~~Rudy Perukowiec napisał(a): Czegoś tu nie rozumiem. Za moich szczenięcych lat śnieg jak spadł to był biały góra 3 dni, a potem coraz bardziej szary. Każde mieszkanie miało po kilka pieców. Z kominów kopciło się na okrągło. A na ulicy dało się oddychać i nikt afery nie robił. Dziś śnieg bije po oczach przez miesiąc. Jeden komin zakopci i już pół miasta się dusi. Te spaliny jakieś bardziej żrące się zrobiły czy znów ulegliśmy kolejnej psychozie?
~~Rudy Perukowiec napisał(a): Czegoś tu nie rozumiem. Za moich szczenięcych lat śnieg jak spadł to był biały góra 3 dni, a potem coraz bardziej szary. Każde mieszkanie miało po kilka pieców. Z kominów kopciło się na okrągło. A na ulicy dało się oddychać i nikt afery nie robił. Dziś śnieg bije po oczach przez miesiąc. Jeden komin zakopci i już pół miasta się dusi. Te spaliny jakieś bardziej żrące się zrobiły czy znów ulegliśmy kolejnej psychozie?
~~--- napisał(a):Ktoś napisał: ~~Rudy Perukowiec napisał(a): Czegoś tu nie rozumiem. Za moich szczenięcych lat śnieg jak spadł to był biały góra 3 dni, a potem coraz bardziej szary. Każde mieszkanie miało po kilka pieców. Z kominów kopciło się na okrągło. A na ulicy dało się oddychać i nikt afery nie robił. Dziś śnieg bije po oczach przez miesiąc. Jeden komin zakopci i już pół miasta się dusi. Te spaliny jakieś bardziej żrące się zrobiły czy znów ulegliśmy kolejnej psychozie?
Jak człowiek biegał z sankami a pić się zachciało to pojadł takiego śniegu i dalej biegał. Teraz ? .........