Postać Jana Pawła II należy do tych tematów historycznych, o których w Polsce mówi się zazwyczaj wyłącznie dobrze lub wyłącznie źle. Wielu ludzi wciąż bezkrytycznie ocenia papieża-Polaka, wskazując na jego - niepodważalne - zasługi dla Polski i świata, jak choćby ożywienie dialogu między religiami, niemały autorytet moralny, liczne pielgrzymki po świecie czy znaczący wkład w kreowanie obrazu Boga jako miłosiernego Ojca. Są też tacy, którzy podkreślają niemal wyłącznie jego błędy i budzące kontrowersje decyzje, takie jak twarde stanowisko w sprawie antykoncepcji czy brak zdecydowanych działań wobec afery pedofilskiej w USA.
Reporterzy TVN nie poszli żadną z tych dróg, nie negując zasług Jana Pawła II, ale też wskazując na jego błędy. Ich reportaż jest efektem drobiazgowej i żmudnej pracy, wykonanej zgodnie z podstawowymi zasadami warsztatu historyka. Kluczową jest ta, aby każde (!) źródło krytycznie analizować i zestawiać z innymi, jeśli tylko jest taka możliwość. Dokument ten jest też - mimowolnie - dobrym dokumentem opowiadającym o kulisach pracy historyka. Kwerendy w archiwach, rozmowy ze świadkami, wywiady z innymi badaczami, weryfikacja pozyskanych informacji - wszystko to możemy zobaczyć na ekranie.
Każdy dowód, prezentowany w dokumencie, jest zestawiany z innymi, a gdy wątpliwości wobec konkretnego dokumentu nie ustają, jest to wyraźnie podkreślone. Szczególnie weryfikowane były dokumenty z archiwów Służby Bezpieczeństwa, ponieważ władzom PRL zależało na zniszczeniu Kościoła i w tym celu niejednokrotnie preparowały dowody przeciwko duchownym, trzeba było więc uważnie sprawdzić, czy dany dokument nie jest właśnie taką fałszywką. Reporterzy poświęcili wiele czasu, aby zweryfikować treści zawarte w tych dokumentach, nie chcąc bezkrytycznie im ufać. Widz może zobaczyć krok po kroku, jak ta weryfikacja przebiegała i jakie były jej wyniki.
Poważny niepokój budzi ograniczanie przez kurię krakowską dostępu do jej archiwów. Niestety, archiwa kościelne w dużej mierze wciąż rządzą się swoimi prawami, a kontrola państwowa nad nimi ma swoje ograniczenia. Jest niepokojące, że w trakcie kwerendy nagle jest odbierany dostęp do dokumentów pod pozorem ich opracowania - opracowanie, jeśli jest potrzebne, może przecież nastąpić po wykorzystaniu akt przez ich użytkownika.
Oczywiście reportaż nie stanowi prawdy objawionej, ponieważ zawsze mogą wypłynąć nowe fakty, źródła i dowody. Może się okazać, że nowe źródła podważą jego całość lub część, może być też tak, że pojawią się kolejne dowody, potwierdzające słuszność zawartych tam tez. Zawsze może wypłynąć nowe źródło, które wywróci nasze postrzeganie historii i każdy historyk musi umieć zweryfikować w takiej sytuacji swoje dotychczasowe poglądy. To kwestia zupełnie normalna w tym zawodzie i można to pokazać także na przykładzie Bolesławca - przed 1989 rokiem powszechnie uważano, że w lutym 1945 roku o nasze miasto toczyły się zacięte niemiecko-sowieckie walki, jednak gdy historycy zaczęli prowadzić badania nad tym tematem, okazało się, że walki były bardzo niewielkie, a zniszczenie Bolesławca to w głównej mierze efekt sowieckich podpaleń. Aby dobrze uprawiać ten zawód, potrzeba dużo pokory w konfrontacji ze źródłami.
Reportaż ma istotny słaby punkt - sugeruje, że Karol Wojtyła wiedział o molestowaniu kleryków przez kardynała Sapiehę, choć nie ma na to mocnych dowodów. Pojawiają się głównie sugestie i domniemania. Zostaje nakreślona historia bliskiej znajomości kardynała z młodym wówczas klerykiem z Wadowic, wskazane zostają niejasności związane z przewodem doktorskim przyszłego papieża, jednak w mojej ocenie ta część reportażu nie powinna być publikowana, ponieważ jest niepełna i ten temat powinien być najpierw dużo uważniej przebadany. Również wątek samego domniemanego molestowania kleryków przez kardynała wymaga dalszych, obiektywnych badań. Brakuje także pogłębionego przedstawienia sytuacji politycznej i społecznej w Polsce w latach 1945-1978, w tym relacji państwo-Kościół. Jest ono bardzo skąpe i powinno być dobrze przedstawione, pokazując tło wydarzeń, które są opisywane przez reporterów.
Zdumienie budzi postawa władzy, która po publikacji reportażu historycznego ogłosiła jego autorów "spadkobiercami komunizmu". Tego rodzaju działania stanowią próbę nacisku, budzącego skojarzenia z czasami, gdy autorów poruszających niewygodne dla władzy "ludowej" treści lżono jako obcą agenturę, prowokatorów, syjonistów i "reakcję". Jest to nic innego, jak próba cenzurowania dziennikarzy, którzy przy tym reportażu zachowali się także - choć z potknięciami - jak profesjonalni historycy, ergo, następuje próba zamknięcia ust badaczom i narzucenia im oficjalnej, politycznej wykładni, wedle której mają prowadzić swoje badania.
~~Brunatnoszary Tytoń napisał(a): W Polsce Episkopat ma mentalność dawnego magazyniera z GS i pastucha z PGR, pilnować, wyspać się w pracy a co się da to ściągnąć do chałupy i bronić jak niepodległości by mieć za co pić. Niestety ale zaczęło się to dziać z błogosławieństwem JP II i przywództwem J. Glempa, takie to przesłanki do ich "świętości". Ceniłem K. Wojtyłę jako kapłana i jeszcze krakowskiego biskupa, także jego rozprawki filozoficzne ale później rola go przerosła.
~~Wrzosowy Sit napisał(a): Niedługo będziecie mieli dzieci LGBT z penisami na głowach i będziecie zadowoleni
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).