~emeryt niezalogowany
10 listopada 2015r. o 13:11
Wedle przedstawionej przez panią Beatę Szydło listy ministrów, będzie to liczebnie największy rząd RP. Wraz z Pierwszą Minister dwadzieścia siedem osób! Trzech wicepremierów już było. Ciekawe połączenie funkcji. Wicepremierami zostają: minister kultury, minister nauki i szkolnictwa wyższego i minister rozwoju (gospodarki). Formalnie i ideowo – piękne! Nie od roku, czy pięciu lat, ale od początku nowego ustroju piszę i mówię – to, co zadecyduje w końcu o pozycji Polski i Polaków w przyszłym świecie, to wartość ludzkiego kapitału. Czyli natężenie trafnie rozpoznanych, dobrze i adekwatnie do potrzeb osobistych oraz społecznych, wyposażonych w umiejętności komunikowania się z innymi, mózgów odważnych ludzi. Wszystko, każde słowo ważne. Musi być nas dużo. Ale nie byle jakich. Takich, których jednostkowe predyspozycje są trafnie rozpoznane i odpowiednio kształcone. Stosownie do talentów, ale z rozeznaniem potrzeb przyszłych rynków. To oczywiście muszą być indywidualne wybory. Czym jednak więcej w tych wyborach wiedzy o przyszłości, tym korzystniej nie tylko dla jednostek, ale i dla społeczeństwa. Dzisiaj wygrywa się pracą zespołów, w których jest chęć i wiedza jak wykorzystać najlepsze cechy ich uczestników. Komunikacja! Łączyć po szczytach, a nie dzielić ze względu na deficyty. Umieć tak organizować się, by dać szansę ujawnienia się najlepszych możliwości członków zespołów, zebrać je do kupy i na nich budować przewagi konkurencyjne. Idzie w końcu o odwagę tworzenia. Największe dziś marże są na innowacjach, a nie odtwórczości. Innowacyjność wymaga gotowości na nowe. Otwartości. A także odwagi powiedzenia: NIE! „Nie!” temu, co jest. Bo można lepiej, sprawniej, piękniej. To jest kapitał ludzki! Tworzy go przede wszystkim kultura i nauka. Dla rozwoju. Genialna decyzja!
REKLAMA
Jeśli prawdziwa. Co do jej autentyzmu mam wątpliwości. Piotr Gliński, jako I wiceprezes Rady Ministrów to piękny znak lojalności prezesa za oddanie, dyscyplinę, zaufanie prowadzące poza skraj śmieszności. Nic nie wiadomo o kompetencji ministra kultury w dziedzinie kultury. Dla prezesa nie wydaje się ten resort szczególnie istotny. Dotychczas koncentrował się na tzw. siłowych resortach: służby specjalne, policje wszelkie, aparat sprawiedliwości, armia. I, to akurat ciekawe, pewna staranność, chyba teraz wyraźnie większa niż dawniej, w oddaniu gospodarki ludziom niekoniecznie z politycznego centrum. Choć tu akurat sygnał niejasny z uwagi na nominację pana Tchórzewskiego. Doceniam nominację pana Morawieckiego. Człowiek z tzw. rynku. Złamanie tradycji. U nas nie ceni się w polityce ludzi „z rynku”. A cenić się powinno. Gospodarka to dwie domeny: regulacyjna i realna. Realna domena tak samo jest istotna, jak regulacyjna. Jeśli ma być mądrze, skutecznie i prawdziwie o tę realną należy zadbać. Profesorowie i politycy rzadko kiedy mają sukces w realnej gospodarce. Ministerstwo rozwoju w rękach praktyka o poważnym stażu w niebagatelnym banku, to jest nadzieja na praktyczność. Minister Szałamacha na finanse? Też interesujące. Prawnik, z doświadczeniem edukacji na Harvardzie, nie finansista. Czyli rzeczywiście tandem Kaczyński/Szydło zabierają się za prawo, za podatki, za ściągalność. Osoba Szałamachy w tym miejscu, do takiego zadania nie dziwi. Abstrahuję od tego, że powierzona mu misja to mission immposible.
Nominacja Gowina też chyba nieszczera. Wszędzie go potrzebują. To znaczy, że weźmie to, co dostępne. By być ministrem, być w obiegu, mieć prestiż, zaspokoić ambicję. Układ wydaje się być oczywisty. Nie będziesz ministrem obrony, nie dla ciebie ten resort. Dostaniesz coś, co ci nie leży, ale da się jeszcze wytłumaczyć. Za to zostaniesz wicepremierem. Znak dla twojego zaplecza, twojej pewnej odrębności – jesteście dostrzeżeni.
Z drugiej strony trzech muszkieterów: Macierewicz, Ziobro i Kamiński. Nominacji Macierewicza - nie komentuję. Wszystko jasne. Dokładnie takie, jak myślicie. Straszno! Na szczęście wojny nie będzie. Przynajmniej w najbliższej dekadzie. Ziobro, nie jestem pewny, ale czuję, że będzie inny, lepszy, dojrzalszy o te dziesięć minionych lat. Ale nominowany dla celu specjalnego. Smoleńsk! On ma przeprowadzić przez instytucje państwa to do czego zmierzał Macierewicz. Też straszno. Nie da się tego zrobić bez złamanych kręgosłupów wysokich urzędników prawa. Będą więc łamane. Chętni się bez trudu znajdą. Nieszczęsny Kamiński. On wierzy, że cel uświęca środki. Ma zero szacunku dla prawa. Nie wie czym jest prawo. Nie ma pojęcia o filozofii prawa. Łącznie te trzy nominacje mają pokazać Polakom, że Kaczyński wszystko może. Że państwo to on. To się może podobać! I właśnie to, że może się to podobać jest najbardziej niepokojące.
Nominacja pana Waszczykowskiego nie dziwi. Wiem, słyszałem, ale tu akurat traktuję tę nominację i człowieka jak otwartą kartę. On jest z dyplomacji. Ma wiedzę. Chciał być ministrem, marzył. Już teraz, godzinę po widzę w nim coś najzupełniej nowego – spokój. Zdaje mi się też, iż ośrodkiem praktycznie sterującym polityką zewnętrzną będzie tandem, w którym partnerem (może to za wielkie słowo?) prezesa będzie pan prezydent, a nie pani premier i jej minister.
Reszta nie dziwi. Mocny politycznie minister spraw wewnętrznych. Kompetentna minister cyfryzacji. Może tylko trochę dziwić, ale przez zaskoczenie koncepcją - bez jakiejś specjalnej oceny - duża liczba ministrów z Kancelarii Premiera. Może to dobrze, że rzeczywisty ośrodek decyzji jest włączony w formalna strukturę rządu. I tak przecież ten rząd ma nadpremiera, najzupełniej samodzielnego. Dla niego to wielka szansa, jakiej nikt w nowożytnej historii Polski nie miał. Dla Polski ta jego wielka szansa tworzy też wielkie zagrożenia. To, czy się one spełnią zależy przede wszystkim od niego samego. Groźnie, ale z pewnością interesująco.