Prezydent Andrzej Duda przyznał medale za długoletnie pożycie małżeńskie. W dniu 16 czerwca wójt gminy Bolesławiec za długoletnie pożycie małżeńskie wręczył trzem małżeństwom z gminy Bolesławiec w imieniu prezydenta medale. Marii i Józefowi Januszom, zam. w Kruszynie, 60-lecie pożycia małżeńskiego Diamentowe Gody Małżeńskie, Irenie i Andrzejowi Gieszczykom zam. w Dobrej 50-lecie pożycia małżeńskiego Złote Gody Małżeńskie, Marii i Feliksowi Jańcom zam. w Kruszynie 50-lecie pożycia małżeńskiego Złote Gody Małżeńskie.
Poniżej prezentujemy biografię odznaczonych małżeństw:
Państwo Maria i Józef Januszowie
Józef Janusz urodził się 14 kwietnia 1934 r. w byłej Jugosławii w miejscowości Lisznia w powiecie Prnjavor, woj. Banja Luka, jest synem Bazylego i Marii Boruckiej. Pani Maria z domu Baryluk urodziła się 20 sierpnia 1940 r. w miejscowości Prosiek również w byłej Jugosławii, a jej rodzice to Józef i Anna Ferlewicz.
Rodziny Baryluków i Januszów wywodzą się z Galicjii, skąd emigrowali do Bośni, gdzie założyli rodziny i gdzie urodziły im się dzieci. Szanowni Jubilaci oboje pochodzą z wielodzietnych rodzin – u Marii było 9-cioro rodzeństwa, natomiast u Józefa 12-cioro. Pani Maria i Pan Józef byli najstarszymi dziećmi spośród rodzeństwa, zatem to na nich spoczywał obowiązek opieki nad młodszymi.
W Bośni Pan Józef rozpoczął naukę szkolną. W czasie działań wojennych szkoła w Liszni została spalona, więc Józef uczył się w domu. Zapamiętał z tamtych czasów dramatyczne wydarzenia będące udziałem mieszkańców Bośni, w tym jego rodziny, zbrojne napady czetników na ich dom, rabowanie własności, zmuszanie mieszkańców do milczenia pod groźbą śmierci. Pod koniec II wojny światowej ojciec Józefa ukrywał się aż do czasu wyjazdu do Polski. Jego ojciec często mawiał: „Pojedziemy tam, gdzie jest jeden naród, jedna mowa, jedna wiara i prawdziwa miłość bliźniego”.
Obie rodziny Barylukowie i Januszowie przyjechali do Polski wraz z rodzicami. Z Bośni wyjechali 7 maja 1946 r., a do Polski dotarli 15 maja jako polscy repatrianci. Rodzina Januszów osiedliła się w powiecie bolesławieckim w gminie Gromadka we wsi Osła, gdzie Józef dzięki dobrym ocenom został przyjęty do 3-ej klasy szkoły podstawowej. Rodzina Baryluków zamieszkała również w powiecie bolesławieckim we wsi Bolesławice. Tam Maria rozpoczęła edukację w szkole podstawowej. Obie rodziny posiadały gospodarstwa rolne – ziemię uprawną i zwierzęta hodowlane, w tym konie i bydło, przy których utrzymaniu obowiązkowo pomagały dzieci.
Józef od najmłodszych lat działał społecznie. W 1954 r. rozpoczął pracę w Zakładach Górniczych „Konrad” jako II aspirant. W 1957 r. służył w wojsku, a za wzorową służbę i ofiarną pracę w górnictwie awansował na stopień kaprala.
Maria i Józef poznali się na wspólnym weselu u kuzynów. Następnie podtrzymywali i pielęgnowali swoją znajomość, spotykając się w wolnych chwilach.
Ślub cywilny zawarli 2 kwietnia 1960 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego w Bolesławcu, a ślub kościelny tego samego dnia w kościele w Bolesławicach. Zamieszkali razem w Gromadce w domu babci Pani Marii. Tam urodził się w 1962 r. ich syn Mirosław, a rok później córka Irena. Następnie zamieszkali w Bolesławcu, gdzie Maria zajmowała się wychowaniem dzieci i prowadzeniem gospodarstwa domowego, a Józef pracował w Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Bolesławcu.
