1 października bolesławianka trafiła do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego z silną, bardzo bolesną infekcją narządu rodnego.
- Nie byłam już w stanie wytrzymać bólu i świądu, pieczenia, opuchlizna była tak duża, że nie mogłam siedzieć - uznałam, że muszę znaleźć się u lekarza - opowiada niedoszła pacjentka szpitala świętego Łukasza. - Pani doktor stwierdziła po bardzo krótkim wywiadzie, że musi mnie obejrzeć ginekolog i skierowała mnie na oddział ginekologiczny. Tam dyżurujący lekarz stwierdził, że nie może mnie przebadać, bo nie jestem pacjentką szpitala, nawet nie proponował zresztą przyjęcia na oddział, oględzin, ale też nie uzupełnił dokumentu odmowy przyjęcia do szpitala. Stwierdził: konsultacja nic pani nie da, bo nie mogę wypisać leków. Rozmowa miała miejsce na korytarzu!
- Potrzebowałam pomocy, a zostałam z niczym, pozostawiona sama sobie, a rozmawiałam z dwoma lekarzami. Wróciłam do domu bez badania, porady i recepty na leki - opowiada kobieta. - Jak wyglądają rozwiązania systemowe na bolesławieckim SOR? Na pewno nie jest to opieka nad pacjentem, lecz jego ogromne lekceważenie. Tak naprawdę, to ja się do lekarza nie dostałam, mogę z niego skorzystać tylko prywatnie.
Po kilku bezskutecznych próbach dodzwonienia się do rzecznika praw pacjenta w bolesławieckim szpitalu wysłała mail, w którym opowiedziała powyższą historię z prośbą o informację gdzie i w jakim trybie może złożyć skargę na szpital. Dostała od Specjalistki ds. Praw Pacjenta, Danuty Stefanik odpowiedź brzmiącą: Dzień dobry. Sprawa zostanie przekazana do wyjaśnienia.
Żadnej pomocy, czy propozycji leczenia. Tydzień temu zarejestrowała się więc na 19 października w prywatnej przychodni, bo był to pierwszy wolny termin. Do 10 października nie dostała żadnej odpowiedzi ze szpitala, dzwoniła bezskutecznie dwukrotnie, nie dostała również odpowiedzi na SMSy.
Rzeczniczka praw pacjenta napisała do niej dopiero wczoraj, 11 października.
- Chciała lepiej rozpoznać sprawę, poprosiła o napisanie maila (choć wszystko już wie z moich wiadomości), przepraszała za szpital i zaproponowała wizytę u ginekologa na... 24 października - opowiada niedoszła pacjentka, której nie udzielono pomocy. - Śmiech na sali po prostu. Pani rzecznik chyba powinna dowiedzieć się, czy otrzymałam, jakąś pomoc, czy wciąż potrzebuję pomocy, której odmówiono mi w szpitalu.
- Nie może być tak, że pacjenci płacący składki, ubezpieczeni, są pozostawieni bez pomocy. Uważam, że to bardzo poważne zaniedbanie. Nawet ci, którzy nie płacą składek, powinni mieć pomoc. W Bolesławcu 1 października pacjentka mogła dostać się do ginekologa na NFZ najwcześniej 19 października (Biomed) i 26 października (poradnia przy Jeleniogórskiej). To co mogła zrobić chora pacjentka, gdy SOR nie pomaga, tylko pozostawia ją samej sobie? - pyta nasza czytelniczka. - Może niech pan Barczyk, zamiast zajmować się kampanią wyborczą, zajmie się swoim gospodarstwem, bo ma tam bałagan.
- Wyjaśniamy tę sprawę, jestem w kontakcie z pacjentką - mówi dla Bolec.Info Danuta Stefanik. - Poinformujemy pacjentkę o naszych ustaleniach.
~~Karmelowa Daglezja napisał(a): Powinna z tym iść na POZ a nie na SOR! Ludzie!
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).