magnum44 napisał(a):
Dla Ciebie nudny, żmudny, nieciekawy, ale dla autora – artysty to coś pięknego.
Dziwię się, że Ty, który przecież tworzysz poezję ,tak napisałeś. :(
Wydawać nam się może wiele. ;)
Co autor miał na myśli?
No więc tutaj dotykamy osobistego odbioru sztuki. Artyści potrafią przewidzieć reakcję odbiorcy. To dlatego niekiedy przedstawiają swoją sztukę, jakiejś zaufanej osobie, aby móc coś jeszcze przed publikacją zmienić na korzyść.
Niepotrzebnie się dziwisz. Tworzenie wynika z wielkiej potrzeby ducha, albo jest tylko lepszym lub gorszym rzemiosłem. Mnie osobiście nudzi i męczy patrzenie na malarza co miesza farbę, czy też rzeźbiarza, który spocony rękami pełnymi odcisków ściskając dłuto rzeźbi... Za to uwielbiam oglądać efekt końcowy. Co innego z poezją, ona kiedy jest pasją rzeczywiście uskrzydla, intryguje, porywa, budzi w nocy gotową frazą... Ale to nie dotyczy każdego rodzaju sztuki, tylko tej, którą się uprawia... Dotyczy to każdego aspektu naszego życia... :)
magnum44 napisał(a):
Cóż… to wybór autora i figa nam do tego.
Oczywiście może się podobać lub nie. :)
Tak-tak, ale sama potwierdzasz drugim zdaniem, że nie do końca. Może się podobać lub nie. Artyście i to chyba każdemu zależy na tym, aby zostać dobrze zrozumianym, nawet prymitywne prowokacje artystyczne mają autorski zamysł. Jakaś papka bez smaku przecież nie zadowala ambitnego kucharza. Kucharz pełen artyzmu nie zadowala się też prostymi znanymi wszystkim przepisami. I kiedy ktoś w sztuce nadużywa prymitywnych i nieuzasadnionych środków wyrazu jest dla mnie pozerem, który nie ma nic do powiedzenia. W tworzeniu poezji, każde słowo ma swoje znaczenie :) Nadużywanie powtórzeń, też bywa nieporozumieniem.
magnum44 napisał(a):
Człowiek zawsze był, jest i będzie sztuką! :)
Zabawne?
Hmmm… inaczej to odebrałam, ale widocznie mamy inną wrażliwość odbioru sztuki.
Nie będę na forum się wywnętrzać, jak odebrałam? ;)
Wrażliwość? tak. Hmm, ten moment prawdopodobnie nie był specjalnie zamierzony, chyba że w wymiarze ogólnym, bliskości obiektów, które coś miały wyrazić. Tymczasem pojawia się metafora sytuacyjna... Odbiorca, przeciska się pomiędzy nagimi ciałami... On jest gustownie ubrany... oni nadzy, zwróceni ku sobie... On zakłóca ich bliskość... Ale co z tego wynika? Mam swoje przemyślenia, ale kiedy z mężem staniesz nago przed lustrem, jakie masz odczucia? Kim jest ten ktoś trzeci? W tym kontekście ciekawa była scena, kiedy dwoje obcych sobie ludzi siada na przeciw siebie i patrzy na siebie... To wtedy przyszła do mnie refleksja, że człowiek w tej pustej przestrzeni sam w sobie jest sztuką. Oczywiście już od dawna o tym wiedziałem, ale w tym konkretnym materiale, zobaczyłem to kolejny raz. I to wydało mi się szczególnie prawdziwe.
magnum44 napisał(a):
postanowili zakończyć związek wyruszając na wędrówkę od przeciwnych stron Muru i spotkanie (mniej więcej) w połowie drogi było końcem wszystkiego z przeszłości.
Widoki rzeczywiście bajeczne.
Obawiam się, że niezależnie od faktu, ta symboliczna scena zaistniała na potrzeby sztuki, i było zagrane? Łzy nie były grą, cisza i spojrzenie też bywają wymowniejsze, od nadmiaru słów... I te momenty podobały mi się najbardziej. Oczywiście sam film, nie był sztuką, a raczej swoistym reportażem. Zbliżeniem do metodyki tworzenia... I na koniec, to co zawsze powtarzam, ocenianie sztuki, jest czymś indywidualnym, czyli jak sama zauważyłaś... podoba się lub nie :) Poezja jest tutaj chyba najlepszym przykładem, ale to tylko moje zdanie... ;):)
dobranoc :)