~~Czarnofioletowy Ambrowiec napisał(a): Nie chodzi o to gdzie kto zabił dziecko, tylko chodzi o to na kogo kto w Gromadce głosuje a to jest tylko rezultat naszego wyboru.
Ktoś kto rządzi ustala prawo i właśnie takie u nas jest prawo jakich wybieramy naszych przedstawicieli.
9 miesięczne, zdrowe dziecko w łonie matki, zastrzykiem z soli, prosto w serce zabiła lekarka w Oleśnicy.
Polskie prawo na to jej dzisiaj pozwala, prawo przyklepane przez PO-KO, PiS , PSL i Polskę 50 Hołowni.
To znaczy przez waszych przedstawicieli.
~~Gołębi Tulipan napisał(a):Ktoś napisał: ~~Czarnofioletowy Ambrowiec napisał(a): Nie chodzi o to gdzie kto zabił dziecko, tylko chodzi o to na kogo kto w Gromadce głosuje a to jest tylko rezultat naszego wyboru.
Ktoś kto rządzi ustala prawo i właśnie takie u nas jest prawo jakich wybieramy naszych przedstawicieli.
9 miesięczne, zdrowe dziecko w łonie matki, zastrzykiem z soli, prosto w serce zabiła lekarka w Oleśnicy.
Polskie prawo na to jej dzisiaj pozwala, prawo przyklepane przez PO-KO, PiS , PSL i Polskę 50 Hołowni.
To znaczy przez waszych przedstawicieli.
Tak. I teraz Braun będzie bardziej sądzony niż morderczyni..
Zastosowana autokorekta
oprych napisał(a): "Historię pani Anity szeroko opisała "Gazeta Wyborcza". Z reportażu dowiadujemy się, że kobieta do 28. tygodnia ciąży była zapewniana przez lekarzy, że wyniki badań są prawidłowe. Stwierdzono co prawda "skrócenie i wygięcie kości udowych", ale mówiono jej, że nie ma powodu do obaw. Dopiero na późniejszym etapie pogłębione testy DNA wykryły geny odpowiedzialne za wrodzoną łamliwość kości. Kobieta wyznała, że do 34. tygodnia ciąży, opierając się na tym, co słyszała od lekarzy, żyła w przekonaniu, że to niegroźna wada.
Według publikacji "GW", przełomem miał być moment, kiedy będąc w Łodzi badał ją prof. Piotr Sieroszewski, prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników i kierownik Kliniki Medycyny Płodu i Ginekologii UM w Łodzi. Towarzyszący mu studenci mieli stwierdzić: "patrz, jakie ma nogi wygięte, ile złamań".
Prof. Sieroszewski wyjaśnia Interii, że jego szpital specjalizuje się w leczeniu wrodzonej łamliwości kości. - Kiedyś to była rzeczywiście straszna tragedia. Dzieci z tą wadą często umierały. Jednak od kilku lat jest program ministerialny, którym objęto naszą klinikę zaburzeń metabolicznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Noworodki z taką wadą trafiają do niej od razu z sali porodowej. Dostają wlewy enzymów, których im brakuje, ze względu wrodzoną wadę. Leczenie sprawia, że te dzieci potem całkiem dobrze żyją, są sprawne intelektualnie. Mieliśmy już takie przypadki - podkreśla."
Interia.pl