Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
BolecFORUM Nowy temat
Wróć do komentowanego artykułu:
Tajemnica szmaragdu - odcinek dziesiąty
~Żółtawobrunatna Szałwia niezalogowany
1 października 2020r. o 14:25
Oj. Złodziej zabierze pudełko ale nie będzie wiedział że jest puste haha.Daruje życie Bolesławowi bo jego śmierć nie była celem złodzieja. Ale zadyma!
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Żółtawobrunatna Szałwia niezalogowany
1 października 2020r. o 14:38
A tak w ogóle to skąd wiedzieli o szmaragdzie w wojskowej ciężarówce co wydarzyło się tamtej feralnej nocy.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Brązowoszara Karagana niezalogowany
1 października 2020r. o 15:39
Złodziej chciał Bolkowi darować życie, bo zlecenie miał na skrzyneczkę. Ale Bolek fantazję przecież ma ułańską, więc coś mu na pewno wpadnie do głowy. Oby to nie była kula...
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Błękitnozielona Śnieguliczka niezalogowany
1 października 2020r. o 18:59
c.d. w domu wujka Zygmunta i opiekujących się nim dwóch kobiet
-----------------------------
Zamek w drzwiach łazienki został wreszcie otwarty od środka, a Julia w nerwach szarpnęła klamką tak, że mało drzwi nie urwała. Wparowała do środka i już miała się ponownie wydrzeć, gdy zobaczyła jak jej ubrana w piżamę córka, kucając stara się trzęsącymi się rękami pozbierać potłuczone szklane opakowanie po kremie przeciwzmarszczkowym 40+. Ola zdecydowanie nie była w tym przedziale wiekowym, więc drogą dedukcji Sherlock Julia Holmes stwierdziła, że zostało tu popełnione przestępstwo.

Kradzież mamusiowego kremu zagrożona była karą dwutygodniowego mycia podłóg albo prasowania następnej partii koszul damskich. Zamiast jednak ogłosić bez sprawiedliwego procesu wyrok skazujący, porzuciła zamysł zrobienia afery i rzekła:

- Zostaw, Ola, ja się tym zajmę. Nie przejmuj się kremem. I tak się już właściwie kończył. A czego to się tak wystraszyłaś, kochanie?

- A to siebie nie znasz? Zaraz by było: „bla, bla, bla”, „to moje kosmetyki”, „masz przecież swoje”, „ja twoich nie używam”, „bla bla bla” i tak dalej, przez co najmniej trzy dni. Przestraszyłaś mnie tym waleniem w drzwi i upuściłam słoiczek. – odparło złapane na gorącym uczynku kochanie, nadal zbierając ostre kawałki szkła na otwartą prawą dłoń.

Zbierającą szkło, piszącą i używającą sztućców dłonią u Oli była, tak jak i u Julii, dłoń lewa. Leworęczność odziedziczyła więc po swojej mamie. Podobnie jak wzrost i kolor oczu. I tu zewnętrzne podobieństwa międzypokoleniowe się niestety kończą. Nie licząc cech decydujących o płci, wszystkie inne cechy wyglądu nie były odziedziczone u Oli po matce. Co innego, jeśli zaczęlibyśmy analizować najważniejsze cechy charakteru. Tu zbieżnych dobrych i złych cech uważny psycholog odnotowałby dużo, dużo więcej.

- Przepraszam za walenie, ich los na sercu leży mi szalenie. Ha, ale mi się rymło. – zaśmiała się Julia, ale nie wywołała swoją wymyśloną na poczekaniu fraszką podobnej reakcji u Oli, więc odniosła się już tylko do zarzutów skierowanych pod swoim adresem. - Przecież nie gderam „bla, bla, bla”. A co do reszty to… hmm, z grzeczności nie zaprzeczę. - Julia postanowiła na dobre odpuścić zarówno kwestie ochrony ginących gatunków, jak i temat pożyczania kosmetyków. Olka to już nie było ani małe dziecko, ani nastolatka. Ale wciąż trudno było Julii zacząć traktować ją jak każdego innego dorosłego, chociaż Ola była dorosłą już od siedmiu lat.

