~ napisał(a): Zapamiętać katechetę z podstawówki, no, no, no. Ja pamiętam tylko, że jeden walił po łapach trzciną a drugi smyczkiem od skrzypiec, ale to było jeszcze za wrednej komuny. No i wtedy rozstałem się z KK. :P
Wszystko zależy jaki to był człowiek. Mnie uczył ks. Zbigniew Tracz. Mądry i oddany Bogu. Odszedł do Nieba w zeszłym roku. Gdyby nie on to pewnie i mnie byłoby z Kościołem nie po drodze bo wcześniej też miałem katechetę, który nie nadawał się do kontaktów z ludźmi, a co dopiero z młodzieżą.