~~Zazieleniały Szczypiorek napisał(a):Ktoś napisał: misiekELF napisał(a): Nie byłam, nie widziałam, ani teraz ani 12 lat temu, a na zdjęciach nie wszystko widać. Nie wiem czy teren rzeczywiście został podniesiony o tyle metrów czy nie, czy dom pana Rafała był wtedy na terenie zalewowym czy nie, nie widziałam żadnej dokumentacji w tej sprawie (a taką z całą pewnością pan Rafał posiada i z palca informacji nie wyssał). Nie wiem czy wody było aż tyle że i tak by się przelała przez drogę i zalała dom pana Rafała, nawet gdyby teren naprzeciwko nie był podniesiony, czy nie. Tego wszystkiego nie wiem, więc tego oceniać nie zamierzam.
Widzę jednak, że niektórzy nie tylko nie umieją czytać ze zrozumieniem ale i ogólnie z myśleniem ciężko, skoro twierdzą że podniesienie terenu nie ma nic wspólnego z powodzią bo 'woda i tak by przyszła'. Spróbuję wyjaśnić najprościej jak się da: wyobraźmy sobie wannę o pojemności 110 l. Ile zmieści się w niej wody? Ok. Każdy chyba odpowiedział poprawnie...(prawda?) To teraz wyobraźmy sobie, że wypełniamy taką wannę do połowy kamieniami, po czym nalewamy do niej te 110 litrów wody. Co się stanie? Zmieści się tyle samo co wcześniej? Czy może jednak się wyleje? Jeśli ktoś ma z tym problem, to można zrobić eksperyment, żeby łazienki nie zalać to z kubkami o jednakowej pojemności (np. 220 ml): jeden pusty, drugi do połowy wypełniony np. fasolą, płatkami owsianymi, ryżem czy czymś. Odmierzamy dwukrotnie daną ilość wody (np. 2x220ml): lejemy do jednego, obserwujemy, lejemy do drugiego tę samą ilość wody, obserwujemy. Bierzemy ścierkę, wycieramy stół który zapaskudziliśmy, bo nam się wydawało, że wypełnienie czym innym przestrzeni kubka nie wpływa na to ile się w nim zmieści wody, a potem, bogatsi o to cenne doświadczenie, nie pierniczymy głupot na forum :D
Zarówno panu Rafałowi jak i jego sąsiadom współczuję i życzę powodzenia... To jest najgorsze 'a nie mówiłem' jakie się może przydarzyć.
Kiepska dedukcja. Dolina rzeczna to nie zamknięta wanna o określonej pojemności. Na przestrzeni 25 lat wiele się w niej zmieniło. Powstały nowe budynki i podniesiono grunty po obu stronach rzeki. Nawet nowa autostrada A4, której w 97 nie było też tworzy barierę. Nikt nie twierdzi, że prace ziemne nie stwarzają ryzyka, ale twierdzenie, że jedna świetlica wiejska stała się przyczyną podtopienia tych budynków to już przesada i naginanie rzeczywistości.
~~wystarczy nie kraść napisał(a):Ktoś napisał: ~~Zazieleniały Szczypiorek napisał(a):Ktoś napisał: Ktoś napisał: misiekELF napisał(a): Nie byłam, nie widziałam, ani teraz ani 12 lat temu, a na zdjęciach nie wszystko widać. Nie wiem czy teren rzeczywiście został podniesiony o tyle metrów czy nie, czy dom pana Rafała był wtedy na terenie zalewowym czy nie, nie widziałam żadnej dokumentacji w tej sprawie (a taką z całą pewnością pan Rafał posiada i z palca informacji nie wyssał). Nie wiem czy wody było aż tyle że i tak by się przelała przez drogę i zalała dom pana Rafała, nawet gdyby teren naprzeciwko nie był podniesiony, czy nie. Tego wszystkiego nie wiem, więc tego oceniać nie zamierzam.
Widzę jednak, że niektórzy nie tylko nie umieją czytać ze zrozumieniem ale i ogólnie z myśleniem ciężko, skoro twierdzą że podniesienie terenu nie ma nic wspólnego z powodzią bo 'woda i tak by przyszła'. Spróbuję wyjaśnić najprościej jak się da: wyobraźmy sobie wannę o pojemności 110 l. Ile zmieści się w niej wody? Ok. Każdy chyba odpowiedział poprawnie...(prawda?) To teraz wyobraźmy sobie, że wypełniamy taką wannę do połowy kamieniami, po czym nalewamy do niej te 110 litrów wody. Co się stanie? Zmieści się tyle samo co wcześniej? Czy może jednak się wyleje? Jeśli ktoś ma z tym problem, to można zrobić eksperyment, żeby łazienki nie zalać to z kubkami o jednakowej pojemności (np. 220 ml): jeden pusty, drugi do połowy wypełniony np. fasolą, płatkami owsianymi, ryżem czy czymś. Odmierzamy dwukrotnie daną ilość wody (np. 2x220ml): lejemy do jednego, obserwujemy, lejemy do drugiego tę samą ilość wody, obserwujemy. Bierzemy ścierkę, wycieramy stół który zapaskudziliśmy, bo nam się wydawało, że wypełnienie czym innym przestrzeni kubka nie wpływa na to ile się w nim zmieści wody, a potem, bogatsi o to cenne doświadczenie, nie pierniczymy głupot na forum :D
Zarówno panu Rafałowi jak i jego sąsiadom współczuję i życzę powodzenia... To jest najgorsze 'a nie mówiłem' jakie się może przydarzyć.