Nagle Olka syknęła i szybko podniosła palec z kropelką krwi do ust. Wstała i wyrzuciła pozbierane na prawą dłoń szklane odłamki do małego plastikowego kosza na śmieci, ledwo wciśniętego w wolną przestrzeń między grzejnikiem, a pralką. Wytrzepała lekko dłoń z zebranych okruchów. Obejrzała powierzchnię dłoni pod światło i upewniwszy się, że nic na niej nie pozostało, przerzuciła wzrok na małe rozcięcie na wskazującym palcu lewej dłoni, sprawdzając czy aby nie utkwił tam jakiś maleńki, ostry kawałek szkła.

- Pokaż, może trzeba odkazić? – Julia próbowała chwycić skaleczoną dłoń, ale Ola nie pozwoliła na to i schowała ją za plecy.

- Poradzę sobie, mamo. Skończyłam medycynę, pamiętasz? – Oho, Olę najwyraźniej coś dzisiaj ugryzło, pomyślała Julia.

- Pamiętam, pani doktor. Ale dyplomu jeszcze nie widziałam. – odparowała Julia, rewanżując się złośliwością. Kiedy miało odbyć się rozdanie dyplomów, Ola mocno się akurat przeziębiła i nie była w stanie pojechać do Wrocławia na tę uroczystość. Podczas uroczystości miała jej towarzyszyć oczywiście mama, wyposażona w cztery paczki chusteczek jednorazowych do wycierania łez. A tak, pokomplikowało się i rozczarowana Ola miała sama pojechać i odebrać swój dyplom dopiero na początku września.

Julia szybko jednak pożałowała swojej złośliwości. Z Olką tak się nie robi, zreflektowała się poniewczasie, bo Ola ostatnio za bardzo bierze wszystko do siebie. Coraz trudniejszy ma to dziewczę charakterek. Może to też rozpoczęty właśnie roczny staż w szpitalu dodatkowo tak ją stresuje? Trzeba będzie o tym z nią później porozmawiać.

- Pójdę po odkurzacz. – oznajmiła Ola wychodząc z łazienki, przy czym musiała się przecisnąć koło swojej zaniepokojonej jej zachowaniem matki. Były podobnego wzrostu, więc stojąc lub przechodząc obok siebie, zwykle mogły sobie patrzeć prosto w oczy. Tym razem jednak Ola uciekła wzrokiem na bok, jakby miała coś więcej na sumieniu niż tylko rozbity słoiczek matczynego kremu. – Nie patrz tak na mnie, mamo. Trzeba odkurzyć te drobinki szkła, żeby się nie rozniosły. Przecież nie cierpisz bałaganu.

Ola bywała ostatnio nieznośnie upartą na przemian z uparcie nieznośną, a Julia nie mogła ani z tym uporem, ani z tą nieznośnością dojść do żadnego porządku. Poza tym Ola chciała być coraz bardziej samodzielna i niezależna. To niby całkiem naturalne, bo w końcu rozpoczęła pracę i zaczęła też chyba poważnie myśleć o układaniu sobie własnego życia. Tyle, że według Julii źle pojmowała tą niezależność i samodzielność. Przede wszystkim nie pozwalała sobie w niczym pomagać, przez co odsuwała Julię od coraz większej części swojego życia, a tym samym od siebie samej. W końcu będzie nieuniknione, że zacznie popełniać poważne życiowe błędy, a wtedy bez wsparcia bliskiej osoby, może być jej ciężko wybrnąć z trudnych sytuacji. Julia doskonale o tym wiedziała z własnego doświadczenia. Jeśli zaś jako matka nie będzie potrzebna już własnej córce, to komu? Choć w sumie, to ostatnio napatoczył się taki jeden Bolesław, zachowujący się też czasem zupełnie jak dzieciak.

