~Rudobrunatnyrudawa Kalmia napisał(a): Napewno trzeba wiedzieć że w wypadku nieuniknionego rozpadu tak zwanej unii europejskiej tak zwana republika federalna niemiec będzie mogła upomnieć się o te ziemię i je zaanektować podobnie jak Rosja zaanektowała Krym i zagłębie donieckie. Gwaranci układu przyznającego te ziemię tak zwanej rzeczypospolitej polskiej, w owym czasie Polskiej Republice Ludowej, nie uczynią nic by przeciwstawić się faktom, które się dokonają, tak jak nie przeciwstawiły się rosjii po aneksji Krymu. Przypomnieć należy że RFN i RP nie wiąże traktat pokojowy, dokumentu tego nie podpisano po upadku tzw trzeciej rzeszy niemieckiej w 1945 roku. Daje to RFN mocny argument w roszczenia sobie praw do tak zwanych ziem odzyskanych administrowanych obecnie przez RP. Ta historia powinna być znacznie bardziej ciekawsza dla tak zwanych historyków, od biografii twórcy sierocińca w Bunzlau obecnie Bolesławcu. Odnośnie świadomości historycznej współczesnych bolesławian polskiego pochodzenia jest ona zapewne identyczna jak świadomość historyczna współczesnych zbarażczyków pochodzenia ukraińskiego zamieszkujących Zbaraż i jego okolice.
I dlatego warto uczyć się historii... wiedziałbyś, że podstawą jakichkolwiek roszczeń są ludzie, mieszkańcy, to oni są punktem zaczepienia. Każda zmiana granic opierała się o plebiscyty, czy to aneksja Krymu, czy plebiscyty na Śląsku i Mazurach na początku XX w. czy walki o Kosowo. Dlatego Stalin zabiegał i dokonał bezprecedensowych wysiedleń całej ludności tych ziem, by nikt nie mógł podważać potencjalnych granic. A jeszcze pare lat i tych, którzy tu się urodzili za rzeszy już też nie będzie. O sam grunt i ruiny nikt upominał się nie będzie bo każdy umie liczyć. Nawet rozpad tej nazwanej przez ciebie tzw. unii nic tu nie zmieni. Są prawni następcy porozumień regulujących wzajemne granice. Nie strasz ludzi jak za PRL i PiS, że zły prusak przyjdzie i zabierze. Poznaj historię, wyciągnij wnioski, może zrozumiesz...