~~ niezalogowany
2 października 2017r. o 12:28
Lubuskie: Jak mała wieś poradziła sobie z wiatrakami. Wywiad z sołtysem wsi Darnawa.
Opublikowano: środa, 01, marzec 2017 07:20 | Drukuj | E-mail
portal wiadomosci lokalneNiedaleko Świebodzina, w gminie Skąpe miała powstać farma elektrowni wiatrowych licząca 10 sztuk, o maksymalnej wysokości do 200 m.n.p.t. Długa batalia mieszkańców zakończyła się dopiero niedawno, kiedy Wójt Gminy Skąpe w dniu 10 lutego 2017 r. wydał odmowną decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dla tej inwestycji. Bez ustawy odległościowej byłoby to niemożliwe. Poniżej zamieszczamy wywiad z Mirosławem Faberem, sołtysem wsi Darnawa, który od kilku lat wraz z całą wsią zmaga się z inwestycją.
[Redakcja stopwiatrakom.eu] Kiedy i od kogo dowiedziałeś się o planowanej inwestycji? Co wtedy myślałeś o wiatrakach?
[Mirosław Faber] O wiatrakach dowiedziałem się na sesji rady Gminy Skąpe w dniu 22 czerwca 2011 r., kiedy jednocześnie były przedstawianeprojekty uchwał w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i studium uwarunkowań. A wyglądało to tak: Przyjechali przedstawiciele jeszcze wtedy istniejącej firmy JURON ze Szczecina, przedstawili fantastyczną „wiatraczną" wizję dla naszej gminy w samych superlatywach w ciągu ok. 30 min. Po czym nastąpiło błyskawiczne głosowanie nad Planem i Studium. Nikt o nic nie pytał, nie miał żadnych wątpliwości. Prawdę mówiąc nikt do końca nie wiedział nad czym głosuje. Rada Gminy jednogłośnie przyjęła zmiany. Wtedy sam chyba wierzyłem w to co się dzieje, ponieważ nie miałem innej wiedzy niż ta, którą przedstawił inwestor w tym temacie. Przedstawiciele firmy JURON byli niezwykle uprzejmi i sprawiali wrażenie kompetentnych.
Faber Mirosław
fot. archiwum M.Fabera
Jak wójt gminy i radni odnosili się do protestu mieszkańców? Czy szukali porozumienia w tej sprawie?
Jako sołtys rozmawiałem z radnymi gminy, chcąc uzyskać wiedzę dotyczącą inwestycji, która miała być zlokalizowana przede wszystkim w okolicy mojej miejscowości, tj. Darnawy. Niestety nikt nie był w stanie odpowiedzieć na najprostsze pytania. Twierdzili tylko, że jest to super inwestycja i bardzo korzystna dla gminy.
W marcu 2012 r., podczas zebrania wiejskiego, jeden z sąsiadów, podczas zebrania zadawał wójtowi pytania dotyczące „inwestycji wiatrakowej". Wójt nie potrafił udzielić rzeczowej odpowiedzi, tłumaczył, że nie posiada wystarczającej wiedzy i najprawdopodobniej będzie spotkanie z inwestorem — przedstawicielem firmy JURON. W tym momencie zaczęły pojawiać się wątpliwości, ponieważ za dużo było niewiadomych.
Największym zaskoczeniem dla nas było to, że w niedługim czasie po zebraniu z wójtem, bo już w kwietniu 2012 r. pojawiło się obwieszczenie o wydaniu decyzji środowiskowej dla tego przedsięwzięcia. Wspólnymi siłami przygotowaliśmy informacje w formie wydruków, które przekazaliśmy mieszkańcom. Pomocna okazała się strona STOP WIATRAKOM. Po kilku dniach zaczęto głośno mówić o problemie. Ludzie sami zaczęli wyszukiwać i analizować informacje. Czasu mieliśmy bardzo mało, liczyły się dni i godziny do wejścia w życie decyzji środowiskowej, która otwierała drogę do wydania pozwolenia na budowę inwestorowi, a jesienią mielibyśmy już „wiatraczki u siebie".
W jaki sposób lokalna społeczność zareagowała na decyzję środowiskową wójta?