Przez tyle lat Julia samotnie wychowywała Olę i przygotowywała ją do życia najlepiej jak umiała. Lecz od chwili jej urodzenia, jako młoda mama była praktycznie zdana niestety wyłącznie na siebie. Przez to, a także przez wielką złość na zachowanie swojej matki i brak jakiegokolwiek wsparcia od niej w tamtym trudnym okresie jej życia, Julia podjęła decyzję o porzuceniu nauki na Akademii Medycznej we Wrocławiu jeszcze przed ukończeniem trzeciego roku. Mimo, że po urodzeniu dziecka miała możliwość powrotu na uczelnię i dokończenia rozpoczętych studiów, nie zdecydowała się na to. Może to i był błąd, ale w tamtym czasie nie wyobrażała sobie, aby mogła skulić ogon pod siebie i całkowicie poddać się kierowniczej roli matki.

Dla mamy Julii, która wyobrażała sobie życiorys córki zupełnie inaczej, właściwą była jedynie chronologiczna kolejność etapów życia jej dziecka. Życia, na które chciała i musiała mieć realny wpływ. Lecz wpływ na dokonywane wybory życiowe jej jedynego dziecka, w opinii matki Julii, nie mógł się kończyć z chwilą uzyskania przez Julię pełnoletności. Priorytetem w zaplanowanym przez jej matkę niemal rok po roku życiu Julii, miało być najpierw zdobycie elitarnego wykształcenia, potem rozpoczęcie wykonywania, związanego ze zdobytym elitarnym wykształceniem, szanowanego i oczywiście dobrze płatnego zawodu, a dopiero na końcu założenie rodziny najlepiej z równie porządnie wykształconym i najlepiej pochodzącym z szanowanej bolesławieckiej rodziny kandydatem.

Cały plan matki zaczął sypać się w gruzy, kiedy po tragicznych zdarzeniach feralnego czerwca, podjęła pierwszą ze swoich dwóch, zdaniem Julii fatalnych w skutkach, życiowych decyzji. Matka postanowiła zmusić ojca do zmiany pracy, z czym związana była konieczność przeprowadzki do Głogowa, czyli wystarczająco daleko, aby niesforna córka przestała widywać się ze swoim, w opinii matki nieodpowiednim dla niej i kompletnie nieodpowiedzialnym chłopakiem. To, że był sierotą i mieszkał z niezbyt dobrze sytuowanymi dziadkami, rzekomo miało dla matki drugorzędne znaczenie.

Drugą zaś decyzją, która miała jeszcze większy wpływ na dalsze losy Julii i jej córki, była odmowa jakiejkolwiek pomocy w opiece i wychowaniu jedynej wnuczki oraz zmuszenie Julii do przedwczesnego wyprowadzenia się od rodziców. Razem z raczkującą już wtedy Olą.
------------------------------------
c.d.n.
Pozdrawiam,
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Błękitnozielona Śnieguliczka niezalogowany
2 października 2020r. o 7:21
~Żółtawobrunatna Szałwia napisał(a): A tak w ogóle to skąd wiedzieli o szmaragdzie w wojskowej ciężarówce co wydarzyło się tamtej feralnej nocy.

I to jest właśnie fajne. Nie możemy w tej powieści obrócić kilkunastu stron naprzód. Trzeba czekać i czytać aż powstanie dalszy ciąg.
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
4335
#Pannazdzieckiem nieaktywny
2 października 2020r. o 8:02
~~Błękitnozielona Śnieguliczka napisał(a):
~Żółtawobrunatna Szałwia napisał(a): A tak w ogóle to skąd wiedzieli o szmaragdzie w wojskowej ciężarówce co wydarzyło się tamtej feralnej nocy.

I to jest właśnie fajne. Nie możemy w tej powieści obrócić kilkunastu stron naprzód. Trzeba czekać i czytać aż powstanie dalszy ciąg.
M.


