Portal nr 1 w powiecie bolesławieckim
REKLAMA 1,5% podatku dla Klekusiowo
BolecFORUM Nowy temat

Poezja. Wiersze ulubione.

13051
#Virgo nieaktywny
21 lutego 2015r. o 19:35
To jest Alterze , POezja .Poezja wielkiego formatu. Tylko o tym tu piszemy.

Są ludzie, którzy swym charakterem niszczą to co zbudowali rozumem, więc niech nie ranią tych ,których nie mogą zabić
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
10114
#alter nieaktywny
21 lutego 2015r. o 20:26
Virgo napisał(a): To jest Alterze , POezja .Poezja wielkiego formatu. Tylko o tym tu piszemy.


Więc skup się na poezji, nie na mojej osobie. EOT.


Dopisane 21.02.2015r. o godz. 19:48:

Adaś znakomity obserwator :)

Adam Asnyk - Kościeliska

Oto tatrzańska sielanka
Łagodną wabi ponętą,
Jak dziewczę, co uśmiechniętą
Twarzyczką wita kochanka...
Przez skał rozdartych podwoje
Przegląda wąwozu łono,
Gdzie szumią srebrzyste zdroje
Melodię głazom nuconą -
Przez skał rozdartych podwoje
Świerk zwiesza konary swoje,
I słońca blask się przeciska...
To Kościeliska!

Zielona skacze dolina
Przez strumień z brzegu do brzegu;
Gdzie potok wstrzyma ją w biegu,
Na góry łączką się wspina
I postać przybiera sielską,
Strojąc się w trawę i zielsko,
I kwiaty do swego wianka
Wplatając ręką niedbałą...
A dołem, skryta pod skałą,
Z marmurowego wciąż dzbanka
Czysta najada swe fale
W przejrzystym sączy krysztale
I strąca potok z urwiska...
To Kościeliska!

Pionowo sterczące skały
Igłami świerków się jeżą,
W ciemną się zieleń ubrały,
Lecz w balsamiczną i świeżą,
Z której gdzieniegdzie szczyt biały
Kamienną wytryśnie wieżą,
Lub nagie wapienia ostrze
Szeroko pierś swą rozpostrze.
Za każdym drogi zakrętem
Cały krajobraz się zmienia;
Jakby w królestwie żakietem
W głaz zamienione marzenia,
Dziwaczne fantazji gmachy
Z wejrzeniem coraz to nowem,
Wiszące ściany i dachy,
Tłoczą się ponad parowem
Lub uciekają w lazury,
Ręką marzącej natury
Wypchnięte z ziemi ogniska...
To Kościeliska!

Srebrzyste wstęgi katarakt,
Oprawne w zielony szmaragd
Mchów rozesłanych na skałach
I drobnolistnych paproci;
W powietrzu pełno wilgoci
I chłód rzeźwiący w upałach -
Zwalone kłody i mosty,
Łomy strącone z wierzchołków,
Rdzawe na głazach porosty,
Co woń roznoszą fiołków,
Żywiczne świerków oddechy,
Błękitnych niebios uśmiechy
I spokój dla duszy słodki -
I zawieszone wysoko
Nad niedostępną opoką
Gwiaździste, srebrne szarotki -
Wszystko się srebrzy lub złoci...
W kropelkach świeżej wilgoci
Tęczową barwą połyska...
To Kościeliska!




Dopisane 21.02.2015r. o godz. 20:26:

Adam Asnyk - Łabędzi śpiew

Łabędzi słyszałem śpiew.
Było to letnim wieczorem:
Przy bladym świetle miesiąca,
W pośrodku płaczących drzew,
Ponad przejrzystym jeziorem,
Stała wybładła i drżąca,
Łabędzi zawodząc śpiew.

Na cichej powierzchni fal
Łabędzie pieśni słuchały,
Myśląc, że jeden z ich grona
Przedśmiertny wylewa żal,
Gdyż ona, jak łabędź biały,
Co z pieśnią, zraniony, kona,
Śpiewała wśród cichych fal.

Dziś dla niej ostatni dzień,
W którym do śnieżnych słuchaczy
Swobodnie przemawiać może
Wśród serca gwałtownych drżeń,
I głosem śpiewnej rozpaczy
Płynąć po modrym jeziorze,
Żegnając ostatni dzień.

