~~Zofia katoliczka napisał(a): 3 dni leżała z nogami w górze i okładem z mokrego ręcznika na czole, gdy w jej ciele, na oczach lekarzy, rozwijała się sepsa.Dopóki jednak płód nie obumarł, lekarze czekali. Rodzina nie zdążyła się z nią pożegnać." Dorotę Lalik z Nowego Targu zamordowano w państwowym szpitalu. W imię katolickiej religii. i ochrony dziecka poczętego .
Jeżeli piekła nie ma to gdzie po śmierci pójdą te wszystkie Jędraszewskie i Kaczyńskie dusze ??
W przypadku zagrożenia życia kobiety, to ona decyduje o tym czy chce ryzykować życiem, czy przerwać ciążę. Takie prawo obowiązuje zdaje się do 25 tygodnia ciąży. Ta kobieta mieściła się w tym limicie i mogła sama decydować, czy będzie walczyła o dziecko. Czy lekarze poinformowali ją o jej prawie? Nie wiem. Być może to była jej decyzja, być może brak świadomości. Akurat do przepisów prawa nie można się w tym przypadku przyczepić. W myśl przepisów pacjentka miała prawo ratować swoje życie. Dlaczego z niego nie skorzystała, powinno ustalić śledztwo. Jeśli to była jej świadoma decyzja, to wszystko ok. Wiedząc czym ryzykuje, przegrała. Jeśli było inaczej, ktoś powinien za to odpowiedzieć. Nasza wiara każe chronić życie, nie tylko dziecka, ale i matki też. Nie wiara więc była tu główną przyczyną śmierci. A zły wybór albo kobiety, albo lekarzy.
Nawet w krajach, gdzie usuwa się ciąże na zawołanie, zdarzają się podobne wypadki. Tam też kobiety potrafią podjąć ryzyko i zapłacić za to życiem.