Kazanie fanatyka
Był październik 1453 roku, czas zapisany w historii Śląska w wyjątkowo mroczny sposób. Cały region, stanowiący już od kilku dekad jeden z krajów Korony Czeskiej, objeżdżał Jan Kapistran, zakonnik i kościelny inkwizytor. Charyzmatyczny mówca w swoich kazaniach oskarżał Żydów o to, że jako zabójcy Zbawiciela są przyczyną Boskich kar, mających spadać na Śląsk w postaci, między innymi, katastrof naturalnych. Według zapisów kroniki Johanna Bergemanna, wydanej w 1831 roku w ówczesnym Bunzlau, kazania Kapistrana dotarły także do naszego miasta. Żydów wygnano, choć - według kronikarza - miało się to odbyć z zachowaniem szacunku dla tych ludzi.
Czy tak w istocie było? Tego już się nie dowiemy. W każdym razie mowa nienawiści doprowadziła do tego, że niewinni ludzie zostali skazani na wygnanie i poniewierkę - tylko dlatego, że komuś nie podobały się ich poglądy i kulturowa odmienność.
Walka o swoje
Z hejtem i brutalnymi atakami musiał się zmierzyć też inny mieszkaniec Bolesławca, żyjący w połowie XVIII wieku Gottfried Zahn. Więcej o tej historii przeczytacie w moim artykule o początkach Królewskiego Sierocińca, opublikowanym w najnowszym Roczniku Bolesławieckim za 2023 rok, więc tutaj pozwolę sobie tylko na małą pigułkę. Zahn chciał pomóc okolicznym sierotom, uruchamiając prywatny sierociniec. Miał on być połączony ze szkołą, dającą tym dzieciom możliwość pójścia na studia lub zdobycia zawodu.
Zahn zaczął działać, ale naraził się władzom miasta, które uznały go za konkurencję, bo chciały uruchomić własną szkołę. Radni uchwalili zakaz nauczania obcych dzieci, a żeby Zahn spokorniał - i być może po to, aby pokazać go jako awanturnika - zamknęli go w lochu głodowym. Ataki i represje nie dały efektu. Zahn dogadał się z pruskim królem i 15 marca 1754 roku jego sierociniec rozpoczął działalność.
Hejt na łamach prasy
Przejawy hejtu da się znaleźć także w przedwojennej prasie. Analizując choćby wybrane wydania największego niemieckiego dziennika w Bolesławcu, Bunzlauer Stadtblatt, można tego wyciągnąć dosyć dużo.
Podczas sesji Rady Miejskiej z lipca 1927 roku dziennikarze odnotowali, że socjaldemokratyczny burmistrz Bolesławca, Ulrich Burmann, publicznie groził radnemu opozycji policją, oskarżając go o "szarganie narodowych świętości". Urzędnik korzystał ze swojej pozycji, aby uciszyć niewygodnego oponenta, ostro go lżył, a jako że lokalna policja była mu bezpośrednio podległa (zgodnie z ówczesnym prawem), bezczelnie z tego korzystał w politycznej walce.
Burmann z prawicowymi redaktorami BS miał, łagodnie mówiąc, mocno na pieńku. Gdy w kwietniu 1933 roku władzę w mieście przejęła nowa, nazistowska Rada Miejska, redaktorzy opisali jej pierwsze posiedzenie. W wielkim nagłówku obwieścili mściwie Likwidację ery Burmanna, a jako pierwszą informację o przebiegu sesji podali, że nieokreślona większość mieszczan chce pozbawienia byłego burmistrza honorowego obywatelstwa miasta. Radni faktycznie podjęli taką uchwałę, czego redaktorzy nie omieszkali zaakcentować rozstrzelonym drukiem. Chodziło nie o to, aby rzetelnie informować o przebiegu obrad, ale o to, aby zmieszać konkurenta z błotem.
Druga część tego Okruszka, dotycząca okresu po 1945 roku, ukaże się jutro.
Źrodła:
~~ napisał(a): W Bolesławcu znacznie łatwiej spotkać buraka niż we Wrocławiu… może to kwestia wielkości miasta… nam bliżej do wsi, to i warzyw więcej. Tak czy inaczej często bywam we Wrocławiu i stwierdzam, że w Bolesławcu wypada więcej buraków na 10 tyś mieszkańców niż we Wrocławiu ;)Bolesławiec ceramics
Byłeś świadkiem jakiegoś wypadku lub innego zdarzenia? Wiesz coś, o czym my nie wiemy albo jeszcze nie napisaliśmy? Daj nam znać i zgłoś swój temat!
Wypełnij formularz lub wyślij pod adres: [email protected].Kontakt telefoniczny z Redakcją Bolec.Info: +48 693 375 790 (przez całą dobę).