Rozpoczęliśmy protest pn. „STOP WIATRAKOM W GMINIE SKĄPE", który poparło 118 osób.W większości byli to mieszkańcy Darnawy, chociaż inwestycja dotyczy też Radoszyna i Niekarzyna. W ciągu kilku dni spotykaliśmy się z mieszkańcami i rozmawialiśmy na temat zagrożeń wynikających z budowy farmy wiatrowej u nas na wsi.
W dniu 17 czerwca 2012 r. w naszej sali wiejskiej założyliśmy stowarzyszenie zwykłe EKO-DARNAWA, które tworzy 38 członków. W ten sposób włączyliśmy się w ogólnopolski ruch protestu przeciwko wiatrakom. Wspomnę, że aktywnie współpracowaliśmy z sąsiednią gminą Szczaniec, na terenie której również planowano inwestycje. Często spotykaliśmy się z naszymi sąsiadami, rozmawialiśmy, braliśmy udział w spotkaniach w Dusznikach, Warszawie. Podczas takich spotkań „na żywo" zdobywaliśmy wiedzę od tych, którzy żyją wśród wiatraków. Utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że to co robimy jest słuszne. Stowarzyszenie nasze powstało przede wszystkim na potrzeby „walki z wiatrakami", ale aktualnie prowadzimy też inną działalność czyli jak to mówią „co nas nie zabije, to nas wzmocni" — i w naszym przypadku tak właśnie jest.
Co działo się dalej? Jak wójt zareagował na Wasz protest?
Od tego momentu zaczęły się prawdziwe problemy. Inwestor zareagował natychmiast i jeszcze w maju zor
ganizował spotkanie z mieszkańcami Darnawy, na którym Wójt Gminy Skąpe bardzo ostro i stanowczo zaatakował autorów protestu twierdząc, że mieszkańcy zostali wmanipulowani. Inwestor przyjął postawę jak to zwykle bywa przyjaznego i otwartego na propozycje. My jednak pozostaliśmy przy swoim i zaczęła się prawdziwa walka w Sądach poczynając od SKO w Zielonej Górze. W kwietniu 2017 r. mija równo 5 lat od rozpoczęcia naszego protestu. W tym czasie powstały dwa projekty; „FW Niekarzyn" i „Farma Niekarzyn2", no i cała procedura od początku SKO, WSA, NSA. Czekaliśmy, aż do lipca 2016r.. kiedy to weszła w życie ustawa ograniczająca możliwości inwestycyjne farm wiatrowych. Ale to nie koniec naszej sprawy. Jesienią 2016r. zwróciliśmy się do Wójta Gminy Skąpe o zakończenie postępowania środowiskowego w sprawie wiatraków. Aktualnie na stronie gminy pojawiła się długo oczekiwanadecyzja odmawiająca środowiskowych uwarunkowań dla wiatraków.
Czy wiatraki podzieliły lokalną społeczność czy też ją zmobilizowały?
Wiatraki niewątpliwie podzieliły nas, ale i bardzo wzmocniły. Jednak zdecydowana większość wytrwała do końca i za to w imieniu własnym i Stowarzyszenia serdecznie im dziękuję. Często bywały chwile zwątpienia, jak to zwykle bywa kiedy pojawiają się problemy. Chyba tych pozytywów jest więcej w różnych dziedzinach naszego, wiejskiego życia. Naszą działalność można śledzić na naszej stronie: http://eko-darnawa.blogspot.com
Tak oceniając z perspektywy czasu to nikt chyba nie wierzył, że będziemy mieli taki finał. Byliśmy lekceważeni, wyśmiewani,nazywani „ciemnogrodem" itp. Nikt nie spodziewał się, że taka mała, niewiele znacząca gospodarczo miejscowość w gminie powie NIE i wytrzyma tyle czasu.Dobrze się złożyło dla sprawy, że byłem stroną (jedną z 16 osób) w postępowaniu administracyjnym i mogłem często reprezentować mieszkańców.
Dlaczego zająłeś się tym protestem?
Jeśli chodzi o zajęcia stanowiska w sprawie wiatraków, to nie miałem wyjścia.Mogłem powiedzieć TAK lub NIE. Mieszkańcy zwrócili się do mnie z problemem. A ja mam zasadę, że najpierw muszę coś wiedzieć, aby zająć stanowisko. Dobrze się złożyło, ponieważ sąsiadze wsi przygotował mnóstwo materiałów, po przeanalizowaniu których nie miałem najmniejszych wątpliwości jakie stanowisko przyjąć.
Dziękuję za rozmowę.