~~ napisał(a): Duchowny opisuje w nim historię młodego człowieka, który w czasie II wojny światowej został wywieziony przez Sowietów na Syberię, a potem szedł na zachód z armią gen. Berlinga.
ks. Stanisław Walczak
Czołgał się w błocie, pośród świstających kul, w przerwach z tęsknotą śpiewał: "czy stąd niedaleko już, do grających wierzb, malowanych wzgórz?" Strzelał i strzelano do niego, a kulom się nie kłaniał...
Po tej morderczej zawierusze powrócił do swoich... Zastał ich żywych. Zabrał się do ciężkiej pracy!
Kilkadziesiąt lat później nazwał Pan jego potomków, potomkami zdrajcy! Jakby zapomniał Pan, Panie Prezydencie o tym, że nowy porządek w Europie po II wojnie światowej był wynikiem umowy pomiędzy zwycięskimi mocarstwami!
Oskarża Pan biedaków, którzy przeszli przez piekło o zdradę oraz o przekazanie jej w genach jego potomkom.
Wiele Pan wie, ale życia to Pan nie poznał!
Ks. Walczak podkreśla, że list ten pisze do prezydenta jako osoba duchowna:
"żeby być chrześcijaninem, trzeba najpierw mieć ludzką naturę, trzeba być człowiekiem"
skorn napisał(a): Gorszy od poprzedników nie jest. Lepszych na horyzoncie nie widać, zobaczymy za 3 lata.
skorn napisał(a): Merytorycznie dasz radę, piz_do?