W czwartek sejm przyjął nowelizację ustawy o referendum lokalnym. Najważniejsze jest obniżenie progu frekwencyjnego ważności referendum z 30 na 15 procent oraz zmniejszenie o połowę liczbę obywateli niezbędnych do zainicjowania referendum.
W przypadku referendum o odwołanie prezydenta czy burmistrza, będzie ono ważne, jeśli liczba wyborców, stanowi co najmniej 3/5 liczby głosów oddanych w wyborach na dane stanowisko.
Jak informuje PAP, "nowelizacja rozszerza katalog spraw, które mogą być przedmiotem referendum lokalnego: dodano sprawy inne niż istotne, dotyczące społecznych, gospodarczych lub kulturowych więzi łączących wspólnotę samorządową."
Referendum można będzie teraz przeprowadzać nawet dwa razy w czasie trwania kadencji.
Nowelizacja zmniejsza o połowę liczbę obywateli niezbędnych do zainicjowania referendum. W przypadku gmin i powiatów do zainicjowania referendum wystarczy będzie to 5, a nie 10 procent uprawnionych do głosowania mieszkańców. Inicjatorzy będą mieli teraz sześć miesięcy na zebranie podpisów pod wnioskiem o referendum a nie 60 dni - jak dotychczas.
Ciekawie komentuje te zmiany na Twitterze Łukasz Pawłowski, pochodzący z Bolesławca prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej:
W tle ważnych rzeczy jak papież, willa+ i Żalek zmieniło się prawo referendów lokalnych, które wywróci do góry nogami politykę samorządową. Wiążące referendum to będzie chleb powszedni każdego prezydenta i będzie trzeba się bić. Pewnie część nie będzie chciała się bić już w 2024.
Pisze również jak wyglądałyby polskie referenda przy obecnych przepisach: Hanna Gronkiewicz-Waltz (gdyby wtedy działały nowe przepisy) zostałaby odwołana ze stanowiska prezydenta Warszawy. Tak samo prezydent Kielc, Wojciech Lubawski w 2018 roku.
Pawłowski pisze również:
Można spodziewać się, że jeżeli nowe prawo wejdzie w życie to w kadencji 2024-2029 praktycznie każdego prezydenta miasta czeka referendum odwoławcze. Ich organizacja będzie łatwiejsza a jedynym sposobem na obronę stanowiska będzie namawianie swoich zwolenników do głosowania (nie będzie można już liczyć na za niską frekwencję). Moim zdaniem wielu obecnych prezydentów właśnie sobie szuka nowej pracy i nie będzie chciało startować w 2024. (...) PiS kolejny raz zmienia prawo tak, by prezydenci zajęli się polityką u siebie w mieście a nie mieszali w polityce ogólnokrajowej.
W Bolesławcu mieliśmy dotychczas jedno lokalne referendum, 30 września 2001 roku mieszkańcy mieli zdecydować w sprawie zagospodarowania placu nazwanego potem placem Popiełuszki. Prezydentem miasta był wówczas Józef Burniak. Obecny prezydent, Piotr Roman, był zwolennikiem referendum i przeciwnikiem zagospodarowania placu na centrum handlowo - usługowe.
Choć w referendum nie wzięło wówczas udziału wymagane 30% uprawnionych do głosowaniu, przez co wynik był nieważny, aż 80 procent głosujących było przeciwnych planom miasta zakładającym budowę centrum, a ostra walka w trakcie referendum pomogła w zmianie władzy w mieście na obecną. Po wyborach 2002 roku nowy prezydent, Piotr Roman, odzyskał od inwestora plac nazywany przez zwolenników referendum (mocno na wyrost) "zielonymi płucami miasta". Dziś mamy na nim, centrum handlowego - basen i hotel. Zniknęła za to większość drzew "zielonych płuc".
W 2008 roku mieszkańcy gminy Nowogrodziec próbowali w referendum odwołać burmistrza Roberta Relicha i Radę Gminy. Także wówczas frekwencja była niewystarczająca, w głosowaniu wzięło wówczas udział niemal 14% uprawnionych. 1389 osób było za odwołaniem burmistrza. Głosowały 1554 osoby. Za odwołaniem rady było 1334 z 1546 głosujących.
Uważacie, że Bolesławiec potrzebuje referendum? Jeśli tak, to w jakiej sprawie?
~~Yogi napisał(a): Romek go home.
~~Gruby Roman napisał(a): Koniec wyprzedaży boleslawieckich działek znajomym. Panie Roman, gdzie zostały przesadzone stare, zdrowe drzewa ze Staroszkolnej gdzie Pan Ramza stawia nowe bloki???
~~Malkon napisał(a): Czytając "część tzw. genialnych komentarzy" mam wrażenie, że najlepiej by było gdybyśmy żyli w państwie wszechobecnej anarchii. Jak długa jest historia ludzkości to zawsze była jakaś władza i społeczność dzięki której władza mogła realizować różne cele. Władzą mógł być senior rodu , wódz plemienny, król, wójt, sołtys. faraon , cesarz. Stanowiska ludzi władzy można wymieniać bez końca. Lista tych którzy, w swojej wielkiej "masie", pracują na rzecz rzecz władzy jest anonimowa Nie zawsze władza zaspokaja potrzeby tych, którzy na nich pracują. Swoje niezadowolenie mogą wyrazić przy urnach wyborczych lub akcjach protestacyjnych.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).