O wybudowaniu gmachu, zajmowanego obecnie przez I LO, dyskutowano przez przeszło pięćdziesiąt lat, nim wbito pierwszą łopatę na placu jego budowy. Już w latach sześćdziesiątych XIX wieku Królewski Sierociniec, oryginalna hybryda domu sierot i zespołu różnorodnych szkół, zauważał że jego zabudowania nie są wystarczające, aby pomieścić wszystkich uczniów, chcących pobierać tam nauki. Niestety, sierociniec przez niemal cały czas swojego istnienia borykał się z problemami finansowymi, więc budowa ruszyła dopiero na kilka tygodni przed wybuchem I wojny światowej (lato 1914 roku). Co prawda na początku wojny budowę wstrzymano, jednak potem budowniczowie pracowali tak szybko, że już w grudniu 1914 roku można było kłaść fundamenty.
Już kilka lat po zakończeniu budowy w gmachu zaczęły wychodzić na jaw liczne niedoróbki. Jako że powstawał w czasie wojny, gdy priorytetem dla gospodarki było zaopatrywanie armii, budowniczowie korzystali z gorszej jakości materiałów budowlanych, a nawet z kiepskich farb - we wnętrzu szkoły szybko zaczęła ona odpadać od ścian. Wadliwie zaprojektowano także systemy grzewczy i oświetleniowy, więc już w II połowie lat dwudziestych budynek musiał przejść gruntowną modernizację, a przy okazji został także rozbudowany.
Królewski Sierociniec, choć pod zmienioną nazwą, działał aż do początku 1945 roku, mimo trwającej wojny. Jeden z uczniów wspominał po latach, że podczas egzaminu z fizyki dostał za zadanie ułożenie przed klasą prostego radioodbiornika typu Volksempfänger, nazywanego prześmiewczo Mordą Goebbelsa. Radioodbiornik tego typu był bardzo często kupowany przez niemieckie rodziny w tamtym czasie, ponieważ był tani i łatwy w obsłudze, ale jako że naziści chętnie korzystali z radia jako przekaźnika swojej propagandy, stawała się ona przez to jeszcze powszechniejsza. Egzaminator kładł wyraźny nacisk na to, żeby uczeń po złożeniu radioodbiornika odbierał wyłącznie fale radiowe niemieckich stacji - obawiano się, że nagle w pracowni fizycznej może rozbrzmieć BBC lub inna aliancka rozgłośnia.
14 sierpnia 1944 roku w szkolnej auli zorganizowano nietypową uroczystość, która miała uczcić pamięć Dorle Klotz, młodej uczennicy, która zmarła z powodu ostrego zapalenia migdałków. Zaskakujące jest to, że organizatorem nie była szkoła, ale bolesławiecka NSDAP, która przy okazji chciała uczcić brata zmarłej, poległego na jednym z frontów II wojny światowej. Według relacji jednej z byłych uczennic, podobnych uroczystości odbywało się tam więcej.
Tuż po zdobyciu Bolesławca Armia Czerwona zajęła na swoje potrzeby wszystkie zabudowania dawnego sierocińca. Gmach I LO pozostawał w ich rękach do grudnia 1946 roku, więc przez niecałe dwa lata. Kiedy weszli tam pierwsi nauczyciele i rodzice, zastali zdewastowane wnętrza, ściany pokryte wulgarnymi rysunkami i napisami, zniszczoną instalację elektryczną i ogołocone sale. Niemal natychmiast rozpoczął się tam szeroko zakrojony remont, a pierwsze lekcje mogły się tam odbyć dopiero w kwietniu 1947 roku, czyli pięć miesięcy po przejęciu budynku od sowietów.
W pierwszych latach istnienia I Liceum bardzo ważnym punktem w szkolnym planie dnia była wspólna, poranna modlitwa, mająca miejsce tuż przed rozpoczęciem lekcji. Wszyscy uczniowie gromadzili się w jednym miejscu, więc przy okazji dyrektor Marian Królikowski rozdzielał im zadania na dany dzień - młodzież poza pobieraniem nauki była angażowana w odbudowę zniszczonego miasta. Po modlitwie śpiewano wspólnie pieśń Ojcze z niebios, Boże, Panie, a czasem intonowano także hymn Polski lub pieśni patriotyczne, takie jak Na barykady.
