Gdy 11 lutego 1945 roku w Bolesławcu pojawiła się Armia Czerwona, od razu okazała się być bodaj najgorszą plagą, która dotknęła nasz region w całej jego historii. Już na wschodnich przedpolach miasta Sowieci rozstrzelali nieznaną liczbę pacjentek szpitala psychiatrycznego, a przez kolejne miesiące skutecznie zastraszali całą pozostałą tutaj ludność, dokonując licznych gwałtów, morderstw oraz spustoszeń. Czerwonoarmiści zajęli wszystkie ważniejsze zakłady przemysłowe oraz większe posiadłości ziemskie. Problem nie ustał nawet po zainstalowaniu się tutaj polskich władz oraz rozpoczęciu akcji osadniczo-wysiedleńczej (osadniczej dla Polaków, wysiedleńczej dla Niemców). Sowieci często napadali na osadników, niejednokrotnie czyniąc to nawet w biały dzień. W kwietniu 1946 roku starosta bolesławiecki wydał stanowczy zakaz sprzedawania żołnierzom Armii Czerwonej alkoholu, w czym zdecydował się mu pomóc nawet tutejszy sowiecki komendant. Nic to nie dało, a przybywający tutaj osadnicy byli nieraz zmuszeni tworzyć straże obywatelskie, broniące ich wiosek przed napadami ze strony okupantów. Również doświadczenia wojenne nie mogły w wielu Polakach budzić sympatii do Sowietów, którzy napadli na nas w 1939 roku i zaprowadzili w swojej strefie okupacyjnej bezprzykładny terror (podobnie zresztą jak Niemcy w swojej).
Nic więc dziwnego, że znalazły się osoby, chcące wyraziście zamanifestować swój sprzeciw wobec sowieckiej obecności w naszym regionie. Na przełomie lipca i sierpnia 1947 roku na Cmentarzu Kutuzowa w Bolesławicach (obecnie teren ten należy do Bolesławca) doszło do spektakularnego - choć raczej symbolicznego - aktu sprzeciwu wobec okupantów. Nieznane elementy reakcyjne, jak określono jego sprawców w oficjalnej dokumentacji zdarzenia, dokonały wówczas próby zniszczenia dwóch znajdujących się tam pomników. Pierwszy z nich czcił pamięć "bohaterów" Armii Czerwonej, drugi zaś, pochodzący jeszcze z 1814 roku, był poświęcony Michaiłowi Kutuzowowi. Sabotażyści nie zdołali zniszczyć tych monumentów, ale pierwszy z nich znacząco uszkodzili, przy drugim zaś uszkodzone zostały jego dekoracje. Choć nie w pełni zrealizowany, plan był bardzo śmiały i stanowił niemały policzek dla armii radzieckiej.
Oba pomniki miały duże znaczenie symboliczne dla Sowietów, co wywołało ich natychmiastową reakcję. Sprawa została zgłoszona do marszałka ZSRR Konstantego Rokossowskiego, który zażądał od władz wojewódzkich oraz Wojska Polskiego interwencji w tej sprawie. Władze miejskie i powiatowe wspólnie ustaliły, że poniosą koszty odbudowy pomników, wyraziły też ubolewanie z powodu karygodnych wybryków nieznanych jednostek. Dodatkowo na budynku Muzeum Kutuzowa postanowiono odsłonić podczas uroczystego pochodu tablicę pamiątkową ku czci M. Kutuzowa, co kosztowało magistrat Bolesławca 30 390 złotych.
Oba uszkodzone w 1947 roku pomniki istnieją do dziś i można je zobaczyć na sowieckim cmentarzu wojennym (tzw. Cmentarz Kutuzowa) przy ul. gen. Fieldorfa-Nila. Do dziś nie wiadomo, kto dokonał tego aktu sabotażu.
Źródła:
- Archiwum Państwowe we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu, akta Starostwa Powiatowego w Bolesławcu, sygn. 1 oraz 34.
- H. Christiani, Das Leben in der deutschen, schlesischen Kleinstadt Bunzlau, Siegburg 1973.
~~Szary Moszenki napisał(a):A, już wiem. Chodziło o ten artykuł, a nie o post.Ktoś napisał: ~~Brunatnoszary Tytoń napisał(a): Że też "powód Kazimierz" puścił taki tekst???!
Wczoraj w którymś komentarzu napisałem że radzieccy sałdaci gwałcili bolesławianki, to mi go usunął w kilka sekund.
To trzeba było napisać nie po polsku radzieccy, tylko po rusku sowieccy. To słowo w artykule jest wymienione wiele razy na różne sposoby.
~~Dariusz Gołębiewski napisał(a):Ktoś napisał: ~~irek napisał(a): W tamtych czas wszystko co najgorsze to zwalano na Ruskich, a rozrabiały różne elementy. Dziadkowi ukradziono krowę, a sąsiedzi, że Ruscy. Po kilku dniach zauważono ją w miejscowości odległej o 15 km. Powiedzieli że przyszła sama, tylko dlaczego w stajni wyłamano drzwi. A teraz historycy piszą mity. Były greckie a teraz są polskie.
"Rozrabiały" wtedy różne elementy, ale tekst dotyczy Sowietów, a temat różnej maści szabrowników i innych kryminalistów nadawałby się na osobny Okruszek - co chyba nawet dałoby się zrobić. Na to, co wyprawiali w naszym regionie czerwonoarmiści, dokumentów jest sporo i w razie potrzeby służę ich skanami - wystarczy napisać mejla do redakcji. A jeśli dokumenty nie są przekonujące, dysponuję także relacjami kilkorga świadków sowieckich przestępstw w naszym powiecie, z którymi miałem możliwość przeprowadzać wywiady. Nazywanie tych wydarzeń "mitem" to takie samo zafałszowywanie historii, jak opowiadanie o rzekomych "polskich obozach śmierci". Nawet jeśli wziąć pod uwagę pojedyncze sytuacje, gdy zarzuty wobec Rosjan okazywały się fałszywe - co oczywiście również się zdarzało.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).