Z zapartym tchem czytam i nie wtrącam się do twórczego procesu :)

Miłego Emcekwadrat . Talenty trzeba szanować :)

Ludzie w zasadzie myślą logicznie. Problem polega na tym , że operują na nie pełnych , bądź fałszywych informacjach. I dlatego taką logikę trzeba w du... ży kapelusz włożyć . Krzysztof Karoń.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~Granatowoczarna Pęcherznica niezalogowany
2 października 2020r. o 15:32
No, dzięki. Życzę dalszej miłej lektury. Obyś miał tyle radości z czytania, ile ja z pisania. I aby tylko czasu nie zabrakło, bo Karolina narzuciła tempo :)
Pozdrawiam,
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~~Brązowoszary Świerk niezalogowany
2 października 2020r. o 21:17
c.d.
-----------------------------------------
Przeciwnie do stosunków między Julią a jej matką, stosunki między Julią a jej córką były wzorowe, aż do pójścia Oli na studia medyczne. Do tego czasu były jak dwie papużki nierozłączki, jak dwie najlepsze psiapsiółki. Wszystko sobie opowiadały, wspólnie cieszyły się, płakały oraz wyjeżdżały na wakacje. Były dla siebie wręcz jak siostry, co było pewnie troszeczkę zasługą, a może winą Julii, która nigdy siostry nie miała. Ale odkąd Ola została studentką i wyjechała do akademika, coś się zaczęło między nimi zmieniać.

Niby Ola starała się zachowywać poprawnie, ale Julia wyraźnie czuła, że córka zaczyna się od niej jakoś tak odklejać. Julia nie wiedziała, czy to wina wejścia w inne środowisko, czy może zupełnie czegoś innego. W końcu Julia, jako matka, musiała zrozumieć, że ten nieźle opierzony już, śliczny i przygotowany do lotu ptaszek, po prostu musi wylecieć z gniazdka mamusi kwoki, inaczej nie nauczy się samodzielnie latać i nie uwije sobie gniazdka z żadnym innym ptaszkiem.

Julia czuła, że nie będzie jej łatwo kiedyś przystosować się do nowej roli weekendowej mamy, a potem może i babci. Była za to pewna, że kiedy już pojawi się w życiu Oli ten jeden jedyny kandydat na zięcia, dla dobra córki stanie na wysokości zadania i stanie się dla niego cudowną, ukochaną, akceptującą bez zastrzeżeń wszystkie jego przyzwyczajenia i nałogi, acz pewnie w jego opinii wredną do szpiku kości teściową.

- Oleńko, na szóstą idziesz do pracy, więc idź się już położyć. Daj, ać ja odkurzę, a ty poczywaj. – próbowała zażartować Julia, kiedy Ola taszczyła wysłużonego Zelmera z wiszącym kablem, wyciągniętego ze schowka znajdującego się pod schodami prowadzącymi na niewielki strych. W odkurzaczu już dawno popsuł się zwijacz, więc kabel zawsze pozostawał niezwinięty i co rusz plątał się z rurami. Nie było w ich domu złotej rączki, która potrafiłaby na bieżąco zająć się popsutym odkurzaczem, ale też choćby regularną wymianą żarówek, smarowaniem skrzypiących zawiasów, czy usuwaniem innych drobnych usterek.

- Mamo, proszę cię. Odkurzać też potrafisz lepiej? – ugryzienie Olki było zdaje się groźniejsze, niż się Julii wydawało, może nawet i zagrażające życiu. Robiła się coraz bardziej niegrzeczna, więc Julia postanowiła odpuścić. Wzięła tylko z łazienki szlafrok, po czym wkładając go i idąc w kierunku schodów rzekła jeszcze do córki:

- Dobra, nic nie mówiłam. Może tylko trochę bla, bla, bla. – Julia próbowała przedrzeźniać Olę. - Ty posprzątaj, a ja zejdę na herbatkę z wujkiem, zanim się położy spać. – zatrzymała się jeszcze na moment u szczytu schodów, widząc, jak Ola wkłada wtyczkę do ruszającego się gniazdka przy podłodze w korytarzu. Także to ktoś powinien naprawić, stwierdziła Julia, a sama za bardzo bała się grzebać w elektryce.

