Biblioteka powstawała w bardzo niełatwych warunkach. Był to czas, gdy znaczna część miasta leżała w gruzach, wśród których wciąż żyło dosyć niewielu Polaków. Niecały miesiąc wcześniej w całym powiecie wstrzymano akcję osiedleńczą, niejako "rezerwując" go dla przybyłych już w kolejnym roku osadników z Jugosławii. Co prawda byli tacy, którzy zamieszkiwali tutaj na własną rękę, ale takich osób nie było wiele. Region zamieszkiwali głównie Niemcy i Sowieci, a dodać trzeba, że w poniemieckim mieście było wtedy bardzo niewiele polskich książek, które mogłyby stworzyć podstawę dla przyszłych zbiorów.
Mimo tych trudnych warunków, Powiatowa Biblioteka Publiczna w Bolesławcu (bo tak się wówczas nazywała) była jedną z trzech pierwszych publicznych bibliotek, jakie powstały na Dolnym Śląsku po II wojnie światowej - wcześniejsze otwarto w Kłodzku (sierpień 1945) i Wrocławiu (16.10.1945). Pierwszą bolesławiecką bibliotekarką była Joanna Waszak, której przydzielono mały gabinet w ratuszu. Tak wspominała go po latach Eliza Dmowska-Bielawska:
Dowiedziałam się, że w ratuszu jakaś pani wypożycza książki. Poszłam tam. I rzeczywiście, w małym pokoiku na poddaszu pani Waszak, starsza już osoba pozbierała od różnych ludzi książki, które ze sobą przywieźli, miała ich prawie sto. Były tak zniszczone, zaczytane i posklejane, że wyglądały wprost żałośnie. W dodatku wszystkie je już czytałam.
Biblioteka w Bolesławcu powstała tak szybko, ponieważ zależało na tym osadnikom, poszukującym kontaktu z polską kulturą. Nieco wcześniej pod auspicjami Stefanii Tajcher powstała szkoła podstawowa, ale o ile mogła ona integrować młodzież, to dorosłych już nie - a biblioteka taką możliwość dawała.
Do końca 1945 roku pani Waszak udało się zebrać około trzystu książek. Część z nich stanowiły dary osadników, niektóre zostały kupione ze składek mieszkańców a część stanowiły przydział z Ministerstwa Oświaty. Biblioteka na zakup książek przeznaczała też część swojego skromnego budżetu, dostawała także dotacje z Wydziału Kultury Starostwa Powiatowego w Bolesławcu. Dopiero po niecałych dwóch latach ustalono odgórne zasady korzystania z księgozbioru. Każdy czytelnik musiał uiszczać opłatę w wysokości 20 złotych miesięcznie za wypożyczanie książek, a za każdą pozycję musiał wpłacać odpowiednią kaucję - było to niezbędne wówczas zabezpieczenie przed przywłaszczaniem sobie książek przez czytelników.
Z czasem biblioteka zaczęła tworzyć swoje terenowe filie - w 1948 roku powstały placówki w Gromadce, Milikowie i Czernej, a rok później otwarto pięć specjalnych punktów bibliotecznych, istniejących przy Ceramice Artystycznej, PSS "Hutnik", Nadleśnictwie, miejskim tartaku i biurze Zbytu Energii Elektrycznej . Nowym dyrektorem został Bolesław Bielawski, który podjął starania o utworzenie osobnej biblioteki miejskiej:
Władze miejskie przydzieliły lokal na parterze w Ratuszu (obecna restauracja) oraz kilka pięknych szaf ratuszowych. Były wysokie, czarne, rzeźbione, góra oszklona, a na dolnych drzwiach czerwone herby Bolesławca. Zabraliśmy się do wymiatania śmieci, szorowania podłóg i mycia szyb. Urządziliśmy pochód młodzieży szkolnej. Zrobiłam wielką księgę z jakiegoś pudła, wymalowałam transparenty. W sali kolumnowej Ratusza zrobiliśmy wystawę książki – bez książek. Pan z księgarni wypożyczył nam obwoluty książek. Wkładaliśmy do środka zmięte papiery i tekturki, tak, że sprawiały wrażenie książek. Wypisałam plansze. Nazwisko pisarza i tytuły książek. Wszystko to wyglądało całkiem dobrze. Za pierwsze otrzymane pieniądze księgarz sprowadził ponad sto książek. Przyjechał ktoś z WRN. Powiedział, że nie spodziewał się, że coś takiego zobaczy. Obejrzał zdjęcia z pochodu i wystawy. On był przekonany, że pierwsze pieniądze wydamy na porządki. Zaczęli przychodzić ludzie, a szczególnie dzieci. Bolek czytał im książki , uczył piosenek i opowiadał bajki. Wszyscy go lubili. On miał wrodzoną łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi. Był pełen miłości i dobroci dla wszystkich.
