~~Zielonkawobłękitny Bratek napisał(a): Patrząc na poprzednie, jawnie proniemieckie publikacje tego Pana, trudno przyjąć, że jego książka będzie historycznie i społecznie obiektywna. Mamy taki czas, że - jak ze śpiewaniem - pisać każdy może, nie raz lepiej a nie raz trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi. Osobiście zastanawiam się kto finansuje te pseudonaukowe i wątpliwe historycznie aktywności Pana DG. To człowiek, któremu wydaje się, że kilkugodzinna wizyta w archiwum wystarczy by poznać przeszłość i historię nie tylko naszych okolic, ale i całego Dolnego Śląska. U mnie student z takim warsztatem, jaki posiada DG, nie zostałby dopuszczony do zaliczeń.
Gdyby Pan/Pani pracował na uczelni, miałby na tyle odwagi, aby podpisać się własnym nazwiskiem, tytułem naukowym i afiliacją pod tą produkcją. Jeśli dla kogoś pisanie o Niemcach czegokolwiek innego, niż przypominanie ich okrutnych zbrodni, jest przejawem proniemieckości, to wtedy to ja mam duże wątpliwości co do rzetelności i obiektywizmu takiej osoby. Poza tym polecam lekturę mojej poprzedniej książki o okolicach Kraśnika Dolnego, szczególnie passusów związanych z filią niemieckiego obozu koncentracyjnego czy nazistowskimi zapędami ostatniego właściciela miejscowego pałacu. I do pakietu polecam lekturę chociażby moich tekstów o niemieckim obozie na Staroszkolnej, biografii Stefanii Tajcher (więźniarki Ravensbruck) czy zaszczuwaniu Żydów bolesławieckich podczas II wojny światowej. Proniemiecki agitator takich artykułów by nie popełnił, zapewniam. A może i jestem tylko skromnym magistrem, ale jeśli komuś się wydaje, że wizyta w archiwum to jednorazowa frajda na kilka godzin, to o warsztacie pracy historyka nie ma większego pojęcia.