Dokumentem, o którym mowa, jest tajne (dziś już jawne) sprawozdanie rządowego pełnomocnika na powiat bolesławiecki, Karola Bieniaszka, skierowane do jego bezpośredniego przełożonego, czyli Pełnomocnika Rządu RP na Okręg Administracyjny Dolnego Śląska. Sprawozdanie dotyczy sytuacji w Bolesławcu i jego okolicach według stanu na czerwiec 1946 roku i dostarcza nam szeregu cennych informacji o tym, co zastawali w naszym regionie przybywający tutaj wówczas osadnicy.
Pisząc to sprawozdanie, Bieniaszek ubolewał, że w regionie wciąż trudno - choć minął ponad rok od końca II wojny światowej - stworzyć jakąkolwiek władzę, ponieważ brakuje mu do tego odpowiednio wykwalifikowanych ludzi. Ich brak był na tyle dotkliwy, że niemożliwe było nawet stworzenie gminnych rad narodowych, zawiązanych dopiero kilka miesięcy później. Istniejące już władze musiały się zadowolić głównie pracownikami wziętymi z przysłowiowej łapanki, a ponadto cieszyły się jedynie "względną lojalnością" społeczeństwa.
Osadnicy przybywający do Bolesławca dowiadywali się o aktualnych wydarzeniach głównie poprzez partie polityczne, związki młodzieżowe oraz audycje radiowe. Co znamienne, prasę dla mieszkańców dostarczały także partie i organizacje młodzieżowe, co oznacza, że w oficjalnym obiegu dostęp do informacji był niemal w pełni kontrolowany przez władze.
Te same władze miały poważny problem z aprowizacją regionu - odczuwalny był absolutny brak tłuszczów, do magazynów nie docierały nawet regularne dostawy chleba. Kilogram masła potrafił kosztować nawet 450 złotych, podobnie kilogram słoniny. Było za to wiele wolnych mieszkań, choć część z nich miała potłuczone szyby i zniszczone piece grzewcze.
Brakowało rolników do pracy w polu, a szczególnie takich, którzy umieliby obsługiwać traktory. Od niemal roku działała straż pożarna, ale choć w regionie było wystarczająco wielu strażaków, brakowało dla nich sprzętu i transportu.
Według sprawozdania, w czerwcu 1946 roku poza Polakami i Niemcami w Bolesławcu mieli też mieszkać Żydzi, choć nie mamy żadnej informacji o tym, ilu mogło ich wtedy być. Trudno też o jakiekolwiek inne źródła, mogące nam powiedzieć coś więcej na ich temat - na ten moment nie udało mi się do takowych dotrzeć.
Sporo miejsca Bieniaszek poświęcił obecności w naszym regionie Armii Czerwonej, aczkolwiek jego twierdzenia na jej temat nie są jednolite. Najpierw pisał, że stosunek ludności do Armii Czerwonej jest niezupełnie niezadawalniający. Czerwonoarmiści zachowywali się "nietaktownie", czyli rabowali domy i niszczyli ogrody osadników.
Później Bieniaszek pisał już wprost, że sowieccy żołnierze dopuszczali się masowych kradzieży w ogrodach owocowych i warzywnych, gwałcili kobiety, dokonali gwałtu pedofilskiego na cmentarzu, mordowali ludzi, okradali ich w mieszkaniach i na ulicach, a także porywali konie i krowy. Dotykało to zarówno Polaków, jak i Niemców. Koniec końców urzędnik napisał, że osadnicy tak naprawdę czują wobec "bratniej armii" bojaźń połączoną z nienawiścią.
Źródło: Archiwum Akt Nowych, akta Ministerstwa Ziem Odzyskanych, sygn. 1978.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).