. przecież w 1945 nie było ani dziury ozonowej ani zmian klimatycznych.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).