Na początku lat pięćdziesiątych XX wieku szkoła zmagała się z poważnym problemem, jakim były imprezy Komitetu Rodzicielskiego. Zazwyczaj miały one cel charytatywny, jednak podczas jednej z Rad Pedagogicznych Helena Tyrankiewiczowa zauważyła, że pojawia się na nich wódka, a niektórzy rodzice wręcz upijali się w trakcie zabawy. O wszystkim błyskawicznie dowiadywali się uczniowie, którzy zaczęli pytać nauczycieli, dlaczego im zakazuje się picia alkoholu, podczas gdy ich rodzice mogą go pić nawet na terenie szkoły. Wkrótce potem do podobnych incydentów przestało już dochodzić.
Podczas Rad Pedagogicznych często dyskutowano także o tym, jak nauczyciele mają się zachowywać wobec uczniów i poszukiwano rozwiązań licznych problemów wychowawczych. Na jednym z posiedzeń zauważono, że idealny nauczyciel nie może głosić innych norm moralnych od tych, w/g których sam postępuje. Nie może uwikłać się w nałogi. Dobrego nauczyciela winny cechować: życzliwość, mądra wyrozumiałość, cierpliwość, sprawiedliwość, kultura i uprzejmość w obejściu w stosunku do wszystkich uczniów. Z kolei wychowawca winien być przyjacielem młodzieży, sprawiedliwym jej obrońcą.
W pierwszych kilkunastu latach po II wojnie światowej szkoła miała bardzo duży wpływ na życie uczniów, także poza swoimi murami. Młodzież nie mogła na przykład przesiadywać w kawiarniach i restauracjach po godzinie 18, ponieważ uważano, że w innym przypadku miejsca te będą sprzyjać ich demoralizacji - wieczorami w niektórych z tych miejsc spożywano chociażby alkohol. Aby pilnować, czy uczniowie nie spędzają tam czasu - i czy nie waletują tam słuchacze liceum dla dorosłych - po mieście krążyły szkolne patrole, sprawdzające gastronomiczne przybytki.
Na początku 1981 roku niemal wszyscy nauczyciele należeli do "Solidarności", notowano wtedy tylko jedną osobę, która nie wstąpiła do związku. Dzięki temu uczniowie nie mieli już obowiązku uczestniczenia w manifestacjach - w tym pochodach pierwszomajowych - a także zaczęto sprawdzanie wydatków spółdzielni uczniowskiej "Żak", zezwolono na organizację świąt 3 Maja oraz 11 Listopada, zrezygnowano wtedy także z typowania przez Radę Pedagogiczną absolwentów, którzy mieli dostać się na studia bez egzaminów wstępnych, a także dano uczniom możliwość pisania listów do papieża Jana Pawła II po zamachu na jego życie z 13 maja 1981 roku. Co ciekawe, na nadesłane listy już miesiąc po zamachu odpisał Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, przekazując podziękowania od papieża i obietnicę jego modlitwy w intencjach uczniów I LO.
Powyższe informacje pochodzą z mojej pracy magisterskiej pt. "Historia I Liceum w Bolesławcu (1754-2022)", pisanej pod kierunkiem prof. dr hab. Grzegorza Straucholda.
~~Ognistoruda Gipsówka napisał(a):Ktoś napisał: ~~Magister rolnik napisał(a): Kiedyś po maturze można było znaleźć pracę na poczcie ,a teraz?
~~ed napisał(a): kolejny tekst sponsorowany przez szwabuw
~~Sympatyk PiS-u napisał(a):Ktoś napisał: ~~Ognistoruda Gipsówka napisał(a):Uczelnię wybrał dobrą, tylko układy słabe.Ktoś napisał: Ktoś napisał: ~~Magister rolnik napisał(a): Kiedyś po maturze można było znaleźć pracę na poczcie ,a teraz?
Ja nie narzekam. Widocznie słabą uczelnię wybrałeś.
~~MaruśTowaruś napisał(a): Fajne treści. Dużo można się dowiedzieć.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).