Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat
Wróć do komentowanego artykułu:
Tajemnica szmaragdu
~~Błękitny Suchodrzew niezalogowany
9 sierpnia 2020r. o 13:28
I nagle wszystko wróciło do normy: delikatny wietrzyk poruszył drzewami, gdzieś w oddali słychać było dzięcioła, a wokół głowy Bolesława zaczęły fruwać krwiożercze komary.
- Cześć, to jestem.
- Witaj, Julio.
- Spóźniłam się, czy ty przyszedłeś wcześniej.
- To pierwsze.
Julia. A w rzeczywistości Antonina. Tosia. Tonia. Ninka. Ale nie cierpiała tego imienia, więc używała drugiego - Julia.
- Różowy neseser jest po prostu świetny, aby być niewidocznym w zielonym lesie. Widać cię z kosmosu, Bolo...
- Wiem. Ale mam w nim, to co trzeba i zgadzam się...
- Aha. Gdzie zaparkowałeś?
- Tam, gdzie zawsze.
Poszła przodem. Choć Julia zdawała maturę razem z Bolesławem, ten wyglądał przy niej, jak dziadek. Łysawy, zgarbiony i do tego z dziurą w miejscu lewej górnej piątki...
c.d.n.
Muszę lecieć, bo mama woła mnie na naleśniki. Może w tygodniu coś jeszcze dopiszę. Pozdrawiam Karolinę. M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Marengo Żółwik niezalogowany
10 sierpnia 2020r. o 20:11
Kontemplując wszystkie wady i zalety wyglądu Bolesława, Julia stwierdziła, że z nią życie obeszło się dużo łagodniej. Nie była już co prawda tak szczupła, jak po maturze, ale jeszcze niejedna nastolatka mogłaby pozazdrościć jej figury. Dzięki regularnym ćwiczeniom i wycieczkom rowerowym miała także niezłą kondycję, a gdy usłyszała za sobą nieco już świszczący oddech Bolesława, obróciła się i zobaczyła, że kompan zaczyna wyraźnie zostawać z tyłu. Zwolniła więc dyskretnie kroku, aby Bolek mógł się z nią zrównać.
- Co tam, Bolo? Puchniesz? Z kondychą już nie tak, jak kiedyś, kiedy pracowałeś w jednostce?
- To nie to. Po prostu neseser jest ciężki i niewygodny - odparł Bolesław, przekładając walizę sprawnym ruchem z jednej ręki do drugiej. – Może trzeba było tu jednak podjechać samochodem?
- Wtedy wyglądałoby to o wiele bardziej podejrzanie. A tak, to tylko w razie czego powiemy leśniczemu, że wybraliśmy się do lasu na grzyby z takim specjalnym koszykiem. – oboje wybuchnęli stłumionym śmiechem, zupełnie jak za dawnych lat. Zawsze mieli podobne poczucie humoru.
Minęli z lewej strony stary, długi, pokryty blachą budynek, wyglądający jak jakiś dawny wojskowy magazyn. Porośnięty bujną roślinnością, szary betonowy płot okalający budynek niczego już nie chronił. Miał tak dużo ubytków, że bez wysiłku można było w dowolnym miejscu przejść na drugą stronę, a to znacznie ułatwiało im pracę.
- Na pewno dobrze pamiętasz to miejsce? - dopytywała Julia.
- Jakby to było dzisiaj. Musimy znaleźć najpierw dwa dęby, rosnące po obu stronach drogi prowadzącej od magazynu do Waldschloss.
- Ale, Bolo, przecież te drzewa na pewno już sporo urosły!
- Nie szkodzi. Na jednym z nich wyciąłem w korze ten nasz specjalny znak. Szkoda, że wtedy nie mieliśmy tego sprzętu. – Bolesław popukał wolną ręką po różowym neseserze.
- Pewnie, że szkoda. Ale ta różowa walizeczka wtedy też zdradziłaby nas na tym odludziu.
- Nie marudź, Julia. Nie miałem nic innego w domu. Ważne, że tak szybko udało się załatwić ten sprzęt. Pamiętaj, że tu liczy się czas. Wiem, że o tej mapie dowiedziało się także kilka innych osób. – rzekł Bolesław, nie wiadomo czemu zniżając głos do szeptu.
- Ciekawe, czy faktycznie ta skrzynia nadal tam się znajduje. Ale by to było, gdyby to właśnie nam udało się ją odnaleźć…
