Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat
Wróć do komentowanego artykułu:
Tajemnica szmaragdu - odcinek czwarty
~~Piernikowy Heliotrop niezalogowany
31 sierpnia 2020r. o 4:55
c.d. nocnej dłubaniny
---------------------------------
- Przepraszam! Rany boskie, przepraszam! Gdzie dostał? – rzucił gorączkowo myśliwy mijając Julię i zmierzając do leżącego, zapewne niezaplanowanego trofeum. W tym pytaniu Julia nie usłyszała jednak prawdziwej troski.
- O tu, w szyję. – Julia ponownie uklęknęła przy Bolku i wskazała na mały czerwony punkcik na jego szyi. – Ale niestety nie ma farby. – Zakpiła sobie szyderczo, używając myśliwskiego określenia na krew zwierzyny.
- Aha, to dlatego go ścięło natychmiast. Gdyby dostał w inne miejsce, środek zadziałałby nieco później. – wyjaśnił myśliwy. – To na szczęście była dawka na małego zwierza.
- Jak pan śmie! To mój chłopak, proszę pana myśliwego, żaden zwierz! - Julia aż zapiszczała. Nie docierało do niej jeszcze, że życie Bolka nie jest zagrożone.
- Proszę się nie denerwować, moje dziecko. – poprosił myśliwy pojednawczym tonem. - Ocknie się najdalej za pięć minut. Ale jak będziesz się tak drzeć, to na pewno szybciej.
- Pozostaje mi pogratulować celności! – nie mogła się oprzeć ironii Julia. – Dlaczego pan tutaj w ogóle poluje?
- Drogie dziecko, ja tutaj nie poluję. W uzgodnieniu z Lasami Państwowymi i Ministerstwem Środowiska, koła łowieckie pomagają w realizacji programu badań nad populacją wydr. Strzelamy, kiedy są na lądzie, usypiamy, robimy zdjęcia, zapisujemy obserwacje i kolczykujemy. A tutaj, na tych mokradłach, mamy ich aż kilka osobników. – spokojnie wyjaśnił myśliwy, chociaż nie przypuszczał, że może to w tej chwili zainteresować zdenerwowaną rudowłosą dziewczynę.
- No wie pan, jakoś mój kolega do wydry nijak nie jest podobny. – rzekła Julia, rzuciwszy spojrzenie na nadal nieruchomo śpiącego Bolesława. A spał pięknie i spokojnie jak niemowlak.
- Otóż, dziecko, muszę ci się przyznać, że siedziałem tam, o w tamtych krzakach, całą noc. Przygotowałem sobie wczoraj dobrze ukryte stanowisko. I nad ranem zasnąłem, niestety z palcem na spuście. Kiedy nadbiegliście, nagle obudziłem się i przypadkiem pociągnąłem za spust. A że broń się przekrzywiła jak spałem, to lotka poleciała za wysoko. Moja wina. I niestety głupota. Jeszcze raz przepraszam – kajał się myśliwy. Nie do końca jakoś przekonywająco.
- Jego se niech pan przeprosi, jak się obudzi. À propos. Nie za długo już aby śpi? - zaniepokoiła się Julia.
- Myślę, że należy mu trochę pomóc. – zaproponował myśliwy. - Chyba uczyli cię w szkole jak się cuci człowieka?
- Uczyli, proszę pana. Ale co innego strzelić z plaskacza manekinowi, a co innego przyładować z liścia własnemu koledze. Być może przyszłemu mężowi i ojcu swoich dzieci. Trudno, nie ma co czekać, trzeba spróbować. – zdecydowała Julia. - Żeby tylko podziałało. Bolek! – Podniosła głos. I podniosła lewą dłoń. Bo już od przedszkola była leworęczna.
---------------------------------
c.d.n.
Pozdrawiam
M.
P.S. może to już wszystko w tym tygodniu
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Ceglastoróżowy Agrest niezalogowany
31 sierpnia 2020r. o 13:55
A to dla Piotrka, vel Panny z dzieckiem. Jak szaleć to szaleć!
--------------------------------------------
Balansując gdzieś na granicy jawy i snu, samego plaskania po twarzy Bolesław dokładnie nie zapamiętał, ale serię na oko tysiąca i jednego pocałunków jak najbardziej zarejestrował w formie jakby nagrania VHS i mniej więcej w tej samej jakości, które obok wcześniejszego nagrania namiętnego pocałunku w zbyt licznym gronie komarów, odtwarzał sobie potem w głowie przez całe życie, w różnych jego gorszych i lepszych momentach. Od tej właśnie chwili nabrał także przekonania, że w relacjach damsko-męskich tego rodzaju zachowania, jakie okazała mu tego dnia Julia, stanowią miarodajny wyznacznik siły uczuć dwojga ludzi.

