12 lutego 2025r. godz. 09:00, odsłon: 2424, Dariusz GołębiewskiBolesławiecki ratusz stał się gniazdem NKWD
12 lutego Armia Czerwona zakończyła obsadzanie Bolesławca. Frontowcy poszli dalej, aby bić Wehrmacht, a na ich miejsce weszła uzbrojona, rozpita swołocz.
Sowieckie czołgi na Rynku w Bolesławcu wkrótce po zdobyciu miasta (fot. TASS)
Od 12 lutego do 9 maja 1945 roku pełnię władzy nad gorodem Bunclau miały Armia Czerwona i sowieckie służby - NKWD oraz Smiersz. Już podczas zajmowania miasta czerwonoarmiści dopuścili się pierwszych zbrodni wojennych, w tym masowego mordu na pacjentkach szpitala psychiatrycznego. Wspomnienia Niemców, którzy przebywali wtedy w mieście, pełne są opisów brutalnych napaści, mordów oraz gwałtów, których dopuszczała się armia podająca się za "wyzwolicielkę" spod faszystowskiego ucisku.
W maju 1945 roku w mieście pojawili się pierwsi Polacy. Polskie dokumenty z kolejnych dwóch lat aż roją się od opisów dalszych zbrodni czerwonoarmistów. Napaści ze strony "bratniej armii" w latach 1945-1947 poświadczają też liczne wspomnienia osadników.
Zaraz po wkroczeniu do Bunzlau Armia Czerwona utworzyła w mieście swoją komendanturę wojenną, na czele której stanął major Krawczenko, a szereg kolejnych otworzyła w miejscowych wioskach. Początkowo komendant miasta urzędował w kamienicy przy Hitlerstrasse 11 (ul. Chrobrego 11), ale już po kilku dniach jego komendantura zajęła opustoszały sierociniec przy Zahnstrasse (ul. Bankowa).
Jednocześnie w ratuszu natychmiast zainstalowali się agenci NKWD, którzy już 15 lutego zaczęli przesłuchiwać wszystkich Niemców, którzy nie uciekli z miasta. Przesłuchania były uzasadnione, bo sowieckie służby miały prawo wyłapywać funkcjonariuszy NSDAP, niedobitki Wehrmachtu czy zbrodniarzy z gestapo lub SS, a mieszkańcy miasta mogli być cennym źródłem informacji na ich temat. Tyle że podczas tych przesłuchań aresztowano więcej niewinnych ludzi, niż faktycznych zbrodniarzy, a niektórzy zostali deportowani na Wschód.
W mieście dochodziło do kolejnych zbrodni. W garażu nieistniejącej już dziś restauracji Zur Eisenbahn przy Gartenstrasse (ul. Ogrodowa) znaleziono zwłoki 45 Niemców. Przy Schönfelderstrasse (ul. Polna) czerwonoarmista bez powodu zastrzelił młodą Niemkę. Sowieci wtargnęli też do domu szanowanego dr Krügera, gdzie zamknęli w piwnicy jego żonę i dwie córki - cała trójka została rozstrzelana. Znany jest też przypadek kobiety, która w przeciągu trzech tygodni została zgwałcona przez 250 (!) sowietów.
Sowiecka komendantura tuż po zajęciu miasta nakazała miejscowym Niemcom oddać wszystkie radioodbiorniki, maszyny do pisania, rowery, fortepiany, meble tapicerowane, zegary, aparaty fotograficzne i lornetki teatralne, a nawet kredensy, stoły i łóżka. Wszystkie te „łupy” zostały później wywiezione do Związku Sowieckiego. Oprócz tego komendantura zarządziła, aby wszyscy mężczyźni w wieku od 17 do 50 lat zgłaszali się do walki z pożarami ulic oraz do ich czyszczenia.
W Bunzlau bezpieczne w zasadzie były tylko dwa miejsca. Pierwszym była kamienica przy Löwenbergerstrasse 12 (ul. Komuny Paryskiej 12), gdzie od wielu lat działał zakład sióstr diakonis. Nie wiadomo, jak diakonsy zapewniły sobie bezpieczeństwo, ale z relacji świadków wiemy, że ich budynek był nietykalny i wiele kobiet szukało tam schronienia. Innym takim miejscem była obecna bazylika, której proboszcz, ks. Paul Sauer, odważył się negocjować z sowieckim komendantem i "załatwił" świątyni nietykalność.