Po dziesięciu minutach dotarli do miejsca, w którym ścieżka dość ostro skręcała w stronę jednostki wojskowej. Po prawej stronie widniało niewielkie, ale wyraźne wzniesienie terenu porośnięte brzozami, wyglądającymi na całkiem młode drzewka. Zaraz za zakrętem rosły sobie po obu stronach drogi, jak gdyby nigdy nic dwa, dorodne dęby. Ich korony stykały się ze sobą ponad drogą, tworząc coś na kształt łuku bramnego. Julia i Bolesław przystanęli i popatrzyli na siebie. Wydawało się, że ich oczy rozbłysły i niemal dało się wyczuć, jak ich tętna jednocześnie przyspieszają. Bolesław z ulgą postawił na piasku neseser, obrócił się w prawo i skinął głową w kierunku niewielkiego pagórka.
- Tam stała wartownia. To są resztki jej fundamentów. Znak powinien być widoczny na dębie, który rósł po tej stronie drogi, co wartownia. – wyjaśnił Bolesław.
Julia, nie czekając na Bolesława, rzuciła się sprintem w kierunku dębu rosnącego po prawej stronie i zgięta w pół, obchodząc pień dokoła, zaczęła gorączkowo oglądać korę drzewa u jego podstawy. Gdyby miała lupę z pewnością przypominałaby teraz londyńskiego detektywa, pieczołowicie szukającego śladów na miejscu zbrodni…
- Wyżej, Szerloku. Szukaj na wysokości ramion – rzucił Bolesław. Chwycił ponownie neseser i zaniósł go na pobocze drogi.
Julia podniosłą wzrok, potem wyprostowała się i zaczęła oglądać pień dużo wyżej niż poprzednio.
- Mam! To chyba to! – krzyknęła, a echo z lasu natychmiast jej odpowiedziało „to, to, to”.
- Ciszej, jak pragnę zdrowia! – przytłumionym szeptem wycedził Bolesław.
Oboje zaczęli nerwowo rozglądać się dookoła. Jednak raczej nikt ich nie usłyszał i na ścieżce się nie pojawił nagle żaden konkurent do rozwiązania kilkudziesięcioletniej tajemnicy. W lesie słychać było tylko normalne odgłosy śpiewających ptaków, a z dala dochodził przytłumiony gwar gości Leśnego Potoku.
- Pokaż mi. – rzekł podekscytowany Bolesław i podszedł tak blisko pnia dębu i jednocześnie tak blisko Julii, że zetknęli się ramionami.
Wpatrywali się w wyraźnie widoczny, wycięty ostrym narzędziem znak, o nieco zniekształconych upływem czasu konturach. Było to jeszcze dobrze czytelne połączenie liter J i B.
Kiedy Bolesław wycinał ten znak prawie trzydzieści lat temu, wydawało się mu to dobrym pomysłem. Każdy, kto zobaczył te literki na pewno pomyślał, że wyciął go jakiś zakochany smarkacz dla swojej pierwszej i zapewne jedynej miłości. Bolesław poczuł się nagle trochę zawstydzony, zupełnie jak nastolatek złapany na podrzucaniu miłosnego liściku koleżance z klasy. No, ale oni przecież rzeczywiście byli zakochaną parą, kiedy obiecali sobie, że jeżeli kiedyś nastaną inne czasy, to wrócą tutaj po latach i poszukają tego mitycznego kamyka... Ale tylko razem.
Zdaje się, że obojgu jednocześnie wróciły pewne wspomnienia, bo na krótko zastygli w bezruchu, dosłownie na chwilę skamienieli ramię w ramię, co najmniej jakby zobaczyli Bazyliszka. Zapewne przywoływali właśnie z pamięci sceny z cudownych czasów liceum… Po tej nieco przydługim momencie zamyślenia, odsunęli się jednak od siebie, on chrząkając i sięgając po coś do tylnej kieszeni spodni, a ona poprawiając niesforne kosmyki włosów i też mamrocząc coś pod nosem.
c.d.n.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Czarnobrązowa Pragnia niezalogowany
10 sierpnia 2020r. o 21:26
Podoba mi się ta opowieść , mam oczywiście na myśli bogate słownictwo i wyobraźnię :)

