Od kilku dni obserwuję, co dzieje się w "internetach" w związku z Halloween i powiem szczerze, że ręce mi opadają. Nie wiedziałem, że wśród ludzi, którzy uważają się za katolików jest... tyle nieopanowania i braku kultury. A co najgorsze - że aż tak bardzo brakuje rzetelnej wiedzy. Cały zaś ferment wokół nakręca zupełny brak jakichkolwiek umiejętności dydaktycznych.
Ot - mam rację, "głupie i wredne" dzieci pukające mi do drzwi jej nie mają, więc mogę je pogonić. I czuć radość ze swojej wyższości nad nimi. Albo skrytykować takiego Robera Lewandowskiego, że nam, pobożnym katolikom i Polakom niszczy tradycję "dnia zmarłych" tym szatańskim "helołin". A kysz! I precz.
A Halloween (czyli ze staroangielska: wigilia Wszystkich Świętych) to wspaniała, przedsoborowa tradycja! Tylko trzeba to wiedzieć. I zanim zacznie się uczyć innych, usiąść i pouczyć się dobrze samemu. Tu swoją drogą naprawdę nie mogę pojąć jak to jest, że jeden czy drugi sam ledwo coś tam liźnie, kilka książek jak dobrze pójdzie przeczyta - i już mamy autorytety teologiczne, wklejające całe skany prywatnych objawień... a dobrze przepytałby człowiek z prawd wiary, to wyszłoby szydło z worka...
Ponarzekałem, to ad rem:
1. Jeszcze w liturgii przedsoborowej, w mszale "trydenckiem", tym "słusznym", sprzed reformy Piusa XII (pre55), istniała rozbudowania liturgia Wigilii Wszystkich Świętych. Mówiło się w ogóle o takim szczególnym "triduum" (https://en.wikipedia.org/wiki/Allhallowtide), jakie mamy w kolejne dni. Była również i oktawa, pozostałością po której jest możliwość zyskania odpustu zupełnego między 1 a 8 XI za nawiedzenie grobów. Obchody tego czasu zaczynały się własnie Wigilią Wszystkich Świętych (to nie był jedynie wieczór, ale cały dzień), która jak wszystkie wigilie tamtego czasu, celebrowana była na fioletowo. Ów dzień postu dotyczył tych, którzy są w czyśćcu, a za których zbawienie (pewne przecież, ale wymagające pewnego oczyszczenia) się modlimy. Stąd kolor dnia i jego charakter. W Polsce średniowiecznej ludzie chodzili wtedy i głośno modlili się za zmałych, aby owi zmarli doznali ulgi dzięki tym modłom. Aby być może już jutro byli w niebie. Po modlitwach - szczególnie w Ameryce - szło się przygotowywać groby, zapalać na nich świecie, a równolegle odbywały się zabawy i różne ludowe zwyczaje, które były wbrew pozorom znacząco schrystianizowane. Jednym z nich było chodzenie ubogich od domu do domu i proszenie o jedzenie w zamian za modlitwę za zmarłych. Niekiedy przebierano się za dusze umęczonych zmarłych, aby uzmysłowić darczyńcom, jak ważna jest ich ofiara na rzecz modlitwy, jak bardzo ich bliscy zmarli pokutują w czyśćcu. Ogólnie zwyczajów bardzo różnych było sporo.
2. Następował następnie dzień uroczysty - Wszystkich Świętych - kiedy cieszono się z radości tych, którzy są już świętymi w niebie. To polskie smucenie się tego dnia, "bieganie po cmentarzach" (bo to dzień wolny) zupełnie psuje i wypacza sens tego dnia. Co gorsza - nie tylko ludzie świeccy ale nawet księża robią z tego jakiś dzień zmarłych. A w zasadzie tego dnia w ogóle nie powinno się po grobach chodzić. Dzisiaj cmentarze powinny być puste, a kościoły pełne. Tymczasem prawda jest taka, że "polska tradycja święta zmarłych" polega dla wielu osób na tym, że się na cmentarz tony chabaziów i zniczów nosi, bo "co ludzie powiedzą", siedzi się przy grobach i komentuje "a ten mały znicz to pewnie od X, bo on to chytry", a do kościoła się nie idzie - w wersji "light" stoi się na mszy odprawianej na cmentarzu 300 metrów dalej, z fajką w buzi. I jest "zaliczone". Z drugiej strony bywają i "patologiczni" plebani, co to tego dnia robią msze na fioletowo, wypominki i inne dziwactwa.
3. W każdym razie, właściwy dzień modlitw za zmarłych to 2 XI. To czas modlitwy za tych, którzy nadal są w czyśćcu, i nadal modlitwy, raczej "grubszej" potrzebują. Stąd barwa czarna, pogrzebowa - a w zreformowanej liturgii opcjonalnie również fioletowa.
----------
I teraz pytanie - to co to się stało, że z chlubnej wigilii zrobiła się głupawa zabawa? Otóż tak jak ukradziono nam świętego Mikołaja, robiąc z niego grubego Coca-cola-skrzata, tak i Halloween uczyniono na wyzutym "z ducha" zachodzie komercyjną zabawą. Pytanie, czy należy w związku z tym zacząć i Mikołaja i Halloween zwalczać, czy raczej tłumaczyć prawdziwy, zdrowy ich sens.
Niestety w tej sprawie sporo złego zrobiła Piusowa reforma Missale Romanum. W wersji od 54 roku nie ma już specjalnej Wigilii ani celebracji "halloweenowej", niejako więc liturgia porzuciła zwyczaje ludowe, a te skręciły w stronę komercji.
Co więc robić? Swoje. A tym, którzy nam psują nasze, katolickie zwyczaje cierpliwie tłumaczyć. Bez wielkiego krzyku z góry, poczucia wyższości i lepszości. Bo w sprawie tych dni wcale tacy "święci" nie jesteśmy i sporo własnych zabobonów mamy.
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).