Gdyż jutro wykopią grób
Dziewiczej życia piosence,
Pogrzebią sen ideału:
Jutro nastąpi jej ślub,
I zwiążą na zawsze ręce,

Bez serc żywszego udziału
W małżeński położą grób.

Niemiły weźmie ją mąż -
Tak każą względy rodowe,
I domu wysokie związki -
Te słowa słyszała wciąż...
Więc poddać musiała głowę
Pod cierń mirtowej gałązki,
Pod łańcuch, co włoży mąż.

I musi, rzucając dom,
Pójść za nim, jak niewolnica,
Po stracie wszystkich swych marzeń
Ku ciemnym, nieznanym dniom,
Przywołać uśmiech na lica,
Gdy sama, pełna przerażeń,
Porzuca rodzinny dom.

I nie wie, jaki jej byt
Zgotuje ręka człowieka,
Którą ma ująć ze łzami;
Czy boleść, rozpacz, lub wstyd,
W ciemnej przyszłości ją czeka?
Czy białych skrzydeł nie splami
Ten nowy, posępny byt?

I nie wie, na jaki ląd
Obca ją wola popędzi...
Wie tylko, że bez miłości,
Bez pociech odejdzie stąd
I już wśród białych łabędzi
Nie stanie w dawnej czystości,
Na obcy stąpiwszy ląd.

Więc bólem dobyty śpiew
Rzuca, w łabędzia postawie,
Tej rzeszy słuchaczy bratniej
Spod wieńca płaczących drzew;
Ptaki słuchają ciekawie,
Bo wiedzą, że to ostatni,
Prawdziwy łabędzi śpiew!

dobranoc :)

<b> Poezja Królową Sensytywnego Życia. </b>
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
5183
magnum44
21 lutego 2015r. o 21:15
Juliusz Słowacki

HYMN.


I.

Smutno mi Boże! Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą,
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą,
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi Boże!

II.

Jak puste kłosy, z podniesioną głową,
Stoję rozkoszy próżen i dosytu,
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
 Ciszę błękitu:
Ale przed tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi Boże!

III.

Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski,
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi Boże!

IV.

Dzisiaj na wielkiem morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.

Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi Boże!

V.

Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem gdzie się w mogiłę położę,
 Smutno mi Boże!

VI.

Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nie oddane kolumnowym czołom:
Alem jest jako człowiek co zazdrości
Mogił, popiołom...
Więc że mieć będę niespokojne łoże, 35
Smutno mi Boże!

VII.

Kazano w kraju niewinnej dziecinie
Modlić się za mnie co dzień... a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
 Płynąc po świecie...
Więc że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi Boże!

VIII.

Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący — marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi Boże!

Pisałem o zachodzie słońca, na
morzu przed Alexandryą.

Piękny :)

Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
21 lutego 2015r. o 21:40
Adam Asnyk
Jako cząsteczka wszechświata myśląca...




Jako cząsteczka wszechświata myśląca
Szukam w nim celu i o celu myślę
Bo ten się wiąże z mym pojęciem ściśle,
Tak jak odczucie światła lub gorąca.

Znam tylko bowiem jedną z form tysiąca
Natury, w moim odbitej umyśle;
Sądzę ją z tego, co mi sama przyśle
I czym o władze mi dane potrąca.

Natura twórcza, wieczna, bezcelowa
Nie da się zmieścić w naszych pojęć ramie -
Więc wiecznym prawom, co w swym łonie chowa,

I konieczności, co nas wszystkich łamie,
Ludzkiej dążności narzucamy znamię,
Na ludzki język tłumacząc jej słowa.

:) Łabędzi śpiew piękny
;) a kobiety... to kobiety ;)

Adam Asnyk - Krąg przemian


Dnia słoneczność, wiosny tchnienie,
Morza piany i błękity
W jedno zlały się widzenie:
W cudna posiać Afrodyty!

Wymarzona piękność ciała,
Na wpół boska, wpoi kobieca,
Żądzom nowy polot dala -
Nieśmiertelną miłość wznieca

A miłosnych pragnień silą,
Ku zwycięskie) dążąc chwale,
W biegu swoim potrąciła
Różnorodnych uczuć fale

Każda fala, kręgi duże
Zataczając, rośnie... wzbiera....
I kochanków mirt i róże
W laur zamienia bohatera

Sen rozkoszy, sen miłosny,
Choć go jedne serca prześnią -
Wraca na świat wdziękiem wiosny,
Blaskiem, wonią, barwą, pieśnią!

