#Horus nieaktywny
26 października 2020r. o 21:07
poważnie?
''Powinniśmy pokazać zdjęcie naszego dziecka. Wodogłowie, brak części kości czaszki, w miejscu nosa dziura, rozszczepy kości policzkowej, wypłynięte oczy, brak powiek. Widok drastyczny. Ale może wtedy ludzie, którzy uważają, że prof. Bogdan Chazan uratował życie, zrozumieją, że tego życia nie można było ratować, że to dziecko nie było niepełnosprawne, takie, które można pielęgnować, leczyć, wozić na wózku.
Po urodzeniu lekarze bali mi się je pokazać. Sami byli wstrząśnięci. A prof. Chazan przedłużył tylko jego agonię. Tak, powinniśmy pokazać to zdjęcie, ale bylibyśmy oskarżeni o obrażanie czyichś uczuć. Za to prof. Chazan może bezkarnie obrażać nasze uczucia, mówiąc, że chcieliśmy zabić własne dziecko. Wmawia opinii publicznej, że przerwanie ciąży ze wskazań medycznych to rozszarpywanie dziecka na kawałki. A „obrońcy życia” robią pikiety, wywieszają wystawy ze zdjęciami rozszarpanych płodów. Tak, takich zdrowych płodów, zdrowych dzieci, które jeszcze niedawno rozszarpywał prof. Chazan, który teraz swoje winy chce odkupić naszym kosztem. Naszym i naszego dziecka. Takich zdrowych płodów rozszarpywanych w podziemiu aborcyjnym, z którym ani prof. Chazan, ani nasze państwo nie walczy. A my wiemy, że przerwanie ciąży w przypadku ciężkiej wady płodu to jest normalny, tylko przedwczesny poród. Okupiony bólem i cierpieniem, ale jednak normalny. I mając tę wiedzę, zdecydowaliśmy się na taki krok. My też jesteśmy katolikami i też jesteśmy przeciwni zabijaniu zdrowych płodów.
Zobacz także:
Ksiądz Kazimierz Sowa - Rydzyk Platformy »
Urodziła dziecko po swojej śmierci: Wywiad z lekarzem, który zdecydował o podtrzymaniu pracy organizmu ciężarnej kobiety »
Jak łatwo zauważyć, prof. Chazan, od roku wypowiadając się na nasz temat, często zmienia zdanie, podaje sprzeczne informacje, raz mówił, że dziecko będzie żyło, rokowania są dobre, a raz, że nie. Ostatnio mówił, że nie wie, dlaczego było wykonane cesarskie cięcie, a przecież jako profesor medycyny doskonale wie, że w przypadku zaawansowanego wodogłowia poród drogami natury jest niemożliwy – mówią Agnieszka i Jacek.
Znowu się z nimi spotkałam. Prawie rok od porodu i śmierci ich dziecka, które, jak wypowiedziało się kilku biegłych profesorów i doktorów, nie miało szans na życie. Bo choć serce biło, to głowę wypełniała woda, a cienka warstwa tkanki mózgowej nie była przykryta kośćmi. Nie mogli pomóc nawet świetni specjaliści medycyny paliatywnej z hospicjum, do którego kierował panią Agnieszkę prof. Chazan. Mózg po prostu gnił.
Są małżeństwem od ponad 10 lat, mają za sobą kilka prób zajścia w ciążę, poronienie i wreszcie ciążę, która aż do 22. tygodnia, do piątego miesiąca, wydawała się zdrowa. W 22. tygodniu USG. Jedno, drugie, trzecie, czwarte... Wszystkie potwierdziły ciężkie wady. Wszystko to, o czym dziś wiemy, było wiadome już wtedy. Zapada decyzja o przerwaniu ciąży, o wywołaniu porodu. Lekarz prowadzący proponuje takie rozwiązanie. Inni lekarze tylko potwierdzają. Okazuje się jednak, że zgodę musi wydać prof. Bogdan Chazan, dyrektor szpitala na Madalińskiego w Warszawie, choć pani Agnieszka nie jest jego pacjentką. Prof. Chazan wykorzystuje klauzulę sumienia, odmawiając przerwania ciąży. Ba, w całym szpitalu, którym kieruje, wprowadza klauzulę sumienia, narzucając ją swoim podwładnym lekarzom. A oni proponują małżeństwu wyjazd do Anglii i przerwanie ciąży tam.''