~ napisał(a): Z nostalgią wspominam tamte i wcześniejsze czasy od 1974 roku. To były piękne czasy, wśród ludzi kwitła miłość, milicja ścigała sprawców zamiast ofiary, sędziowie sprawiedliwie orzekali, różnic politycznych raczej nie było, z przyjemnością oglądało się Dziennik TV. Przede wszystkim bezrobocia nie było i biedy. Dzisiaj niby wszystko jest, ale człowiek się boi własnego cienia. Administracja rozrosła się ponad przeciętną miarę, zewsząd zasadzki i źli ludzie dookoła, którzy dla pieniędzy kłamią, skarżą jeden na drugiego, zioną nienawiścią. Uważam, że w tamtych czasach żyło się spokojniej i o niebo lepiej.
Pamięć większości z nas działa w ten sposób ze o tym co złe staramy się prędko zapomnieć a to co dobre zapamiętujemy. Tak jest zdrowiej dla psychiki. Nie to jest jednak dobre dla obiektywnego porównania przeszłości z teraźniejszością.
Mi utkwiło w pamięci z tamtych lat jedno wspomnienie:
Na Rynek wjechał na rowerze chłopiec, tak około 12 letni. Zatrzymał go pan milicjant, a jako ze nie miał dobrego dnia to postanowił odreagować. Zaczął regularnie okładać pałą "młodocianego przestępcę". Na Rynku znajdowało się w tym czasie kilkadziesiąt osób. Nikt nie ośmielił się zwrócić uwagi panu władzy. Milicjant był wtedy panem życia i śmierci każdego z nas.
Dziś na szczęście wygląda to nieco inaczej. Owszem, wciąż zdarza się że policjantowi zdarza się policjantowi ze stoi nad prawem, ale nie jest to już normą.
Podobnie z politykami. Wtedy kacykowi z PZPR wolno było wszystko. Dziś politykom, jak zapominają po co ich wybrano, to w kolejnych wyborach, możemy przypomnieć gdzie ich miejsce.