Zawiedzionych serc tęsknota,
Piękność, któia z ciałem ginie,
Wschodzi w nowych dniach żywota
W poświęcenia wielkim czynie

To, co było czynem wczora
Dziś jest pieśnią lub legendą -
A gdy nowa błyśnie pora,
Pieśni w czyn się zmieniać będą.

Pozdrawiam :) i dobranoc :)
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~N.A. niezalogowany
21 lutego 2015r. o 22:35
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
21 lutego 2015r. o 23:51

Czułość,źródło,niebo
Pokoftuję na dobranoc wtórny raz



Nie chcę cię dotknąć
Boję się
Boję się twego bólu
Chcę ci zostawić twoją samotność
A swą obecność zmienić w czułość
Jesteśmy inni
Każde z nas
Ma swoje tajemnice ciemne
Kolczasty
Dziki
Suchy chwast
Nadzieje nadaremne
Spotkali się
Któryś tam raz
Śpiąca królewna z ślepym królem
Chcę dać ci to
Co mogę dać
Czule
Czulej
Najczulej

Źródłem byłam
W którym się przejrzałeś
Źródłem
Źródełkiem
Twe spojrzenie obdarzyło mnie ciałem
I twoje zdziwienie wielkie
Zapłakałam nad tym co się stało
A ty zdjąłeś mi z czoła koronę
Źródłem byłam
Które już wiedziało
Pozostanie na zawsze zmącone
Źródłem byłam
Źródłem
Źródełkiem

Gdy niebo staje się podłogą
Traci przejrzystość błękit
Niebo bezkarnie deptać mogą
Ludzie wyzbyci istnienia męki
Tyle już nieudanych prób
By witać przyszłość, żegnać przeszłość
Zostawmy ziemi ciężar stóp
A niebu jego niebieskość :)


Zgłoś do moderacji Odpowiedz
~aa niezalogowany
22 lutego 2015r. o 10:52
:)

Bajarz jajarz

Andrzej Waligórski
Komu bozia poskąpiła
I rozumu dała pół,
Kogo niania upuściła
W niemowlęctwie główką w dół,
Kto się uczyć nie chciał w szkole
I pan mówił "ty matole",
Komu aż trzeszczała pupka,
Bo tak wszyscy lali głupka -
Niech się wstydem nie rumieni,
Łzami doli swej nie zrasza,
Do tłuczenia niech kamieni
Ochotniczo się nie zgłasza,
Może bowiem żyć jak książę
I kwitnąć jak kwiatek
Z układania durnych książek
Dla nieszczęsnych małych dziatek :
- o Muchomorku - bandziorku,
- o Karaluszku - świntuszku,
- o Kotce - kompletnej idiotce,
- o Krokodylku - imbecylku,
- o Bażancie - malwersancie,
- o Wilku - ...ku,
- o Kosie co dłubał w nosie,
- o Mrówkojadzie co lubił w przysiadzie,
- o Szopie Praczu - rozpruwaczu,
- o Tasiemcu w jednym Niemcu,
- o Pasożycie w jednym Izraelicie,
- o Owsiku w jakimś Chińczyku,
- o Myszce w kiszce,
- o Gliździe,
- o Smierdzielu - gwałcicielu,
- o Lilijce - lesbijce,
- o Lisku - syfilisku,
- o Gorylu - pedrylu,
- o Niedźwiadku - pierdziadku,
- o Mewce - kurewce,
- o Matołku na wysokim stołku,
- o Krecie w komitecie,
- o Tajniaczku - bydlaczku,
- I o Mendzie w urzędzie!
A ja też zapalę fajkę
I gdzieś koło wtorku
Machnę lewą nogą bajkę
O autorku - upiorku!!!


Zastosowana autokorekta

Zgłoś do moderacji Odpowiedz
5183
magnum44
22 lutego 2015r. o 11:28
Marina Cwietajewa

Wiersze do Błoka

I
Imię twe — ptaszyna w ręku,
Imię twe — sopelek w ręku.
Jedno jedyne ust poruszenie,
Pięć liter — imię twe — drgnienie,
Piłeczka w biegu schwytana,
Srebrna pieśń dawno słyszana.

