~~albin gruszka napisał(a): Myślę że prawdy nie dowiemy się. Podobnie jak o śmierci Piłsudskiego, Sikorskiego, Papały, Leppera i wielu innych.
Nie tylko my jesteśmy manipulowani ale chociażby amerykanie ws. Keneddiego.
Prawda jest znana od 27 kwietnia 2010 roku gdy okazało się, że w kokpicie do końca przebywał pijany gen. Andrzej BŁASIK.
Dla doświadczonych pilotów wojskowych było jasne, że Dowódca Sił powietrznych zmusił Załogę śp. mjr Arkadiusza PROTASIUKA do lądowania w Smoleńsku. Potwierdzenie tych faktów znaleźliśmy w zapisie z rejestratora rozmów w kokpicie słuchając sekunda po sekundzie tego zapisu.
Laicy nie znają technicznych skrótów korespondencji lotniczej prowadzonej pomiędzy członkami załogi statku powietrznego, nie znają również specyfiki prowadzenia wojskowej korespondencji lotniczej z ośrodkami kontroli ruchu lotniczego. Jedynie doświadczeni piloci wojskowi znają wszystkie procedury i związane z nimi specyficzne komunikaty radiowe.
Katastrofa smoleńska ma swój bezpośredni związek z tzw. "Incydentem gruzińskim", który był serią przestępstw dokonanych przez Prezydenta Lecha KACZYŃSKIEGO, jego ministrów i generałów Wojska Polskiego w Dowództwie Sił Powietrznych.
Regulamin Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych (RL-2006) wykluczał możliwość lotu z lotniska w Symferopolu (na Krymie, Ukraina) na lotnisko w Tbilisi w Gruzji. Politycy i skorumpowani przez nich generałowie w Dowództwie Sił Powietrznych stawali na głowie, by zmusić załogę Kapitana Grzegorza PIETRUCZUKA do wykonania tego bezprawnego lotu.
Na szczęście Dowódca 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego - płk pil. Tomasz PIETRZAK z Kapitanem Grzegorzem PIETRUCZUKIEM wykazali się spokojem i odmówili wykonania niezgodnego z prawem polecenia.
Bracia KACZYŃSCY i skorumpowany przez nich (awansami generalskimi i stanowiskami) gen. Andrzej BŁASIK nie dali za wygraną. 27 kwietnia 2009 roku gen. BŁASIK podpisał zmiany w wojskowym prawie lotniczym, które pozwalały wyeliminować z procesu decyzyjnego całą załogę samolotu lecącego z Prezydentem Lechem KACZYŃSKIM.
Na podstawie tych właśnie przepisów gen. Andrzej BŁASIK przed startem z Okęcia odebrał dowodzenie śp. Arkadiuszowi PROTASIUKOWI. Odebrał mu również przywilej złożenia meldunku o gotowości samolotu do wylotu, gdy Lech KACZYŃSKI pojawił się przed samolotem wysiadając z limuzyny.
To gen. Andrzej BŁASIK (werbalnie i niewerbalnie) dowodził całą załogą Tu-154M podczas łamania na jego polecenie wszystkich procedur i warunków bezpieczeństwa w tym locie.
Właśnie dlatego Tu-154M znalazł się na wysokości 20 metrów i rozbił się o drzewa przed lotniskiem w Smoleńsku.
Procedura wykluczała zejście poniżej 100 metrów nawet jeden metr.
Tak właśnie kończy się głupota, pijaństwo i brak odpowiedzialności. Te przyczyny są banalnie proste i innych po prostu nie ma. To dlatego trumna gen. Andrzeja BŁASIKA przyleciała do Polski jako ostatnia...