Przy ulicy Ptasiej w Bolesławcu można zobaczyć zaniedbany, zarośnięty i poważnie zniszczony cmentarz, należący niegdyś do parafii ewangelickiej w Bolesławicach. Najstarszy grób, jaki się na nim zachował, upamiętnia Annę Rosinę Schneider z domu Zahn, urodzoną 14 kwietnia 1829 roku i zmarłą 12 listopada 1866 roku. Jej epitafium ufundował nieznany z imienia mąż. Jej rodzina miała duże znacznie w okolicy, ponieważ ród Zahnów już w XVIII wieku zasłynął w całym regionie dzięki swojemu protoplaście, Gottfriedowi Zahnowi, założycielowi Królewskiego Sierocińca w Bolesławcu. Anna Rosina była ewangeliczką i uczęszczała do kościoła, który przed II wojną światową stał przy starym cmentarzu - dziś pozostały po nim jedynie resztki murów. Zahnowie mieszkali w tych stronach aż do końca wojny.
Innym pochowanym na cmentarzu przy Ptasiej jest mistrz stolarski, Ernst Heinze, żyjący w latach 1865-1930. Najprawdopodobniej nie był mieszkańcem Bolesławic, ale został wymieniony w księdze adresowej z 1913 roku, założonej dla sąsiedniego Bolesławca. Został on wtedy opisany jako mieszkaniec kamienicy przy Oberstrasse 7, czyli przy dzisiejszej ulicy Sierpnia' 80. Kilkanaście lat później przy ul. Bobrowej 5 swój zakład stolarski miał niejaki Hermann Heinze, a co istotne, ulica Bobrowa, choć była już wówczas w granicach Bolesławca, jeszcze w 1930 roku była częścią parafii w Bolesławicach. Hermann mógł być synem lub krewnym Ernsta, który jako emeryt mieszkałby razem z nim i tam zmarł.
Prawdopodobnie najbardziej zapomnianym cmentarzem w naszym regionie jest ten, który znajduje się w Studziance, czyli nieistniejącej dziś wiosce, która przed wojną nazywała się Armadebrunn i znajdowała się kilka kilometrów na północny zachód od Wierzbowej. Opuszczona po wysiedleniu Niemców, niemal całkowicie zniknęła z powierzchni ziemi. Została po niej mała stacja kolejowa... i właśnie cmentarz, na którym ocalało kilkanaście grobów. Na jednym z nich można odczytać nazwiska Karla i Johanny Thomasów - on zmarł 24 września 1925 roku w wieku 81 lat, ona zaś odeszła 22 marca 1936 roku jako 96-latka.
Wielką życiową wędrówkę ma za sobą jedna z kobiet pochowanych na cmentarzu parafialnym w Brzeźniku - Agnieszka Durda z domu Wójtowicz. Urodziła się w latach osiemdziesiątych XIX wieku w niewielkiej wiosce Staje pod Bełzem, znajdującej się obecnie w Ukrainie. W tamtym czasie Staje były częścią habsburskich Austro-Węgier i były mieszaną, polsko-ukraińską wioską. Rodzina Agnieszki w pewnym momencie wyjechała do Bośni, będącej wówczas pod rządami Habsburgów. Tam Agnieszka wyszła za Józefa Durdę, który podczas I wojny światowej trafił do wojska i ostatecznie zaciągnął się do Armii Polskiej we Francji, nazywanej często Błękitną Armią. Zaraz po wojnie Józef wrócił do żony, która została w Bośni, jednak już w 1924 roku zmarł. Agnieszka nigdy nie wyszła już później za mąż, a w 1946 roku przyjechała wraz z dziećmi do Polski. Osiadła w Brzeźniku, gdzie mieszkała aż do swojej śmierci w 1966 roku.
Na cmentarzu w Nowogrodźcu można zobaczyć grób zięcia Agnieszki Durdy, jakim był Andrzej Grabarz, pierwszy mąż jednej z jej córek, Marii. Urodził się w 1914 roku w Bośni, a w listopadzie 1939 roku wziął ślub, zawarty już w Królestwie Jugosławii. Półtora roku później Jugosławia została podbita przez Niemców, a Bośnia stała się częścią faszystowskiego państwa chorwackiego, całkowicie zależnego od Niemców. Andrzej Grabarz został partyzantem, który jako jeden z wielu strzegł polskich wiosek w Bośni przed napadami Niemców, Chorwatów i Serbów, które w czasie wojny były bardzo częste i niejednokrotnie przypominały ukraińskie napady na wioski na Wołyniu. 7 kwietnia 1946 roku wraz z żoną i córką przybył do Bolesławca, gdzie Państwowy Urząd Repatriacyjny przydzielił jego rodzinie gospodarstwo w Parzycach. Jako osadnik zaciagnął się do straży obywatelskiej, strzegącej okolicy przed napadami szabrowników i czerwonoarmistów. Gdy na początku grudnia 1946 roku wracał rowerem z podróży służbowej, został napadnięty w okolicach Cmentarza Kutuzowa przez grupę sowieckich sołdatów, ograbiony i skatowany na śmierć.
Na naszych cmentarzach trafiają się też upamiętnienia żołnierzy niemieckich. Niektóre z nich są zadbane i należycie utrzymane - przykładem może być pomnik wojenny na cmentarzu w Łaziskach. Można też jednak zajrzeć na cmentarz w Tomisławiu, gdzie obok kaplicy od wielu lat leżą porzucone niemieckie nagrobki oraz fragmenty pomnika wojennego, upamiętniającego mieszkańców tej wsi, którzy zginęli podczas I wojny światowej. Wskazane byłoby, aby władze gminy Osiecznica zorganizowały dla tych nagrobków i fragmentów pomnika lapidarium, podobne do tego, które można znaleźć przy Muzeum Ceramiki w Bolesławcu.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).