Kiepska dedukcja. Dolina rzeczna to nie zamknięta wanna o określonej pojemności. Na przestrzeni 25 lat wiele się w niej zmieniło. Powstały nowe budynki i podniesiono grunty po obu stronach rzeki. Nawet nowa autostrada A4, której w 97 nie było też tworzy barierę. Nikt nie twierdzi, że prace ziemne nie stwarzają ryzyka, ale twierdzenie, że jedna świetlica wiejska stała się przyczyną podtopienia tych budynków to już przesada i naginanie rzeczywistości.
,,twierdzenie, że jedna świetlica wiejska stała się przyczyną podtopienia tych budynków to już przesada i naginanie rzeczywistości.''
Ooooooo, to , to , nie znam się ale się wypowiem .
Była głęboka dolina , zasypali ją urzędasy gruzem . Naebali go tyle że z doliny zrobiła się niezła góra . Na jej szczycie wybudowali wiejską świetlicę. Teraz tłumaczą że ta świetlica nie jest winna zalaniu pobliskich zabudowań . Logiczne prawda?
I po co sobie dopisywać? Jaka dolina? Czy jak tam wyrównano kawałek terenu to przez to zalano ul. Spacerowa w Bolesławcu? Czy po prostu było tak dużo wody? Proszę pojechać na miejsce i zobaczy na własne oczy jak to tam wygląda.
~~Halo napisał(a): Paine Rafale ten portal za Cientki w uszach pisz pan panie do Uwaga TVN niech leci w całą Polskię pozdro
~~wystarczy nie kraść napisał(a): ~~Zazieleniały Szczypiorek napisał(a): Ktoś napisał: misiekELF napisał(a): Nie byłam, nie widziałam, ani teraz ani 12 lat temu, a na zdjęciach nie wszystko widać. Nie wiem czy teren rzeczywiście został podniesiony o tyle metrów czy nie, czy dom pana Rafała był wtedy na terenie zalewowym czy nie, nie widziałam żadnej dokumentacji w tej sprawie (a taką z całą pewnością pan Rafał posiada i z palca informacji nie wyssał). Nie wiem czy wody było aż tyle że i tak by się przelała przez drogę i zalała dom pana Rafała, nawet gdyby teren naprzeciwko nie był podniesiony, czy nie. Tego wszystkiego nie wiem, więc tego oceniać nie zamierzam.
Widzę jednak, że niektórzy nie tylko nie umieją czytać ze zrozumieniem ale i ogólnie z myśleniem ciężko, skoro twierdzą że podniesienie terenu nie ma nic wspólnego z powodzią bo 'woda i tak by przyszła'. Spróbuję wyjaśnić najprościej jak się da: wyobraźmy sobie wannę o pojemności 110 l. Ile zmieści się w niej wody? Ok. Każdy chyba odpowiedział poprawnie...(prawda?) To teraz wyobraźmy sobie, że wypełniamy taką wannę do połowy kamieniami, po czym nalewamy do niej te 110 litrów wody. Co się stanie? Zmieści się tyle samo co wcześniej? Czy może jednak się wyleje? Jeśli ktoś ma z tym problem, to można zrobić eksperyment, żeby łazienki nie zalać to z kubkami o jednakowej pojemności (np. 220 ml): jeden pusty, drugi do połowy wypełniony np. fasolą, płatkami owsianymi, ryżem czy czymś. Odmierzamy dwukrotnie daną ilość wody (np. 2x220ml): lejemy do jednego, obserwujemy, lejemy do drugiego tę samą ilość wody, obserwujemy. Bierzemy ścierkę, wycieramy stół który zapaskudziliśmy, bo nam się wydawało, że wypełnienie czym innym przestrzeni kubka nie wpływa na to ile się w nim zmieści wody, a potem, bogatsi o to cenne doświadczenie, nie pierniczymy głupot na forum :D
Zarówno panu Rafałowi jak i jego sąsiadom współczuję i życzę powodzenia... To jest najgorsze 'a nie mówiłem' jakie się może przydarzyć.