Balangi na Partyzantów nadal trwają

Nocne burdy na Alei Partyzantów trwają nadal. Bolesławiecka policja nie radzi sobie z imprezowiczami w centrum miasta.

Kilkadziesiąt osób w nocy zakłoca spokój w centrum Bolesławca (fot. Bolecnauta)

REKLAMA

O tym co w nocy wyprawiają młodzi ludzie w centrum Bolesławca pisaliśmy 2 marca w artykule Aleja Party...

- Od tamtego czasu nic się nie zmieniło - mówi mieszkanka Alei Partyzantów. - Młodzi ludzie kpią sobie z policji i mieszkańców naszego bloku. Pod naszymi oknami robią sobie głośne nocne imprezy, z alkoholem i pewnie narkotykami. Puszczają głośną muzykę, hałasują, wrzeszczą, piją, klną, palą. Wczoraj było co najmniej czterdzieści  osób. Zadzwoniliśmy na policję, która na moment ,,rozgoniła" imprezowiczów. Ale zaraz jak zakończyli interwencję, młodzi ludzie przyszli ponownie i do późnych godzin nadal ,,bawili się" i głośno krzyczeli. Nie mogliśmy spać.

Jak mówi nam Bolecnautka: policyjny  radiowóz przyjeżdża, policjanci coś powiedzą młodym ludziom, może wypiszą dwa mandaty i odjeżdżają. Za chwile  młodzież wraca w to samo miejsce, gwiżdże i ma w nosie policję i jej pouczenia od nowa zaczyna balangę.

Mieszkanka Alei Partyzantów podkreśla, że w budynkach mieszkają osoby starsze i rodziny z dziećmi a wyspać i się i wypocząć w weekend nie sposób. Mówi też, że gdyby takie skupione grupy młodzieży pojawiły się w Rynku, służby natychmiast by interweniowały.

- Wczorajsza impreza zaczęła się około 23 i trwała  do trzeciej z przerwami na interwencję policji. Nie rozumiem dlaczego policja i władze miasta nie mogą sobie z tym poradzić. Strach pomyśleć co będzie jak będzie cieplej - mówi rozżalona Bolecnautka.

- Zapraszamy komendantów policji i straży miejskiej, a także władze miasta dzisiaj  w nocy, w sobotę, zapewne znowu odbędzie się tutaj ta impreza. Ci ludzie nie przestrzegają  żadnych zasad epidemiologicznych i obostrzeń. I nie boją się policji. Na balangę przyjeżdżają samochodami i być może, będąc pod wpływem alkoholu czy narkotyków, odjeżdżają po imprezie.