Po niemal trzech miesiącach sowieckiej okupacji wojna się skończyła. Już 9 maja w zniszczonym Bolesławcu pojawili się pierwsi polscy urzędnicy, którzy opisywali sytuację w zrujnowanym mieście takimi słowami:
Przed dworcem widzi się porzucone konie, wozy i rowery. W ciągu dnia liczne rzesze wszelkich narodowości szabrują po domach, które są zupełnie obrabowane (...) W mieście nie ma ani elektryczności, ani wody, którą przywożą z rzeki lub czerpią ze stawu (...) Długi postój armji oraz przeciągający repatrjanci ogołocili powiat z żywności (...)
Źródła:
- Archiwum Akt Nowych, akta Grup Operacyjnych Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, sygn. 308.
- H. Christiani, Das Leben in der deutschen, schlesischen Kleinstadt Bunzlau, Siegburg 1973.
- M. Gürtler, Schicksalswende [w:] Der Bunzlauer Kreis am Bober und Queis. Ein Heimatbuch, red. K. Springer, Siegburg 1964.
- In brennenden Bunzlau! Ein Russe schildert seine Erlebnisse beim Einmarsch der Sowjettruppen, autor nieznany [w:] „Bunzlauer Heimat-Zeitiung“, nr. 3 (1952).
- E.H, Die Brände nahmen kein Ende. Die Russenzeit in Bunzlau [w:] „Bunzlauer Heimat-Zeitung“, nr. 11 (1965).
- E. Scholz, Wie unser Bunzlau zerstört wurde. Teil I [w:] „Bunzlauer Heimat-Zeitung“, nr. 2 (1957).
Sonda Bolec.Info
Czy uważasz, że powinno się podjąć szczegółowe, naukowe badania nad historią Bolesławca podczas II wojny światowej?
~~Brunatnorudy Floks niezalogowany
15 lutego 2025r. o 5:10
06.04.1946
Wójt Gminy Gromadka (Grzmiąca) donosi do Starostwa Powiatowego w Bolesławcu.
Na terenie gminy w dalszym ciągu są napady, rabunki itp. We wsi Krzyżowa żołnierze Armii Czerwonej, strasznie niszczą opuszczone domy, zabierają okna drzwi a dzieci niemieckie rozbijają piece i niszczą instalacje elektryczna. We wsi Nowa Kuźnia żołnierze Armii Czerwonej zabrali wszystko siano, ziemniaki i całymi dniami jeżdżą i wszystko zabierają.
Trzy dni wcześniej kiedy to zabroniłem im zabierania, chcieli mnie zastrzelić, gdyby nie MO z Modłej to by mnie rozstrzelali. Wczoraj i przedwczoraj żołnierze z jednostki 75259A zabierali meble meble i inne urządzenia. W nocy z 2 na 3 kwietnia we wsi Lwowiec zabrali 2 krowy z 5 na 6 bieżącego miesiąca 2 krowy ze wsi Nowa Kuźnia. W dniu 5-go kwietnia wysyłałem zebrane rzeczy do szpitala to żołnierze sowieccy też chcieli wszystko odebrać, ledwo je obroniliśmy. Do Bolesławca niebezpiecznie jechać przez las bo napadają i rabują. Do wioski Osla niebezpiecznie jechać, w lasach napadają i strzelają. Od 3 dni w około palą się lasy, nie wiadomo z jakiej przyczyny. Wieczorem 4-go kwietnia wsi Osla nie daleko lasu spaliły się 2 gospodarstwa.
Praca na terenie gminy jest bardzo ciężka i niebezpieczna wobec czego proszę obywatela Pełnomocnika o spowodowanie u władz sowieckich wstrzymania ich żołnierzy od tych wybryków. A nasze władze o to aby zwiększyły Posterunki Milicji Obywatelskiej ponieważ pomimo najszczerszej chęci, pomocy udzielić nie mogą ze względu na szczupły stan liczebny a ich pracownikom wydali krótką broń. Przy czym nadmieniam, że o ile władza nie udzieli nam pomocy w tych lasach to moralnie jestem przekonany, że w gminie nie pozostanie ani jeden pracownik.