Nie wiadomo dlaczego, ale zapamiętał też, że podczas tych kilku minut bezprzytomności miał bardzo, bardzo dziwny sen, ocierający się wręcz o jakąś wizję kosmiczno-narkotyczną. Śnił, że leci w przestrzeni kosmicznej, zupełnie jak Superman, tylko w puszystym jak ludzik Michelin skafandrze kosmonauty, ale bez hełmu. Obok w drugim puszystym skafandrze, także bez hełmu (jak to w ogóle możliwe?), frunęła sobie w nieważkości jego ukochana kosmonautka Julia. Pod nimi przesuwała się Ziemia, taka piękna niebiesko-zielono-pochmurna wielka piłka. Lecieli tak sobie i lecieli, i lecieli. Robili już chyba trzecie okrążenie błękitnej planety, kiedy poczuł nerwowe pukanie w ramię. Julia napuchnięta i z wytrzeszczonymi oczami pokazywała na jego plecy i swoje usta.

Zorientował się, że Julia pokazuje mu, że jej butla tlenowa się wyczerpała! Podanie jej ustnika było technicznie niemożliwe ze względu specyficzną konstrukcję i wielkość kombinezonu oraz lokalizację ustnika na pierścieniu tuż przy brodzie. Za chwilę ani chybi mu się Julia zadusi! I co mu po takiej narzeczonej, która w ten banalny sposób zakończy żywot, odpłynie w krainę wiecznych łowów, czy uda się w eternistyczną podróż, jak zwał tak zwał. Czuł jednak także, że nie ma pod kombinezonem żadnej bielizny (nawet przemknęło mu przez myśl, że Julka także, ale co z tego? Co z tego?), więc kosmiczny striptiz wykonany na widoku wszystkich mieszkańców Ziemi i całego Kosmosu, raczej odpadał. Tym bardziej w duecie. A tlenu u Julki coraz mniej! Wpadł na jedyny możliwy w tej sytuacji pomysł. Zaciągnął tlen z ustnika, obrócił się w jej kierunku i podał jej tlen swoimi ustami. Zadziałało! Oczy Julki wróciły do oczodołów, po czym po tych samych oczach zorientował się, że jest mu dozgonnie wdzięczna za uratowanie życia. Najpierw zapiekł go policzek a potem w dowód wdzięczności Julia zaczęła składać na jego twarzy dziesiątki, czy nawet setki pocałunków. Trudno było je zliczyć.

