w
~Antydziałkowicz napisał(a): Ależ Szanowni Państwo, bardzo chcielibyśmy, aby prawo stanowione było w naszym Bolesławcu prawem stosowanym. Przynajmniej przez Policję i Straż Miejską, ale tak nie jest. Ja, moja rodzina, sąsiedzi osiedla są świadkami, jak nas ofiary - nie sprawców działkowiczów - potraktowała policja i sędziowie. Działkowicze od niepamiętnych czasów zawsze spalali swoje odpady i nie oszukujmy się, dalej zadymiają całe osiedla. Siwy dym aż pod Komendę Policji w Bolesławcu się słaniał z działek tzw. konradowskich i z tych z za stadionu miejskiego przy ul. Spółdzielczej. Policjanci wsiadali i wysiadali z samochodów i nikt z nich nie zainteresował się okropnym dymem i smrodem, a pieniądze z mandatów "leżały na ulicy", wystarczyło parę kroków zrobić, aby wypisać po mandacie dla działkowiczów i uzdrowić sytuację - nam mieszkańcom. Kiedy wielokrotnie dzwoniliśmy na policję, że działkowicze znowu palą i smrodzą, że wyjść z domu nie można, to policja przyjeżdżała, ale tylko po to, aby za zawracanie im głowy jakimś paleniem wlepić mandat nam zgłaszającym problem. Do tego stopnia zapędy policji sięgnęły, że skierowali sprawę do sądu o ukaranie ofiar, bo ciągle te ofiary policjantów na interwencję wzywają, że działkowicze palą i zadymiają. Nie pomogło tłumaczenie policjantom, że chorujemy na raka, astmę, alergie i nam naprawdę ten okropny dym przeszkadza. Sędziowie - 3 nie rozumiejących problemu i prowokacji - skazali na wysokie grzywny wiele osób, tylko za to, że my śmieliśmy się upomnieć o prawo do nieco trochę czystszego powietrza. Zawsze będziemy uważać te wyroki za wyjątkowo tendencyjne, nastawione na ochronę sprawców - zadymiarzy - działkowiczów, a policjantów i sędziów za okrutnych. Policjanci i Straż Miejska nie egzekwują od działkowiczów żadnych mandatów za łamanie prawa, a nawet są im bardzo przychylni.
Wcale cię nie żal -- pieniacz egoista.
Skoro jesteś chory na raka już ci nic nie zaszkodzi.