Z tym , że jedno zastrzeżenie , akcja nie toczy się wokół Leśnego Potoku w Bolesławcu , a w Wałbrzychu w poszukiwaniu pociągu , albo w Bolkowie . Dzisiaj gruchnęła wieść w ścierwomediach , że Templariusze pod Bolkowem jakiś skarb schowali . Idę o zakład , że przeurocza para po przejściach wspominając młodość i wzrokiem tuląc się do siebie , pomimo ewidentnej złośliwości Julii ma się jednak dalej ku sobie . Bolo , jak Bolo , nie próbuje nawet Jej zrozumieć , bo Kobiety trzeba kochać , nie rozumieć :D . Mądry facet. Jak mawiał śp. Smoleń ... ' ... aaa tam cicho być " . Tu konspira i akcja cichocemnych , a Ta wzdycha i błądzi wzrokiem cholera wie gdzie :D .

Życząc dobrej nocy oczekuję dalszych losów Poszukiwaczy Skarbów ... a może skarb jaki mają znaleźć jest w nich samych ... PROMIEŃ ... idealne połączenie jaźni ... Kobiety i Mężczyzny ? :)

Dobranoc :)

Stara , głupia Panna ... cholera zapomniałem się zalogować . Proszę o wybaczenie :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Różowy Len niezalogowany
11 sierpnia 2020r. o 6:47
No noooo, żółwik! Niezłe pióro :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Marengo Żółwik niezalogowany
11 sierpnia 2020r. o 6:56
Hej, dzięki. Bardzo mile widziana każda uwaga do tekstu. Nie wiem, czemu, ale wcześniej byłem Suchodrzewem, teraz jestem Żółwikiem, ale ja - to cały czas M. (pozdrawiam Karolinę). Mam już kolejny kawałek - mama wczoraj do późnej nocy gadała z ciotką i nie zauważyła, że u mnie laptop świecił prawie do północy, a ja tak się rozkręciłem, że słowa same się z klawiatury wylewały i zaraz zaczynam pisać dalej. Podpowiadajcie, krytykujcie (dziękuję Panu Panna), zabawa jest super.
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
4335
#Pannazdzieckiem nieaktywny
11 sierpnia 2020r. o 7:13
~~Marengo Żółwik napisał(a): Hej, dzięki. Bardzo mile widziana każda uwaga do tekstu. Nie wiem, czemu, ale wcześniej byłem Suchodrzewem, teraz jestem Żółwikiem, ale ja - to cały czas M. (pozdrawiam Karolinę). Mam już kolejny kawałek - mama wczoraj do późnej nocy gadała z ciotką i nie zauważyła, że u mnie laptop świecił prawie do północy, a ja tak się rozkręciłem, że słowa same się z klawiatury wylewały i zaraz zaczynam pisać dalej. Podpowiadajcie, krytykujcie (dziękuję Panu Panna), zabawa jest super.
M.


Na pana trzeba mieć wygląd i pieniądze :) Piotrek , albo Panna jak wolisz M :)

Czekam na kolejny odcinek .

Miłego :)

Ludzie w zasadzie myślą logicznie. Problem polega na tym , że operują na nie pełnych , bądź fałszywych informacjach. I dlatego taką logikę trzeba w du... ży kapelusz włożyć . Krzysztof Karoń.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Różowy Len niezalogowany
11 sierpnia 2020r. o 7:20
"Po tej nieco przydługim momencie zamyślenia, odsunęli się jednak od siebie, on chrząkając i sięgając po coś do tylnej kieszeni spodni, a ona poprawiając niesforne kosmyki włosów i też mamrocząc coś pod nosem."
Ich uwadze umknął trzask łamanej gałązki, którą nadepnęła czyjaś stopa. Nie byli tu sami. Zimne, szare oczy śledziły każdy ich krok. Jakaś złowroga moc biła od tej tajemniczej postaci. Smukła sylwetka. Sprężysty, żołnierski krok zdradzał żołnierza. Byłego, bo spod czapki lśniły siwe włosy...
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
4335
#Pannazdzieckiem nieaktywny
11 sierpnia 2020r. o 21:38
Lecz rezolutna Julia nie bacząc na siwy włos nieznanej postaci i ... w dużym kapeluszu mając strach przed Służbami Ochrony Skarbów , bo w małym kapeluszu ma wspomnienia , sięgnęła była do plecaka i wywlokła tableta . Puszczając Bolkowi to :



miała na myśli ... kurde Bolek , żebyś ty wiedział co ja myślę . Bolesław jakby odczuł telepatyczny przekaz . Rozejrzał się niepewnie po otoczeniu ... niby szukając Ukrytych Służb , ale w gruncie rzeczy miał świadomość , że Julia , którą przecież kocha myśli zupełnie innymi kategoriami .

Pewnie Bolkiem mnie nazywa ... pomyślał Bolesław , jak skaczącego przez płoty. Wolał bym , żeby myślała ... tańczący z wilkami ... jak Kewin Costner.

Z rozpaczy sięgną po komurę i postanowił spytać klasyków , jak to z pociągiem pod Wałbrzychem było :



... okazało się , że Waldek do tej pory nie znalazł łopaty i pewnie dlatego się tak skrada udając szpiega z krainy deszczowców ... caramba :)

Spijcie dobrze , a jutro opowiem Wam , jak to ze skarbem Templariuszy jest , albo jak to ze lnem było :)

Ludzie w zasadzie myślą logicznie. Problem polega na tym , że operują na nie pełnych , bądź fałszywych informacjach. I dlatego taką logikę trzeba w du... ży kapelusz włożyć . Krzysztof Karoń.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.