~~Beata napisał(a): Przecież tam światła działają tak że jak jedziesz 40 to czerwone się nie włączy, to nie jedyne takie światła w mieście, chodzi o zwolnienie ruchu.
To teoria.
W praktyce jeśli przed tobą ok. 100 metrów przejechało inne auto, to przed nosem tobie zapala się czerwone i musisz zatrzymać np. 40 ton, BEZ ŻADNEGO POWODU.
Urzędas z Jeleniej Góry zrobił światła i JEST BEZPIECZNIE, jest z siebie ZADOWOLONY.
W nocy sygnalizator czerwony to pal licho, bo i tak się zatrzymujemy, ale ZIELONY - OŚLEPIA! Czy przy dzisiejszej technologii nie ma możliwości, żeby czujnik światła sterował jasnością wyświetlacza?! Toż dziś każdy w kieszeni ma smartfon, który dostosowuje jasność ekranu w zależności od ilości światła otoczenia!
Przy zielonym dla pojazdów można zakładać, że pieszy nie wtargnie na jezdnię, ale już poboczem może iść. A zwierzęta?
Niestety jeszcze gorsza sytuacja jest w Łaziskach. Tam jadąc 40 km/h zgodnie ze znakami w pewnym momencie jesteśmy już tak blisko sygnalizatora, który wciąż nadaje sygnał CZERWONY, że odruchowo zmniejszamy prędkość. Czyli realnie sygnalizator ustawiony jest na płynny przejazd 30-35 km/h, a nie 40.
Oczywiście dodatkowo identycznie jak przy Potoku regularnie załączane czerwone przed ryjem, kiedy jadą dwa lub więcej pojazdów w pewnych odległościach od siebie. Żeby tego było mało, to dochodzi jeszcze pobliskie skrzyżowanie i czujki sygnalizatora wyzwalane przez samochody w ogóle nie uczestniczące w przejeździe przez przejście dla pieszych.
Kolejna sprawa, to jeżdżąc tamtędy swego czasu co najmniej dwa razy dziennie spotkałem na tym przejściu przez pół roku łącznie dwie osoby, w tym jedną, która i tak przechodziła na czerwonym. Więc dla kogo jest ten sygnalizator?
Ze swojej strony wykonywałem telefony do zarządców dróg, rozmowy z WRD Policji, zgłoszenia przez tę niby Krajową mapę zagrożeń bezpieczeństwa i BETON, wszędzie BETON.
A sygnalizacje w obu tych miejscach działają źle i ogólny bilans korzyści i strat jest ujemny.
Jak redakcja chce drążyć (bo ja nie mam czasu i nerwów na GŁUPICH, a przy tym butnych, przekonanych o własnej nieomylności i uważających się za LEPSZYCH od zwykłego obywatela URZĘDASÓW) to należałoby zacząć od wglądu w dokumentację pt. "Ocena konieczności zastosowania sygnalizacji świetlnej", bo w moim mniemaniu tych sygnalizacji prawdopodobnie nie powinno tam nawet być.
I to nie tak, że jestem ich przeciwnikiem, tylko niech działają dla bezpieczeństwa, płynności WSZYSTKICH uczestników ruchu, a nie po to, żeby irytować prawidłowo jadących kierowców i wprowadzać nieuzasadnione restrykcje w postaci niepotrzebnego hamowania czy zatrzymywania pojazdów.