Kamień, rzucony w cichą głębinę,
Wyszlocha pluskiem twe imię.
W słabym odgłosie nocnego biegu
Huczy twe imię, jak pieśń w szeregu,
I zagra nam je w skroń
Sucho trzeszcząca broń.

Imię twe, ach — czyż można!
Imię twe — pocałunek w oczy, z ostrożna,
W maleńkie, głośno bijące serce...
Imię twe — pocałunek w śniegu kobierce...
Źródlane, lodowate, błękitne potoki...
Z twoim imieniem sen głęboki...

III
Idziesz w stronę zachodu słońca,
Zachodnie masz światła przed sobą.
Idziesz w stronę zachodu słońca,
Zadymka ślad zamiata za tobą.

Beznamiętny — za mym oknem, cały w zorzy,
Po śniegu idziesz, który kroki głuszy,
Cudowny zesłanniku boży,
Światłości cicha mojej duszy.

Na duszę twoją nie nastaję
I nic ze mnie na twej drodze nie stanie.
Ręki, która przeźroczysta się zdaje,
Nowym gwoździem nie zranię.

I po imieniu nie zawołam,
I rąk nie wyciągnę ku twej stronie,
Przed świętością woskowego czoła
Tylko z daleka się pokłonię.

Pod powolnym śniegiem stojąc,
Klęknę w zapatrzeniu pokornym
I w najświętsze imię twoje
Ucałuję śnieg wieczorny.

W owym miejscu, po którym wyniośle
Ty przyszedłeś w ciszy śmiertelnej,
Światłości cicha — boży pośle —
Mej duszy władco niepodzielny.


Czyżby wiosnę czuć w powietrzu?
Nie ma się co spieszyć... ;)




Julian Tuwim
Wiosna

Serce pęcznieje, nabrzmiewa,
wesele musuje w ciele,
można oszaleć z radości,
o, moi przyjaciele!
Od stóp do głowy krąży
potok niepowstrzymany!
Pomyślcie, co się to dzieje!
Jaki to pęd opętany!
Jak bardzo jest! jak wiele!
Jak żywo, zupełnie, cało!
- Chodź, Młoda, do Młodego.
Ojcostwa mi się zachciało!




Miron Białoszewski
Szare eminencje zachwytu

Jakże się cieszę,

że jesteś niebem i kalejdoskopem,
że masz tyle sztucznych gwiazd,
że tak świecisz w monstrancji jasności,

gdy podnieść twoje wydrążone
pół-globu
dokoła oczu,
pod powietrze.

Jakżeś nieprzecedzona w bogactwie,
łyżko durszlakowa!

Piec też jest piękny:
ma kafle i szpary,
może być siwy,

srebrny,
szary – aż senny...

a szczególnie kiedy
tasuje błyski
albo gdy zachodzi
i całym rytmem swych niedokładności
w dzwonach palonych

polanych biało

wpływa w żywioły
obleczeń monumentalnych.



Marina Cwietajewa
* * *
tłum. Ryszard Mierzejewski

Nigdy mnie nie odepchniesz:
Nie przepędza się wiosny!
Palcem nawet mnie nie tkniesz:
Zbyt czule wyśpiewuję ci sny!

Nigdy mnie nie zniesławisz:
Mam na imię – wody spragnione usta!
Nigdy mnie nie zostawisz:
Drzwi otwarte i twoja chata – pusta!




Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć. M.S.C.
Zgłoś do moderacji Odpowiedz
Wypowiedz się:
Jeśli zostawisz to pole puste przypiszemy Ci losową ksywę.
Publikacja czyichś danych osobowych bez zezwolenia czy użycie zwrotów obraźliwych podlega odpowiedzialności karnej i będzie skutkować przekazaniem danych publikującego organom ścigania.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii i wypowiedzi, a osoba zamieszczająca wypowiedź może ponieść za jej treść odpowiedzialność karną i cywilną. Bolec.Info zastrzega sobie prawo do moderowania wszystkich opublikowanych wypowiedzi, jednak nie bierze na siebie takiego obowiązku. Pamiętaj, że dodając zdjęcie deklarujesz, że jesteś jego autorem i przekazujesz Wydawcy Bolec.Info prawa do jego publikacji i udostępniania. Umieszczając cudze zdjęcia możesz złamać prawo autorskie. Bolec.Info nie ponosi odpowiedzialności za publikowane zdjęcia.
REKLAMAMrowka zaprasza