Umiłowanie obojga Państwa do pracy na roli było jednak zbyt silne i spowodowało, że postanowili wybudować dom w miejscowości Kruszyn, założyć wspólne gospodarstwo rolne i zająć się uprawą warzyw, szczególnie ziemniaków. W 1971 r. Pan Józef otrzymał świadectwo wykwalifikowanego rolnika wydane przez Państwową Komisję Egzaminacyjną. W pracy zawodowej oboje poszerzali swoją wiedzę fachową i wdrażali nowe technologie. Pan Józef za swoje zaangażowanie w prowadzeniu gospodarstwa otrzymał tytuł Wykwalifikowanego Ogrodnika Warzywnika, aktywnie działał również w kółkach rolniczych.
Za osiągnięcia w pracy i działalności społecznej otrzymał począwszy od lat 70-tych do 90-tych XX wieku następujące odznaki: Zasłużony Działacz Ruchu Społecznego (dwukrotnie), Zasłużony Pracownik Rolnictwa, Zasłużony dla Województwa Jeleniogórskiego, Zasłużony dla Spółdzielczości Ogrodniczo-Pszczelarskiej oraz odznaczony został Srebrnym Krzyżem Zasługi, medalem 40-Lecia Polski Ludowej i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W nowym tysiącleciu otrzymał Krzyż Oficerski Odrodzenia Polski (2003 r.) oraz Medal za Zasługi dla Ruchu Ludowego im. Wincentego Witosa (2007 r.).
Państwo Januszowie wspólnie wnieśli wkład w budowę Kościoła Parafialnego w Kruszynie. Gospodarstwo rolne przekazali po równej części swoim dzieciom Irenie i , którzy po rodzicach odziedziczyli pasję do rolnictwa i kontynuują uprawę zbóż oraz warzyw, głównie ziemniaków. Dzieci Irena i Mirosław założyli swoje rodziny, tm samym Szanowni Jubilaci doczekali się jednej wnuczki Olgi i 3-ech wnuków Konrada, Kamila i Mateusza oraz 3-ech prawnuczek Roksany, Idy i Patrycji i prawnuka Maksymiliana.
W 2007 r. Pan Józef napisał książkę „Galicja, Bośnia i Hercegowina. Wspomnienia”. Publikacja powstała na podstawie opowieści pradziadków, dziadków, rodziców i innych starszych osób, będących świadkami opisanych wydarzeń, ponadto zawiera osobiste przeżycia Józefa. Książka napisana jest poezją i prozą. Pani Maria od najmłodszych lat pasjonowała się uprawą kwiatów, z zamiłowaniem pielęgnując swój ogród oraz dbając o dom. Pan Józef od zawsze wykazywał talent poetycki oraz śpiewał w Zespole Pieśni i Tańca „Jutrzenka”.
Obecnie Państwo Januszowie odpoczywają na emeryturze, ciesząc się wspólnym życiem, osiągnięciami własnych dzieci i wnuków oraz dorastaniem prawnuków.
Irena i Andrzej Gieszczykowie
Rodziny Państwa Ireny i Andrzeja przyjechały na Ziemie Zachodnie w 1945 r. transportem kolejowym z Bieszczad z miejscowości Polana, początkowo do Chojnowa, a następnie trafili do Nowej Wsi Grodziskiej, gdzie cały czas zamieszkiwali. W rodzinach głównie kobiety zajmowały się gospodarstwem domowym oraz prowadziły gospodarstwa rolne, a mężczyźni pracowali w Zakładach Górniczych „Konrad” w Iwinach.
Pan Andrzej urodził się w 1951 r. w miejscowości Kromołów koło Zawiercia, w obecnym woj. śląskim, a Pani Irena urodziła się w 1952 r. w Nowej Wsi Grodziskiej.