Mimo dziwnego pieczenia prawego policzka, zauważył, że gwiazdy jakby przyspieszają i zamieniają się w linie ciągłe, zupełnie jak w scenie żywcem wyjętej z Gwiezdnych Wojen. Zdaje się, że właśnie przeszedł w prędkość nadświetlną. Kiedy wyleciał z tego intergalaktycznego tunelu, zaczął rejestrować najpierw plamiaste, a potem coraz wyraźniejsze kontury Julii, drzew widzianych od dołu, a obok Julii jakiegoś zielonego, nieowłosionego kosmity, zapewne przedstawiciela innej rasy zamieszkującej jakiś zapyziały zakątek galaktyki.
- …ysz? …yszysz? – Bolesław nie rozumiał tego szeleszczącego języka. Na pewno nie uczyli go w podstawówce, ani w liceum. – …yszysz mnie? – ponawiał próbę kontaktu kosmita. O, już lepiej.
- …yszę, …yszę. – próbował odpowiedzieć w tym samym dialekcie Bolesław. Leżał na plecach i nie czuł już na sobie komibinezonu. I Julka też go na sobie nie miała. Spojrzał z nadzieją poniżej jej szyi. A co to, już zdążyła się ubrać? Poczuł się zawiedziony, ale szybko spojrzał także i na swoje nogi i brzuch. Zajęczał, bo od tego ruchu zabolała go głowa.
- Ło Jezu, widzi pan? Chyba jest sparaliżowany od pasa w dół! Pokazuje, że nie może ruszyć nogami! – niemal załkała Julia, przerażona wizją Bolesława poruszającego się na wózku inwalidzkim w klasie maturalnej.
- Spokojnie, dziecko. To tylko opóźniony efekt działania środka nasennego. To także zaraz przejdzie. – zapewnił zielony kosmita z bronią wiszącą za jego plecami, jak u żółwia Ninja.
Jakoś tak jednak coraz bardziej przypominał Bolesławowi myśliwego z dubeltówką przełożoną przez ramię. Przez chwilę pomyślał, że może został postrzelony w kręgosłup i stąd ta niemoc w nogach. Z niepokojem popatrzył na Julię.
- O co tu, do diaska, chodzi? - wypowiedział, tym razem już głośno i wyraźnie, choć powoli, swoją narastającą ciekawość.
- Mówiłem, oszołomienie powoli mija. Już mówi z sensem. Dajmy mu jeszcze dwie minuty. – uspokajał Julię myśliwy. – Każda wydra po tym strzale szybko staje na nogi.
- Jaki strzał? Jaka wydra? – Bolesław z pomocą Julii zaczął rzeczywiście stawać na jeszcze roztrzęsione nogi. Zdezorientowany za wszelką cenę zapragnął wysłuchać od Julii i myśliwego dalszych wyjaśnień. Obiecał im, że nie wydrze się przy tym na nikogo.
---------------------------
I jak? Może wreszcie jakiś komentarz?
Pozdrawiam,
wciąż ten sam M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Piernikowy Heliotrop niezalogowany
31 sierpnia 2020r. o 14:10
Pięknie!! I do tego proszę bardzo - Panna chciał kosmos, to jest kosmos! Tylko EM nie spełniaj wszystkich życzeń, bo jutro szkoła, trzeba brać się za lekcje, więc czasu Ci nie starczy! he he
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
4335
#Pannazdzieckiem nieaktywny
31 sierpnia 2020r. o 14:18
Panna dziękuje EM . Tak trzymaj :)

Ludzie w zasadzie myślą logicznie. Problem polega na tym , że operują na nie pełnych , bądź fałszywych informacjach. I dlatego taką logikę trzeba w du... ży kapelusz włożyć . Krzysztof Karoń.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Morelowy Mikołajek niezalogowany
31 sierpnia 2020r. o 15:49
Czytam
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Pożółkły Cyprysik niezalogowany
1 września 2020r. o 1:05
c.d. (frapuje mnie cały czas ta śluza...)
----------------------------------------------
Siedzieli wszyscy na trawie w oczekiwaniu, aż Bolesław całkiem przyjdzie do siebie. Myśliwy zlikwidował swoje stanowisko obserwacyjne i przyniósł z gęstwiny koc termiczny, lornetkę, aparat fotograficzny, jakieś papierzyska oraz pudełka, po czym opowiedział ponownie, tylko bardziej szczegółowo, swoją wiarygodną wersję wydarzeń sprzed kilkunastu chwil, której finałem było upolowanie około 70 kilogramowego przedstawiciela homo sapiens Boleslaviens w pełnym biegu. Uspokoił ich też, że nigdy nie zamierzał wypruć wnętrzności Bolesława, wypchać jego truchła i powiesić jego nierogatego popiersia na ścianie tuż obok bogatej kolekcji trofeów łowieckich.
Bolesław uwierzył. Słuchał uważnie, Julia już mniej. Zajęta była teraz oczyszczaniem garderoby Bolesława z resztek trawy, igliwia i liści, które poprzyczepiały się do niego podczas upadku. Bolesławowi to małpie iskanie absolutnie nie przeszkadzało, a nawet powodowało przyjemne dreszczyki, bo od dziecka lubił drapanie, mizianie i smyranie, najbardziej po pleckach.

