~Zaścianek a nie Europa napisał(a): Jeśli chcecie Państwo przypomnieć sobie atmosferę PRL-owskiego baru mlecznego, zorganizujcie jakąś imprezę w Restauracji Europa w Kruszynie.
Oto jak przebiegała uroczystość weselna zorganizowana w tym lokalu w ubiegłym roku:
• W lokalu brak jest klimatyzacji. Oto jak wygląda rzecz w upały - napoje zostały rozstawione pewnie sporo wcześniej na stołach, bo już przy obiedzie były tak ciepłe, że nie nadawały się do picia. Mimo tego, że obiecano podawać napoje schłodzone. Tak jak przed weselem uzgodniono, że woda będzie podawana schłodzona w dzbankach z lodem, tak na weselu na stołach stała ciepła woda niegazowana w butelkach plastikowych. Po interwencji raz rozniesiono wodę w dzbankach, potem już nie - bo lód się skończył(?). W pewnym momencie Pan Młody oburzony śmietnikiem na stole zebrał odpadki i puste butelki zanosząc je obsłudze, ta jednak zupełnie się nie przejęła – wręcz godzinami nie pojawiała się na Sali. Ok. północy zabrakło napojów gazowanych i dopiero po interwencji organizatorów dokupiono napoje niegazowane i rozstawiono na stołach butelki plastikowe z napisem TESCO. Nie starając się nawet ukryć, jakiej jakości towar się podaje.
• Na półmiskach zgodnie z umową miało być 6 rodzajów mięs (przede wszystkim pieczonych), ale w praktyce postawiono tylko bardzo tłusty karczek udekorowany z rzadka plasterkiem schabu ze śliwką lub morelą. Polędwicy, kabanosu, boczku faszerowanego w ogóle nie było. Półmiski miały być uzupełniane na bieżąco, ale nie było o tym mowy. Dopiero po ściągnięciu właścicielki do lokalu uzupełniono półmiski tym tłustym karczkiem.
• Po obiedzie miały być podane 3 rodzaje surówek do wędlin. Postawiono tylko ogórki a na stołach pozostawiono po obiedzie talerzyki z nędznymi resztkami mizerii(upał!). Resztki surówek pozostawione na wielkich talerzach sprawiały wrażenie brudnego naczynia. A wystarczyło choćby je przełożyć do mniejszych miseczek
• Naczynia z podawanymi daniami znajdowały się na stole od chwili podania do końca wesela. Interwencje nie dały żadnych rezultatów. Chyba bali się, że jak sprzątną to pozostaną puste stoły. Na poprawinach nawet kluski śląskie stały na stołach do końca imprezy. Gdyby np. gołąbki lub golonka zostały zebrane jak ostygły, to nie trzeba by było ich wyrzucić. A stały na stole przy wysokiej temperaturze i trzeba je było wyrzucić
• Część gołąbków podano przecięte na pół – jaką mam pewność, że nie zostały zebrane ze stołów na innej imprezie, nadgryzienia odcięte i podane nam?
• Sałatki i rybę na stoły rozstawiono zapewne sporo czasu przed obiadem, bo już po obiedzie delikatnie mówiąc nie zachęcały do spożycia. Oczywiście, mimo żądań, nie zostały wymienione na świeże do końca wesela. Na poprawinach podano sfermentowaną rybę w sosie greckim
• Dwie godziny po obiedzie na stole dla dzieci nie były nawet uprzątnięte talerze z obiadu. Dopiero po interwencjach stół uprzątnięto i postawiono na nim co nieco jedzenia.
• Lody podano w czasie, kiedy większość gości wyszła na zewnątrz. Kiedy wrócili, dowiedzieli się, że nie dostaną lodów bo zabrakło!?. Czyżby zapomnieli za ile osób im zapłacono?
• Kawę nawet najstarsi ludzie musieli sobie przynieść sami do stołu i to w filiżance. Nawet mleczka bardzo szybko zabrakło!
• Po stole walały się serwetki, puste naczynia, puste butelki i koszyczki po chlebie.
• W ubikacjach było brudno i brakowało papieru
• Płótna („dekoracje”) zawieszone pod sufitem były brudne a po zapaleniu świateł widać było na nich liczne „zwłoki” owadów
• Najgorsza jednak była arogancja właścicieli lokalu. Pojawili się dopiero, kiedy zagrożono im, że nie zapłaci im się za wesele, bo nie dotrzymują warunków zawartej umowy. Kiedy już właścicielka się pojawiła, nie przeszła się po Sali by sprawdzić jak wygląda sytuacja, tylko zaczęła obrażać klientkę (najłagodniejsze słowa to „upierdliwa baba”). Kiedy ta mimo to domagała się, by były realizowane uzgodnienia z umowy, właścicielka wbiegła na salę i machając rękami krzyczała do gości „głodna jesteś?”, „czego jeszcze chcesz?” itp. Tak jakby to z gośćmi zawarła umowę na wykonanie usługi. Podczas rozliczenia właściciele nie potrafili przedstawić nic na swoją obronę, tylko obrażali dalej klientów, oceniali zachowanie i wygląd gości. Zleceniodawczyni nie może sobie do dziś darować, że uległa namowom swatów i zapłaciła za ten koszmar.
• Miesiąc wcześniej byliśmy na weselu w „Shanghai” i kontrast aż rzucał się w oczy (mimo że i tam gospodarze mieli pewne zastrzeżenia do obsługi). Tak oto można sobie za własne duże pieniądze zafundować okropny koszmar zamiast pięknej uroczystości. To nie Europa tylko peerelowski relikt. Właśnie trzezwieje po weselu w eurpie.Po czterech latach się wiele zmieniło.Szkoda tylko,że na gorsze.
~ napisał(a):~po weselu napisał(a): Ja wraz ze swoim mężem wybraliśmy salę w Bielance. Sala, otoczenie, nastrój są przepiękne! Na 120 os było 4 kelnerów, a więc wszystko szło super szybko. Jedzenie pierwsza klasa, po weselu otrzymaliśmy mnóstwo jedzenia z powrotem!! Sala jest otoczona piękną przyrodą, z dala od "ulicy,trasy" a więc panuje tam cisza, spokój. Ceny bardzo konkurencyjne, oraz hotel naprzeciwko sali. Polecam gorąco!byłam 2 lata temu było superancko fontanny czekoladowe, pieczenice, a 3 tyg temu byłam nie miło zaskoczona obsługa fatalna jedzenia mało syf na stołach itp. Zapytałam gdzie ludzie którzy robili catering tu zonk jakiejś inne kucharki pseudokelnerki ten catering to porażka. NIE POLACAM