~~Orzechowy Rabarbar niezalogowany
6 września 2020r. o 23:05
c.d., nie ma co czekać, trzeba skrobać, mało casu, kruca bomba
--------------------------------
- Bolek? Wiesz, że nie możemy wejść pod wodę tak jak stoimy. – oceniła Julia, kiedy stanęli już z rowerami przy dawnej śluzie.
- Jasne, Jula, teraz tylko zbadamy teren. – Zapewnił Bolek, chociaż nie udawało mu się ukryć zniecierpliwienia. – Chwilę popatrzymy, powęszymy, bo jak tu wrócimy w nocy…
- Jak to, w nocy, Bolek? Dobrze wiesz, że moi starzy nigdzie mnie nie puszczą po dwudziestej drugiej. Tacy nowocześni, to oni niestety jeszcze nie są, chociaż mamy już japoński telewizor na pilota.
- Wykradniesz się, Julka. Ja będę czekał z rowerem pod twoją klatką. Wyjdziesz przez balkon i pojedziemy razem moją Gazelą… - Bolek układał już szczegółowy, choć nie do końca realny i przemyślany plan dla nich obojga na dzisiejszy wieczór. Julia przerwała mu stanowczo w pół zdania.
- Zwariowałeś? Co ty, Romeo jakiś jesteś? Ja mam skakać z balkonu? Poza tym z Bielskiej do Waldschloss w środku nocy jednym rowerem? Przez pół miasta chcesz jechać z kumpelą i torbami na bagażniku i myślisz, że nikomu nie wydamy się podejrzani? Chcesz trafić na dołek, czy jak? Przez ciebie i te twoje pomysły kiedyś zgnijemy w kryminale! – ostro zasypała Bolka pytaniami, a raczej oskarżeniami Julia.
- Jula, przecież ty mieszkasz na parterze. Ot, po prostu przejdziesz przez balustradę, a ja chwycę cię w me umięśnione ramiony i pomogę ci zejść. Pierwszy raz tak zrobimy? – bronił się Bolesław.
- No, niby zdarzyło się parę razy. Ale proszę cię, nie dzisiaj. Za dużo wrażeń, jak na jeden dzień. Ledwo uniknąłeś śmierci z rąk myśliwego, a już ponownie chcesz się narażać? Umówmy się na jutro. Rodzice idą do znajomych na imieniny, to pewnie będę mogła wyjść normalnie, czyli drzwiami i pojedziemy normalnie, czyli dwoma rowerami. – Już ze spokojem w głosie zaproponowała idealne, wydawałoby się rozwiązanie Julia. Dobrze, że jej rodzice tego nie słyszeli.
Bolesław długo rozważał tę nową opcję. Całą wieczność ofiarnie walczył sam ze sobą i dopiero po około dwóch sekundach z niesłabnącym entuzjazmem zawołał:
- Dobra! Umowa stoi. – I nie byłby sobą, gdyby nie dodał czegoś od siebie. – Akcja „NAUTILIUS” jutro, dwudziesta pierwsza trzydzieści pod twoją klatką. A teraz zsynchronizujmy zegarki! – naigrawał się Bolesław i postawił palec wskazujący prawej ręki pionowo na nadgarstku lewej ręki, jakby chciał odczytać godzinę z tarczy zegara słonecznego. Bolek nigdy nie nosił zegarka, chociaż twierdził, że u komunii był. Tyle, że u niego w rodzinie od chrzestnych dostawało się złoty łańcuszek ze złotym krzyżykiem. Którego także zresztą nie nosił, ale już nie wyjaśnił dlaczego.
Julia podchwyciła temat, zaśmiała się wyjątkowo głośno i przepięknie, aż roześmiało się także leśne echo, po czym zasalutowała do rudej, rozwichrzonej już nieco czupryny:
- Tak jest, kapitanie Nemo! Ruszajmy w podróż. Przed nami dwadzieścia tysięcy mil podwodnej żeglugi!
Pokręcili się jeszcze chwilę, chodząc raz w lewo, raz w prawo, zaglądając z brzegu jak najdalej przez trzciny i wypatrując jakiejkolwiek wskazówki, w którym miejscu wejść jutrzejszego dnia do wody i próbować znaleźć ukryte ich zdaniem wejście do tajemniczego tunelu. Najbardziej podejrzane miejsce postanowili oznaczyć, wbijając w ziemię znalezioną pustą, zieloną butelkę po piwie szyjką w dół. Po tym znaku poznają w nocy, gdzie należy zejść pod wodę i zacząć poszukiwania.
Odjeżdżając na pełnej prędkości w kierunku Bolesławca nie zauważyli, że na wodzie tuż przy brzegu pojawiły się bąbelki, a po chwili spod powierzchni wody wyłoniła się głowa wydry z małą rybką w pysku. Na malutkim uchu wydry widniał malutki kolczyk. Wydra wydostała się na brzeg, weszła między trzciny i wychodząc z sitowia na ścieżkę, nie zauważywszy nowej przeszkody na swojej drodze z powodu niesionej zdobyczy, trafiła łebkiem centralnie w wystającą zieloną butelkę, upuszczając na ziemię swoje niesione, upolowane kilka chwil wcześniej trofeum. Musiała najwyraźniej szybko zdecydować, że zamiast wałęsać się z pożywieniem, lepiej będzie posilić się na miejscu, bo mlaszcząc niezwłocznie przystąpiła do konsumpcji.
-------------------------------
c.d.n. ale już na pewno nie dzisiaj
Pozdrawiam
M.