Miejska Biblioteka Publiczna w Bolesławcu powstała w 1950 roku, mając na stanie 619 tomów i szybko gromadząc przy sobie 290 czytelników. Jej dyrektorem został Wincenty Szypulski, działający w wyjątkowo trudnym momencie historii powojennej Polski. Był to czas najostrzejszego stalinizmu, co wiązało się z przymusowym usuwaniem z bibliotek wszelkiej literatury, jaką reżim uznawał za niepożądaną. Pozbywano się szczególnie książek sensacyjnych, dzieł literatów emigracyjnych czy pozycji poświęconym dawnym Kresom Wschodnim. W zamian bibliotekom przekazywano "dzieła" pisarzy sowieckich i różnej maści propagandowe pisma.
Bibliotekarzom narzucano także plany liczby wypożyczeń książek o tematyce marksistowsko-leninowskiej, choć czytelnicy nie byli nimi raczej zainteresowani. W tej sytuacji powszechną praktyką było, że bibliotekarze przekazywali takie pozycje jako dodatki do zamówień wszystkim dorosłym czytelnikom.
W 1954 lub 1955 roku (w źródłach pojawiają się obie daty) biblioteki miejską i powiatową scalono w jedną instytucję, znaną jako Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Bolesławcu. Co ciekawe, także wcześniej obie placówki miały swoją siedzibę w tym samym miejscu, czyli w bolesławieckim ratuszu. Można więc wnioskować, że ich oficjalna fuzja stanowiła w zasadzie tylko formalność. W obu placówkach stopniowo przybywało zarówno książek, jak i czytelników, czemu sprzyjała postępująca stabilizacja życia społecznego w polskim już Bolesławcu.
Przytoczone cytaty pochodzą z artykułu użytkownika cemoi07, opublikowanego w serwisie bobrzanie.pl. Całość tekstu możecie przeczytać TUTAJ.
Źródła:
- Dokumentacja przechowywana w archiwum Miejskiej Biblioteki Publicznej-Centrum Wiedzy w Bolesławcu.
- Bolesławiec. Zarys monografii, red. T. Bugaj, K. Matwijowski, Wrocław-Bolesławiec 2001.
- H. Majewska, 70 lat Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bolesławcu [w:] "Rocznik Bolesławiecki 2016", tom IX, Bolesławiec 2017.
~~Błękitnoszary Milin napisał(a):Ktoś napisał: ~~Yoko napisał(a): Na Kaszubskiej w bibliotece były takie stare trzeszczące podłogi. Byłam wtedy mała, chodziłam tam z mamą i nie pamiętam ani rozkładu pomieszczeń, ani półek z książkami, ani pań bibliotekarek, tylko te podłogi właśnie...
Nie, ul. Kaszubska...
Czy to nie Chrobrego 2?
~~Anna Maria napisał(a):Ktoś napisał: ~~Błękitnoszary Milin napisał(a):tak na Kaszubskiej byla biblioteka a później na lukasiewiczaKtoś napisał: Ktoś napisał: ~~Yoko napisał(a): Na Kaszubskiej w bibliotece były takie stare trzeszczące podłogi. Byłam wtedy mała, chodziłam tam z mamą i nie pamiętam ani rozkładu pomieszczeń, ani półek z książkami, ani pań bibliotekarek, tylko te podłogi właśnie...
Nie, ul. Kaszubska...
Czy to nie Chrobrego 2?
~~Yoko napisał(a): Na Kaszubskiej w bibliotece były takie stare trzeszczące podłogi. Byłam wtedy mała, chodziłam tam z mamą i nie pamiętam ani rozkładu pomieszczeń, ani półek z książkami, ani pań bibliotekarek, tylko te podłogi właśnie...Prawda.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).