– I może też coś zjem, bo jestem jeszcze z kimś umówiona i przed północą wychodzę. Tym razem nie poproszę cię o podrzucenie, bo ktoś po mnie przyjeżdża. Pogadamy jutro. Na razie. – poinformowała Olę tylko o tym, o czym uznała, że córka powinna wiedzieć. Już idąc po schodach postanowiła jeszcze dać Oli do zrozumienia, że nie podoba się jej tego typu zachowanie. – Posmaruj też te miejsca, w które coś cię dzisiaj ugryzło! – rzuciła w powietrze będąc już w połowie schodów.

Ola nie mogła usłyszeć tego ostatniego zdania, bo właśnie włączyła odkurzacz. Oj, Słowikowie mogą nie być zadowoleni, jeżeli właśnie próbują zasnąć, pomyślała. Zaczęła jednocześnie zastanawiać się, czy to aby nie ten sam tajemniczy facet przyjedzie po matkę przed północą, z którym szwendała się już dzisiaj chyba z pół dnia nie wiadomo po co, gdzieś przy Leśnym Potoku. Ola na prośbę matki podwiozła ją tam wcześniej tego dnia swoją żółtą wysłużoną polówką, tuż po powrocie ze szpitala. Kto to może być? Czyżby to jakiś dawny kolega, czy może zupełnie nowa znajomość?

Ola trochę zazdrościła matce, bo co by tu nie mówić, miała i nadal ma powodzenie u mężczyzn, ale jakoś z żadnym nie chciała się dotąd dłużej prowadzać. A może to oni nie chcieli? Ola wiedziała, że trudny charakterek mamy wychodzi dopiero po jakimś czasie znajomości, więc przypuszczała, że właśnie to może odstraszać facetów, którzy wiedzeni zapachem perfum i feromonami po prostu tego nie wiedzieli. Mama zawsze mówiła, że nigdy nie stanie się taka jak jej matka, ale niestety taka się właśnie z upływem czasu stawała. Babcia Basia pewnie też tak mamie mówiła, zanim ich drogi się rozeszły, a losy nie poplątały. Ola miała nadzieję, że historia nie lubi się powtarzać i będzie jej w życiu trochę lżej niż mamie.

Coś się ostatnio jednak musiało wydarzyć, bo mama od dwóch tygodni wyraźnie się zmieniła. Ożywiła się, całkiem jakby wstąpiła w nią jakaś nowa energia. Ola zwróciła uwagę, że podczas niektórych rozmów telefonicznych mama zaczęła nawet wychodzić na podwórko, co jej się nigdy wcześniej nie zdarzało. Najwyraźniej próbowała coś przed Olą i wujkiem Zygmuntem ukrywać. Podejrzana sprawa. Musi ostrzec mamę przed tym nowym znajomym. Powinna się mieć na baczności, bo dzisiaj każdy może okazać się przestępcą albo oszustem, usiłującym manipulować kobietami dla kasy. Ola co prawda wiedziała, że na nadmiar gotówki mama raczej nie narzeka i że nie jest też zbyt łatwowierną osobą, ale lepiej być przesadnie ostrożnym niż pewnego dnia znaleźć się na ulicy, bez pieniędzy i do tego z długami.

Ola miała nadzieję, że facet przynajmniej nie okaże się jakimś psychopatą polującym na atrakcyjne kobiety w średnim wieku, a ona nie stanie się tej nocy pełną sierotą.
--------------------------------
c.d.n.
Pozdrawiam,
M.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
REKLAMA Zapraszamy