Oboje Państwo uczęszczali do Szkoły Podstawowej w Nowej Wsi Grodziskiej, do ukończenia 7-mej klasy. W szkole podstawowej należeli do chóru szkolnego. Prywatnie zaczęli spotykać się już w szkole, a następnie w tamtejszej klubokawiarni w gronie koleżanek i kolegów. Miejscem spotkań był także Zespół Śpiewaczy w Nowej Wsi Grodziskiej, w ramach którego corocznie brali udział w Dożynkach Powiatowych w Złotoryi.
Związek małżeński Państwo Gieszczykowie zawarli 29 sierpnia 1970 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego w Złotoryi i od tego czasu są z sobą nieprzerwanie. Mają dwoje dzieci: syna i córkę oraz 4-ech wnuków, samych chłopców.
Państwo Gieszczykowie 19 lat temu osiedlili się w Dobrej, a poprzednio przez 25 lat byli mieszkańcami Bolesławca.
Pani Irena pracowała wcześniej w gospodarstwie rolnym rodziców, a następnie zajmowała się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Pan Andrzej pracował w Bolesławieckim Przedsiębiorstwie Budowlanym, w Zakładach Górniczych „Konrad” oraz w komendzie Milicji Obywatelskiej.
Zainteresowania Pani Ireny to krawiectwo, a Pana Andrzeja – sport, głównie piłka nożna (grał w BKSie i Ludowym Zespole Sportowym w Nowej Wsi Grodziskiej), ponadto pasjonuje się fotografią. Oboje Państwo od zawsze śpiewali w chórach i zespołach, aktualnie występują w Zespole Śpiewaczym „Leśne Nastroje” w Dobrej.
Biskup Legnicki, doceniając 50-letni związek małżeński Państwa Gieszczyków, przekazał Szanownym Jubilatom list z gratulacjami i serdecznymi życzeniami zdrowia na dalsze lata oraz udzielił im błogosławieństwa.
Pieśń „Tam za górą, tam za rzeką”
melodia ludowa, autor Zenon Pilny (pierwowzór powstał w gwarze góralskiej), utwór w zmodyfikowanej wersji ma w swoim repertuarze Zespół Śpiewaczy „Leśne Nastroje” w Dobrej, wcześniej w zespole występował Pan Franciszek Bachór, utwór jest prezentowany podczas jubileuszu par małżeńskich na dzisiejszej sesji, na prośbę Państwa Ireny i Andrzeja Gieszczyków ponieważ treścią swą nawiązuje do uniwersalnych wartości, będących udziałem wszystkich Jubilatów
Tam za górą, tam za rzeką
Gdzie się mgły powoli wleką
Tam gdzie moja matka, ojciec, siostra, brat
Tam jest ma ojczyzna, tam mój cały świat
Tam chodziłem ja do szkoły
Tam spędziłem wiek wesoły
Tam poznałem dziewczę osiemnaście lat
Ona mi przesłoniła sobą cały świat
Jak ją tylko tam poznałem
Zaraz w niej się zakochałem
Jej słodkie usteczka upajały mnie
Ona mi szeptała „Luby kocham Cię”
Czy chcesz zostać moją żoną
Wymarzoną, wytęsknioną
A jak mi odpowiesz: Luby kocham Cię
To ja Ci odpowiem: pobierzemy się
Prysną wtedy smutki, żale
Nie będę się martwić wcale
Może Bóg pozwoli, że powrócę tam
To ja jej przypomnę: cudne dziewczę mam
Maria i Feliks Jańcowie
Feliks urodził się 30 maja 1947 r. w Wykrotach w gminie Nowogrodziec, a Pani Maria 4 listopada 1951 r. w miejscowości Łąka w gminie Bolesławiec.
1 stycznia 1969 roku cały świat świętował nadejście Nowego Roku, a 18-letnia Marysia szykowała się na wesele kuzyna, które miało odbyć się tego dnia w Golnicach. Nie zdawała sobie jeszcze wtedy sprawy, że wśród gości weselnych spotka młodzieńca, który zabierze ją w podróż, która trwa do dzisiaj, a zwana jest małżeństwem.
Historia pewnej znajomości Państwa Marii i Feliksa Jańców, napisana na dzisiejszą uroczystość, jest autorstwa ich najbliższych, szczególnie synowej Beaty i powstała w wersji rymowanej.
