Napoleon Bonaparte bywał w naszym mieście sześciokrotnie. Jego wojska po raz pierwszy wkroczyły do Bolesławca w lutym 1807 roku, czyli w momencie, gdy cesarz Francuzów był u szczytu swej potęgi i opromieniała go chwała zwycięzcy spod Austerlitz - pola słynnej bitwy trzech cesarzy.
To właśnie z tym okresem wiąże się słynna legenda o szlachciance Rosalie von Bonin, która miała wkroczyć do okupowanego miasta na czele oddziału pruskich partyzantów i aresztować francuskiego generała le Brun - a przy okazji zarekwirować przewożoną przez niego kasę wojskową. Również wtedy Francuzi zamienili obecną bazylikę w obóz jeniecki dla pruskich żołnierzy, wziętych do niewoli po kapitulacji twierdzy w Świdnicy.
Sam Napoleon pojawił się w Bolesławcu kilka miesięcy później, 16 lipca 1807 roku. Cesarz wracał do Paryża prosto z pruskiej Tylży (dziś przemianowanej na rosyjski Sowieck), gdzie zawarł pokój z Prusakami i Rosjanami. Był to bardzo ważny moment, bo Napoleon wymusił na Prusach oddanie sporej części zagrabionych ziem dawnej Rzeczypospolitej i utworzył tam Księstwo Warszawskie. Księstwo było pod całkowitą kontrolą Francji i sprzymierzonej z nią Saksonią, ale Polacy cieszyli się w nim wieloma swobodami i mieli namiastkę własnego państwa.
Drugi raz cesarz Francuzów zawitał do Bolesławca 29 maja 1812 roku, gdy na czele swej Wielkiej Armii maszerował na Rosję, jednak spędził tutaj tylko kilka godzin. Przez wiele lat w Kraśniku Górnym była żywa legenda o tym, jak Wielka Armia pod wodzą samego Napoleona maszerowała polną drogą w kierunku Krzyżowej, jednak wydaje się ona mało wiarygodna.
Napoleon wrócił do Bolesławca nieco ponad pół roku później, gdy po zadanej mu przez cara Aleksandra I Romanowa spektakularnej klęsce uciekał do Francji pod fałszywym nazwiskiem. O tym, jak pękły mu sanie, gdzie napił się herbaty - a gdzie nie - i co stało się z jego filiżanką możecie przeczytać w moim sierpniowym tekście Bolesławiecka restauracja promuje się alternatywną wersją historii. Do tego momentu wizyty cesarza były dosyć krótkie. Wojska francuskie i sprzymierzone z nimi oddziały dawały się bolesławianom we znaki, katolicy przez pewien czas musieli udostępniać swój kościół na potrzeby obozu jenieckiego, a miasto musiało płacić okupantom rekwizycje wojenne, ale w większości przypadków można to było wytłumaczyć trwającą wojną. Najgorsze miało dopiero nadejść...
25 maja 1813 roku wojska francuskie wkroczyły do Bolesławca, odrzucając co raz dalej na wschód oddziały prusko-rosyjskiej koalicji. Z miasta uciekały tłumy uchodźców, w tym wychowankowie Królewskiego Sierocińca. Uciekło także wielu miejskich notabli, co wywołało wściekłość u Napoleona, za którego pozwoleniem miasto zostało splądrowane.
Gdy dyrektor Erdmann Friedrich Buquoi, zaapelował do cesarza i jego świty o objęcie jego sierocińca ochroną, Napoleon nakazał uruchomienie tam szpitala wojskowego. Przy okazji Francuzi zniszczyli należącą do sierocińca najstarszą w mieście drukarnię, działającą w należacym dziś do Liceum Oxpress Czerwonym Domu. W szpitalu panowały straszne warunki sanitarne - ranni nie mieścili się w trzech budynkach, więc często byli kładzeni przed nimi na słomie i tam umierali.
Okupanci napadali na cywilów, zmuszali bolesławian do hucznego świętowania urodzin Napoleona, a nawet planowali wysadzenie w powietrze kościoła ewangelickiego (dziś katolickiego) przy placu Zamkowym, aby łatwiej bronić się przed ewentualnym oblężeniem - na szczęście miejscowy pastor zdołał odwieść Francuzów od tego.
Napoleon odwiedził jeszcze nasze miasto na początku czerwca 1813 roku, tuż po zawarciu rozejmu w Pielaszkowicach, jednak nie zagrzał tu długo miejsca.
Gwoli ścisłości należy dodać, że nie tylko Francuzi dawali się wtedy bolesławianom we znaki. Gdy między marcem a majem 1813 roku wokół Bolesławca stacjonowały sprzymierzone z Prusami wojska rosyjskie, wcale nie zachowywały się lepiej. Okoliczne wioski miały poważny problem z wyżywieniem niezwykle wymagających żołnierzy, a w Kraśniku Dolnym miejscowy pastor Weber przeżył nawet napad Kozaka, który chciał go zmusić do wspólnej libacji i groził, że w razie odmowy zabije go szklaną butelką.
Francuzi ewakuowali się z Bolesławca 20 sierpnia 1813 roku i zrobili to z przytupem, wysadzając w powietrze mury miejskie. Eksplozja była tak potężna, że podobno była słyszalna aż w Jaworze, a na pewno zniszczyła znaczną część fortyfikacji. To nie był jednak koniec - po przegrupowaniu się na obecnym Zabobrzu wojska napoleońskie znów zaatakowały. Już następnego dnia na ulicach Bolesławca doszło do zaciętych, kilkugodzinnych walk, a Prusacy i Rosjanie zostali odrzuceni na kilkadziesiąt kilometrów od miasta. Na szczęście nie trwało to długo, bo kilka dni później miasto zostało ostatecznie wyzwolone.
Pamiątek po wojnach napoleońskich w Bolesławcu jest do dziś całkiem sporo. Podczas okupacji Francuzi wybudowali przy sierocińcu kamienny łącznik, istniejący do dziś i często nazywany Zaułkiem Francuzów. Gdy w 1913 roku w ówczesnym Bunzlau świętowano stulecie "wojny wyzwoleńczej", na ratuszu odsłonięto płaskorzeźbę dłuta Jenny von Bany-Doussin, przedstawiającą pojmanie generała le Brun. Ważną pamiątką jest też promenada miejska - rozplanowano ją w połowie XIX wieku wzdłuż zachowanych fragmentów murów miejskich. Stoi na niej, między innymi, pomnik Michaiła Kutuzowa z 1819 roku, upamiętniający rosyjskiego pogromcę Napoleona, który zmarł w naszym mieście.
Źródła:
- J. Bergemann, Chronik der Stadt Bunzlau. Dritte Abtheilung, Bunzlau 1830.
- A. Bolz, D. Laske, Aus der Geschichte der Waisen- und Schulanstalten und der Waisenhausdruckerei und Verlagsanstalt zu Bunzlau, Minden/Westfalen 1994.
- E.F.Buquoi, Das Waisenhaus zu Bunzlau in Schlesien in seiner Geschichte von der Stiftung bis zum Jahre 1814 dargestellt, Bunzlau 1829.
- A. Kozioł, Promenada w Bolesławcu. Rozwój architektoniczny i urbanistyczny 1813-1945, Bolesławiec 2010.
- E. Wernicke, Chronik der Stadt Bunzlau von den ältesten Zeiten bis zur Gegenwart, Bunzlau 1884.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).