Wspomniany starodruk został wydany w 1802 roku w pierwszej znanej bolesławieckiej drukarni, działającej już od niemal trzech dekad przy Królewskim Sierocińcu. Kilka lat wcześniej dyrekcja wybudowała dla niej nowy budynek, który z racji charakterystycznego koloru elewacji nazwano później Czerwonym Domem. Poza drukarnią, dla której przeznaczono dużą salę w południowym skrzydle, ulokowało się tam kilka pracowni naukowych i szkolna biblioteka.
Drukarnią od samego początku zawiadywał znany na Dolnym Śląsku pastor, nauczyciel i publicysta, którym był Erdmann Friedrich Buquoi. Urodzony w 1750 roku w Sorau, czyli dzisiejszych Żarach, był jednym z pierwszych absolwentów sierocińca i wkrótce po jego ukończeniu postanowił się tam zatrudnić. W 1802 roku, gdy ukazała się jego kolejna książka, był już wicedyrektorem i inspektorem, przesyłającym władzom zwierzchnim sprawozdania z działalności swojego szefa, sędziwego pastora Christiana Ludwiga Woltersdorfa. Jak sam napisał we wstępie, postanowił napisać podręcznik dla nauczycieli techniki, który mógłby im pomóc w przygotowywaniu lekcji na temat różnego rodzaju technologii oraz rzemiosł. Przemycał w nim też własne opinie, pisząc chociażby, że najlepszą porcelanę na świecie robią Persowie i Chińczycy, zaraz po nich są porcelany miśnieńska i berlińska, a inne są niegodne uwagi.
Jakie były dalsze losy tej książki? Trudno powiedzieć. Drukarnia sierocińca drukowała wtedy głównie na użytek lokalnego rynku, więc książka zapewne nie oddaliła się zbytnio od Bolesławca, a może nawet pozostała gdzieś w mieście. Na stronie tytułowej podpisał się pewien Weidner i można przypuszczać, że był to jeden z miejscowych nauczycieli. Świadczy o tym nie tylko tematyka książki, ale też to, że jego podpis jest wykonany wręcz kaligraficznie i zapisany alfabetem łacińskim, a nie typowym dla tamtego czasu niemieckim neogotykiem.
Wkrótce po II wojnie światowej książka Buquoia w niewyjaśnionych do końca okolicznościach trafiła do Kalisza. Bolesławiec był wówczas częścią "Ziem Odzyskanych", z których na masową skalę wywożono wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Licząca niemal 150 lat książka mogła zostać przez kogoś uznana właśnie za taki przedmiot... Był to czas masowego szabrowania, rozkwitu czarnego rynku, a to, co niemieckie, traktowano jak niczyje. W każdym razie znalazł się ktoś, kto wywiózł bolesławiecki starodruk do Kalisza i ostatecznie stał się on częścią większej kolekcji, należącej do jednej z tamtejszych rodzin.
Kilka lat temu właściciel tej kolekcji postanowił, że jego stare książki powinny trafić w bardziej powołane ręce. Sprawdzając, co ma w swych zbiorach, natrafił na książkę Erdmanna Buquoia i uznał, że poszuka informacji o jej autorze. Prowadząc poszukiwania, natrafił na naszego Okruszka Historii na jego temat. Skontaktował się z naszą redakcją, podjęliśmy temat i umówiliśmy się, że przyjadę do Kalisza, aby zobaczyć tę książkę na żywo. Przyjechałem, podjęliśmy krótkie negocjacje i tak oto starodruk powrócił do Bolesławca.
Na zdjęciu, które możecie zobaczyć na początku tego tekstu, możecie zobaczyć ten starodruk w tej samej sali, w której niegdyś powstał. Dziś Czerwony Dom jest siedzibą III Publicznego Liceum Ogólnokształcącego w Bolesławcu (dawny Oxpress), a dawna drukarnia służy uczniom jako strefa relaksu z kanapami i stołem do billarda.
~~Poziomkowy Winorośl napisał(a): Ale o czym jest ta książka to już tajemnica? :)) wypada napisać
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).