- Przepraszam cię synu, za tą głupią sytuację. Mam nadzieję, że szybko puścisz to w niepamięć. – teraz już przeprosiny myśliwego zabrzmiały dużo bardziej szczerze. Może bał się konsekwencji, w razie gdyby wieść się rozeszła? – Zaręczam ci, że już za niedługo nie będziesz odczuwał żadnych konsekwencji mojego postrzału. To co, zgoda? – myśliwy w pojednawczym geście wyciągnął rękę do Bolesława.
- Nie ma sprawy. – Bolek odwzajemnił uścisk dłoni, po czym zwrócił się do Julii. – Ale miałem sen! Muszę ci opowiedzieć w szczegółach. Ale to później.
- A co, może momenty były? – zażartowała Julia nieopatrznie.
- A skąd wiesz? – palnął Bolek z głupia frant i zobaczył, że Julia dość mocno się zarumieniła. Ciekawe, co by się mogło wydarzyć w restauracji, znaczy - do jakiego dania by doszli, gdyby nie nagły atak komarów?
- To ja idę sprawdzić, czy rowery jeszcze stoją. – rumiana Julia chrząknęła i wstała, ewidentnie uciekając wzrokiem byle dalej i byle w inną stronę. I w tamtą stronę też się udała.
- Coś mi się zdaje się, że przeszkodziłem wam w czymś ważnym? – powiedział cicho i w konfidencji myśliwy pochylając się w kierunku Bolesława, kiedy Julia oddaliła się już poza zasięg szeptu, po czym mrugnął znacząco do niego lewym okiem. – Też byłem kiedyś młody.
- To nie pan, to komary. Ale wie pan co, my mamy jeszcze na to czas. – zapewnił starszego pana Bolek. – Takie mamy postanowienie.
Wiadomo, że niektóre postanowienia są trudne do spełnienia. Czasem pewne okoliczności zaskakują, a potem to już bywa tak, że sprawy toczą się po swojemu. Julia z Bolesławem zwykle rozmawiali o wszystkim szczerze. Kiedyś postanowili, że do osiągnięcia pełnoletności będą kończyć tylko na pocałunkach i spacerach za rączkę. No, może i za bioderka też. I jak dotąd się tego trzymali. Obydwoje będą obchodzić jednak swoje osiemnaste urodziny po wakacjach. Czy jesienią sprawy się zmienią?

Julia wróciła, już mniej rumiana. Siadając przy Bolku, dla odwrócenia uwagi skierowała pytanie do myśliwego:
- A ile wydr Pan już tutaj skatalogował?
- Cztery, nie licząc tego tutaj osobnika. – odpowiedział myśliwy i wskazał palcem na Bolesława, po czym wszyscy głośno się roześmiali. – Raczej nietrudno w tym miejscu spotkać wydrę, kiedy się człowiek dobrze zakamufluje i poczeka – kontynuował myśliwy – To jest teren idealny dla nich. Mokry, porośnięty drzewami, trudno dostępny. Muszę wam jednak powiedzieć, że zaobserwowałem w tym miejscu coś, czego nie mogę jak na razie zrozumieć. – dodał tajemniczo. – Wszystkie wydry znikają w takim jednym miejscu na dłuższy czas. To nie jest związane z ich norami, bo wydry z różnych rodzin nigdy nie budują swoich legowisk blisko siebie. Zupełnie jakby znalazły jakieś fajne miejsce do polowań albo zabawy. Obserwowałem to miejsce przez wiele dni przez lornetkę. To niedaleko. O tam. Przy dawnej śluzie. Chcecie? To wam pokażę.
- Jasne, że chcemy! – niemal jednocześnie zapalili się do tego pomysłu Julia i Bolesław. Popatrzyli po sobie. Może uda im się dzisiaj odkryć jakąś tajemnicę? Choćby niewielką i związaną ze znikającymi wydrami.
--------------------------------
c.d.n.
Pozdrawiam
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Orzechowy Rabarbar niezalogowany
4 września 2020r. o 21:04
Kurczę, nadużyłem na końcu wyrazu "miejsce"... Możemoderacja poprawi :)
Pozdrawiam
M.

Zastosowana autokorekta

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Orzechowy Rabarbar niezalogowany
5 września 2020r. o 9:57
Nie napisałem słowa "moderacja", tylko "c_enzur_a". Ciekawe, że słowo "c_enzur_a" jest "c_enzur_owane" :)
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.