Wszędzie tam, gdzie w Bolesławcu jest albo było trochę miejsca, wcześniej czy później zbuduje się domy. Teraz jednak buduje się tylko i wyłącznie osiedla zamknięte i koniecznie monitorowane. Wprowadzenie monitoringu to podobno najlepszy sposób na pozyskanie dobrego, nowego nabywcy.
Także starą zabudowę grodzi się na potęgę, może nie do końca drutem kolczastym, ale koniecznie z monitoringiem wizyjnym. Przykładem są choćby stare domy przy ulicy Staszica.
Zaciekawiła mnie ta sprawa w momencie, gdy jeden z mieszkańców ulicy Żwirki i Wigury sprzeciwił się wspólnocie mieszkaniowej i poszedł do sądu, bo poczuł się inwigilowany, a samą instalację monitoringu uznał za niegospodarność.
Sąd przyjął jego argumentację i unieważnił uchwałę wspólnoty o montażu monitoringu. Inni mieszkańcy tego bloku zaczęli protestować, bo poczuli się zagrożeni. Pat trwa, konflikt nie jest rozwiązany, wszyscy czują się pokrzywdzeni. Jedni twierdzą, że monitoring zapewnia bezpieczeństwo a inni, że wcale taki bezpieczny nie jest.
Bo na przykład ostatnio w powiecie bolesławieckim wysadzano doskonale monitorowane obiekty, jakim są bankomaty i z tego co wiem, mimo zabezpieczenia zdjęć z tych monitoringów sprawców jeszcze nie złapano. A z drugiej strony w miejscach gdzie nie ma kamer, nic się złego nie działo. O co właściwie chodzi?
Przeanalizujmy tę sprawę bez emocji i spróbujmy odpowiedzieć na pytania o to, czy w mieście monitorowanym jaki jest nasze miasto żyje nam się bezpieczniej, jest mniej rozbojów, kradzieży, handlu narkotyki czy wypadków? Czy wykrywalność przestępstw jest zadowalająca? Nie wiem ale wydaje mi się, że monitoring nie ma w tym przypadku większego znaczenia.
Z jednej strony – bardzo fajnie jest mieszkać w bezpiecznej okolicy, gdzie żaden tak zwany typek nie odważy się nawet zerknąć na rower stojący pod klatką, bo boi się kamery, kamera to ogromna broń przeciwko złodziejom – i przeciwko każdemu, kto ma nieczyste myśli, czy brudne zamiary.
Z drugiej strony: Czy faktycznie monitoring skutecznie odstrasza niechcianych gości i daje poczucie bezpieczeństwa? Zależy komu. Wszystko, co dzieje się na terenie miasta, osiedla, klatki jest rejestrowane i to niezależnie od tego, czy skrada się złodziej czy idzie spokojny obywatel miasta. Kamera nie rozpoznaje zamiarów. Monitoring jest nowym narzędziem obserwowania i rejestrowania każdego naszego kroku
Wcześniej w blokowiskach w Bolesławcu doskonale sprawdzał się inny system oparty na sąsiadkach wychylających się w oknach, rejestrujących w swoich głowach zdarzenia na osiedlu. Zapewne był to system niedoskonały, bo zdarzały się przekłamania i plotki, nadinterpretacje, ale też był w jakieś mierze skuteczny.
Nie można było przecież dobrze ocenić, czy chwiejący się sąsiad był chory, czy też spożył za dużo mocnego alkoholu. Tak czy owak jakoś to działało i zapewniało bezpieczeństwo. I swobodnie można było poruszać się po blokowisku.
A teraz jest inaczej, nie ma takiego komfortu. Monitoring i wydzielenie zagrodzonych parkingów zmieniło ten stan rzeczy, bo aby dostać się do domu trzeba teraz pokonać kilka bram i ogrodzeń, z których niektóre są na pilota lub mają zamek cyfrowy.
Co będzie dalej? Trudno powiedzieć, może kiedyś będzie trzeba na portierni pokazać dowód czy akt notarialny, żeby otworzyć szlaban i wjechać na osiedle. Albo wejść do swojego bloku.
Zainstalowany w wielu miejscach monitoring wcale taki bezpieczny nie jest. Sprowadza się on raczej do powszechnej inwigilacji, którą także w Bolesławcu widać na każdym kroku.
Zgodzicie się ze mną, że na pewno to jest wada a nie zaleta monitorującego systemu?
Nie zgadzam się z tym, żeby obserwowano mnie przez 24 godziny na dobę. Aby znali godziny mojego wyjścia i powrotu do domu. Kto i kiedy mnie odwiedza. Jakie robię zakupy, jak żyję czym i kiedy jeżdżę czy z kim idę na spacer do lasu.
Taka ciągła obserwacja nie daje mi już poczucia bezpieczeństwa, wprost przeciwnie czuję się zagrożony i zaczyna mi ona bardzo przeszkadzać.
Wszędzie mnie obserwują i nagrywają, jak spaceruję po rynku, jak wjeżdżam na plac Piłsudskiego, jak idę do lasu, parku, jak stoję pod blokiem, jak jestem na balkonie. Oko kamery dosięga mnie w galerii, w kinie, na basenie, przy wiadukcie.
Ta ciągła obserwacja i nagrywanie ma zapewnić mi bezpieczeństwo? Nie jestem tego pewny. Wiem na pewno, że gdy dba się o moje "bezpieczeństwo" jestem ciągle obserwowany i inwigilowany. Ktoś, przecież kiedyś może zdjęcia z monitoringu przeciwko mnie wykorzystać.
Nie chcę być ciągle obserwowany, chcę mieć prawo do prywatności i normalnego nieobserwowanego przez innych mojego życia. A gdym do tego dołożył podsłuch i nagrywanie, to musiał bym zapytać ja żyć szanowna władzo, jak żyć?
Ciekaw jestem czy Wy podzielacie moją opinię.
~~Jasnolawendowy Ambrowiec napisał(a): Złodziej ze stacji paliw powinien założyć sprawę właścicielowi monitoringu. Że go nagrywał i że chce zwrotu kosztów instalacji monitoringu.
~~Kremowy Gajowiec napisał(a):~~Jasnolawendowy Ambrowiec napisał(a): Złodziej ze stacji paliw powinien założyć sprawę właścicielowi monitoringu. Że go nagrywał i że chce zwrotu kosztów instalacji monitoringu.
Osoba która popełnia przestępstwo nie jest chroniona zapisami o ochronie wizerunku
Zastosowana autokorekta
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).