Przybylski i jego radni nie chcą finansować in vitro?

Radni Bezpartyjnych Samorządowców i PiS w sejmiku dolnośląskim odrzucili projekt wpisania do budżetu na 2023 rok programu finansowania in vitro.

Cezary Przybylski (fot. Urząd Marszałkowski)

REKLAMA

Wspomniany projekt od 2018 roku jest corocznie składany przez radną Koalicji Obywatelskiej, Monikę Włodarczyk. Sejmikowa opozycja argumentuje, że program finansowania in vitro powinien być jednym z ważniejszych zadań samorządu, a koalicja BS-PiS twierdzi, że Urząd Marszałkowski nie posiada odpowiednich funduszy na jego finansowanie. 

Tymczasem budżet Urzędu Marszałkowskiego na 2023 rok opiewa na 2,27 miliardów złotych, co nadal jest mniejszą sumą, niż subwencja rządowa dla TVP (wynosząca 2,7 miliarda złotych), ale w dolnośląskim samorządzie stanowi rekord. Własny program dofinansowania in vitro prowadzą na Dolnym Śląsku takie miasta, jak Wrocław, Jelcz-Laskowice, Świdnica i Jelenia Góra, do których już w styczniu dołączy Głogów. 

Co ciekawe, w 2017 roku marszałek Cezary Przybylski do pomysłu refundowania zabiegów in vitro odnosił się pozytywnie. Media cytowały wówczas jego wypowiedź z oficjalnego profilu na Facebooku, w której czytamy: Ustawodawca przypisał nam przede wszystkim zadania związane z profilaktyką i promocją zdrowia. Mimo to samorząd województwa nie zamierza przejść obok tego problemu obojętnie. Mamy prawną możliwość udzielenia wsparcia gminom i powiatom. I jeśli jakakolwiek gmina zgłosi nam chęć realizacji programu leczenia niepłodności metodą in vitro, to z całą pewnością będzie mogła liczyć na nasze wsparcie i współfinansowanie przedsięwzięcia.

Uzyskaliśmy od marszałka następujący, aktualny komentarz: 

- Przede wszystkim nie jesteśmy przeciwni współfinansowaniu in vitro przez samorząd województwa. Tak ważny społecznie temat wymaga dialogu i musi zostać dokładnie omówiony, zarówno na komisji zdrowia sejmiku województwa oraz w przestrzeni publicznej. Niestety poprawki radnych Nowej Nadziei oraz Koalicji Obywatelskiej nie zostały przygotowane starannie i nie odbyła się na ten temat dyskusja. Wyglądało to tak, jakby kwestia in vitro została wykorzystana przez opozycję do gry politycznej.

Co sądzicie na ten temat?