~~pol napisał(a): pamiętam kiosk na rogu Mickiewicza i Ogrodowej gdzie można było kupić za 10, 20, 50 groszy jakieś lizaki, pianki czy inne słodkości w drodze do szkoły.
~~jak napisał(a): jak zwykle braki. Na Zgorzeleckiej był wtedy kebab
~~Zgniła Rozplenica napisał(a): przyczepy kempingowej. Obok lody albo w zimie gofry, a poniżej hot-dogi z takiej
~~Mykoła napisał(a): Po co dwieście? Wystarczy 30 lat.
Lody u Rybaka, zapiekanka pod basenem krytym z przyczepy, frytki w pawilonie na Bielskiej, rogaliki i bagietki Rulińskiego
~~Żółtawozielony Dereń napisał(a): Też pamiętam ten kiosk - „U Stasiakowej „
~~Yaga napisał(a): W McDonaldzie albo na Orlenie , do młodych takie rzeczy nie docierają a starzy cóż nie pamiętają .W dawnych czasach było 12 łyżek i jedna niska w domu ( serwis obiadowy ) kto tam chodził oj restauracjach ten kto miał kasę i biznes nie robotnicy i chłopi . Pan i Pleban dobrze jadał reszta cierpiała bo co chwila wojna jak nie Ruskie to Niemcy jak nie Niemcy to Francuzi nawet kartofle zeżarli z łupinami . Za komuny nic nie było w tych restauracjach jedynie Bar Mleczny coś sobą jeszcze reprezentował .