08.04.1946
Burmistrz Bolesławca M. Zejdz (w/z z-ca. Burmistrza, sekretarz L. Wiśniewski) do Komendanta Garnizonu Armii Czerwonej przez Urząd Pełnomocnika Rządu na Obwód 36 w Bolesławcu.
Jak stwierdzili pracownicy Miejskiej Stacji Pomp i Filtrów wodnych, żołnierze W.P. i Armii Czerwonej stacjonujący na terenie miasta , niszczą ogrodzenie otaczające stacje, rozbierając go na opal, co jest niedopuszczalne, ze względu na to, że całość ogrodzenia ma wielkie znaczenie w zabezpieczeniu inwentarza stacji.
Oprócz tego, niektórzy żołnierze urządzają strzelaninę w pobliżu stacji, denerwując personel obsługujący pompy. Przyjmując pod uwagę ważną role, jaką odgrywa stacja pomp w zaopatrzeniu miasta w wodę, proszę niniejszym o wydanie zarządzenia wzbraniającego żołnierzom garnizonu wspomnianych wyżej wykroczeń.
Podpisano: sekretarz L. Wiśniewski, Burmistrz M. Zejdz
Dopisano: Komendantowi Garnizonu Wojsk Radzieckich w Bolesławcu
Powyższe przesyłam do wiadomości i proszę o interwencję gdyż podobne postępowanie żołnierzy pozbawi miasto wody.
~~Brunatnorudy Floks niezalogowany
15 lutego 2025r. o 5:25
W domu dla kobiet i dziewcząt w Bolesławcu w którym mieszka ponad sto wyzwolonych kobiet i młodych dziewcząt, powtarzają się nękania, upokorzenia, a nawet gwałty dokonywane przez poszczególnych członków wojska. Dosłownie terroryzują mieszkające tu dziewczyny i kobiety. Późnym wieczorem 5 marca w dormitorium przebywało około 60 żołnierzy, głównie z 3. Gwardii Armii Pancernej. Prawie wszyscy byli pijani, nękali i poniżali dziewczęta. Chociaż komendant kategorycznie poprosił ich o opuszczenie dormitorium, czołgiści kontynuowali zamieszki, grozili kobietom bronią i wszczęli bójkę. Patrol wysłany przez komendanta nie zatrzymał żadnego z awanturników. Dopiero nad ranem w dormitorium odnaleziono pijanego czołgistę, któremu w nocy skradziono mundur i pistolet. Dziewczęta stwierdziły, że „te incydenty powtarzają się noc w noc”. Jeszcze bardziej „niszczące i oburzające” incydenty miały miejsce w kwaterze wojskowej miasta. Tutaj zastępca polityczny komendanta, kapitan Balajan, uważa „wyzwolone dziewczęta i kobiety” za „ludzi drugiej kategorii”. Na przykład powiedział: „Niech robią, co chcą i śpią z kim chcą, jeśli to nie powoduje poruszenia.” W nocy z 23 na 24 lutego grupa pijanych oficerów i studentów oficerów przybyła na Vorwerk Grutenberg i rozpoczęły się tam zamieszki i gwałcenia obecnych tam kobiet i dziewcząt. W nocy z 14 na 15 lutego w gospodarstwie, w którym prowadzono hodowlę bydła kierownik tej otrzymał 49 stronicowy pisemny rozkaz generała pułkownika F. Golikowa, przedstawiciela Rady Komisarzy Ludowych ZSRR w sprawie repatriacji obywateli ZSRR G. M. Malenkowowi z dnia 3 kwietnia 1945 r. RGASPI, k. 17, op. 125, zd. 314, s. 27-28.
Odpowiedzialnym za gospodarstwo był kapitan Karimow. Karna kompania pod dowództwem porucznika (nazwiska nie wymieniono), otoczyła gospodarstwo, rozstawiła karabiny maszynowe po czym ostrzelała i zraniła żołnierza Armii Czerwonej pilnującego dormitorium. Następnie wszystkie uwolnione kobiety i dziewczęta przebywające w Vorwerk były systematycznie gwałcone, 50.