„Bujna czupryna, bałkańska uroda – ujrzawszy Feliksa (kawalera z Wykrot) zakochała się Marysia (dziewczyna piękna i młoda). On nie pozostał dłużny – jej powabem zachwycony, wszystkim rozpowiadał, że już nie chce innej żony. Tak między nimi wtedy zaiskrzyło, że żar miłości wiecznej rozpaliło. Uczucia swe szybko przypieczętować chcieli i 25 lipca 1970 roku na ślubnym kobiercu stanęli. Oj, działo się, działo na tym weselu, lecz świadków tego zdarzenia pozostało już niewielu. Po ślubie w domu rodzinnym Marysi przy ulicy Granicznej w Bolesławcu zamieszkali i jak nakazuje tradycja, owoc swej miłości wydali. 13 lutego 1971 roku po raz pierwszy rodzicami zostali – w ich domu syn Grzegorz zagościł, sprawiło im to dużo szczęścia i radości.
Feliks uczył się pilnie i ciężko pracował jako lakiernik w warsztacie samochodowym, jednak na wezwanie żony zawsze był gotowy. Marysia syna wychowywała i ogniskiem domowym się opiekowała. Kiedy już Grzesiu pójść do przedszkola był gotowy, nastąpił w życiu Marysi okres nowy. Ekspedientką w sklepie została i o swoich klientów zawsze bardzo dbała. Za to ją lubiły panie i panowie, do dzisiaj nikt o niej złego słowa nie powie. Jednak swą pracę przerwać musiała, bo drugiego dzidziusia urodzić chciała. I tak oto 12 maja 1976 roku pojawił się na świecie Rafał z czarną czuprynką, który w prognozach Feliksa miał być dziewczynką. Dzieci rosły szybko w szczęściu i radości, dom Jańców odwiedzało bardzo wielu gości.
Rok 1989 był dla nich przełomowy, musieli postarać się o dom nowy. Swoje miejsce na Ziemi znaleźli w Kruszynie – dla nich najwspanialszej wiosce w całej naszej gminie. Piękne okolice i bliskość lasu sprawiła, że w Feliksie nowa pasja się obudziła. Został myśliwym i do dziś lasu pilnuje, gospodarką leśną jako łowczy Koła Łowieckiego „Cyranka” się zajmuje.
Czas szybko upływał i synowie dorośli – Marysia i Feliks byli dumni ze swych latorośli, gdyż służyć Ojczyźnie obaj postanowili i na policjantów się wykształcili, a gdy swoje rodziny założyli, rodziców wnukami uszczęśliwili. Najpierw wnuczki Marika i Eryka, oj, powiększała się powoli Jańców klika. Później Karol na świecie się pojawił, wiele radości dziadkom sprawił. Marysia aktywnie w wychowywaniu wnucząt uczestniczyła, swoim doświadczeniem z synowymi – Elżbietą i Beatą chętnie się dzieliła. Również Feliks sprawił się jako niania, zawsze chętnie wspierał swą żonę w działaniach. Potomków swoich uczył szacunku dla przyrody, nie na darmo poszły wszystkie jego w tej kwestii wywody. Synowie i wnuczka Eryka tradycje łowieckie w rodzinie podtrzymują, bo na łonie przyrody najlepiej się czują. Jako myśliwi w Kole Łowieckim działają – w dbaniu o faunę i florę Feliksowi pomagają. Także Marysia w tych działaniach ich wspiera, otrzymała nawet medal bohatera za działalność na rzecz Koła i przyrody, z jej pracowitości przykład powinien brać niejeden człowiek młody.
Tak oto sielsko czas w rodzinie Jańców płynie. Feliks wciąż myśli o pięknej dziewczynie, która przed laty mu zaufała i w tę cudowną podróż zabrać się dała. Mimo tego, że w życiu wiadomo, zdarzają się upadki i wzloty, nikt z nich nigdy nie miał ochoty przerwać tej podróży, bo wzajemne towarzystwo bardzo im służy. Swoim optymizmem innych zarażają i dobry przykład dają, jakie wartości warto pielęgnować, by w przyszłości 50-tą rocznicę zawarcia małżeństwa świętować”.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).