W pierwszych latach rządów komunistów w całej Polsce wprowadzono cenzurę, mającą zapewnić kontrolę władz nad tym, jakie idee, informacje i dzieła artystyczne docierają do społeczeństwa. Sztuka też nie mogła być wolna - miała być kolejnym narzędziem reżimowej propagandy, ewentualnie źródłem taniej, niezbyt ambitnej rozrywki.
W Bolesławcu od 1946 roku działały teatr i miejskie kino, nazwane nieco później "Orłem", z kolei w okolicznych gminach stopniowo uruchamiano kino objazdowe. Powoli tworzyły się też polskie biblioteki, a istniejące tu wcześniej niemieckie księgozbiory na ogół niszczono lub rozkradano. Polscy osadnicy, przybywający tu z całej Europy, przywozili ze sobą bardzo zróżnicowane tradycje, często mówili nawet różnymi gwarami polszczyzny. Lokalne kultury i zwyczaje, które ich ukształtowały, mieszały się ze sobą - a komuniści usiłowali zachować nad tym kontrolę.
Z perspektywy reżimu powiat bolesławiecki był szczególnie trudnym terenem. Zamieszkało tu wielu Kresowian, ludzi, którzy podczas wojny na własnej skórze odczuli, czym tak naprawdę jest bolszewizm. Wypędzeni ze swoich domów na nieznane, poniemieckie ziemie, w zdecydowanej większości chcieli po prostu wrócić do domu. W zachowanych dokumentach widać też liczne skargi partyjnych oficjeli na Polaków z Jugosławii, odznaczających się silnym poczuciem wspólnoty, niezłomnym przywiązaniem do religii katolickiej i dużą niechęcią do komunistów.
Pod koniec 1949 roku władze wojewódzkie stwierdziły, że choć z ich perspektywy okolice Bolesławca to szczególnie trudny teren, powiatowa cenzura tutaj niemal nie działa. Gdy zajmujący się tym referent został wysłany na kilkumiesięczne szkolenie, jego tymczasowa zastępczyni okazała się osobą niemającą do tego odpowiednich kompetencji. Przez źle zarządzaną cenzurę z łatwością mogły przejść "niepoprawne politycznie" scenariusze spektakli, wystawianych w Teatrze Miejskim, ponieważ cenzorka w zasadzie ograniczała się jedynie do tego, czy dany tytuł figuruje w wykazie sztuk zakazanych. Jednocześnie właściwy referent, na co dzień zajmujący się cenzurą, pracował wyjątkowo niedbale, a jego dokumentacja była prowadzona bardzo chaotycznie i bez większego zaangażowania.
Na niedbałej cenzurze mogli wiele zyskać artyści, którzy nie musieli obawiać się, że ich dzieła będą wnikliwie sprawdzane, ale mogli na tym ucierpieć zwykli mieszkańcy. Weryfikacji podlegały nawet... druki reklamowe i zdarzyło się, że powiatowa cenzura odrzuciła - bez uzasadnienia - tekst reklamy jednego z przedsiębiorstw krawieckich.
Źródło: Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu, akta Starostwa Powiatowego w Bolesławcu, sygn. 28.
Zastosowana autokorekta
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).