~~Brunatnoszary Tytoń napisał(a): ~~Horus napisał(a):
Wzbudzające największe zdziwienie (a pewnie i pytania o skutki prawne) musi budzić sygnał o tym, że w jednej ze szkół w Dolnośląskiem "katechetka sprawdza na lekcjach religii, z czym dzieci mają kanapki".
Te, które zawierają mięso: wędliny czy pasztet, mają lądować w koszu. "Jedno wielkie pranie mózgów dzieciakom" - pisze rodzic z Lubomierza.''
kiedyś trafi na w...io...o rodzica który wpadnie do szkoły ,zadrze jej sutannę na głowę i wymierzy kilka solidnych klapsów na świętoje.b.liwą dupkę...;D
i wtedy taki ''tytoń'' napisze że to kolejny akt represjonowania ludzi Kościoła...;DZastosowana autokorekta
Powiem tak. Zarówno sprawdzanie kanapek, jak i proponowany przez ciebie odwet to przegięcie. Ale jak mówi mądrość ludowa - są ludzie i taborety. Taboretem jest tu z pewnością katechetka. Ale i ty, skoro jedyną zaproponowana przez ciebie formą przeciwstawieniu się temu, są rękoczyny.
nie przesadzaj z tymi rękoczynami ...
dla takiej ''katechetki'' kto wie czy nie była by pieszczota...
a wczułeś się w rolę dziecka któremu mama rano zrobiła śniadanie by nie czuło głodu zanim wróci do domu a taka de.bi.lka wyrzuciła kanapki?
myślisz że takie dziecko zrozumie jej działania i uzna to za że ''bóg tak chcviał''?
że kiedy pomyśli o kolejnej ''lekcji katechezy'' nie będzie czuło obaw?