~aa napisał(a):
Wierz mi, jeżeli każda poetka napisałaby książkę o swoich przemyśleniach, to nie brakłoby ci nigdy ciekawej literatury.
Poetka? :) Poeci :)
Powiem Ci, że i teraz ciekawej literatury nie brakuje, i teraz brakuje mi czasu na to co obecnie mam do dyspozycji :)
Dopisane 09.10.2015r. o godz. 07:34:
"Na początku czerwca żegna się z wyjeżdżającą do pracy Yasuko.
– Tak bym chciała, żebyś po drodze do domu zatrzymała się w Polsce – mówi. – Jeśli rzucisz ten
cholerny college, to jeszcze w tym roku będziemy razem chodzić po Krakowie, pomyśl!
Yasuko energicznie kiwa głową, ale w wąskich oczach ma łzy. Obie czują, że widzą się po raz
ostatni. Żadnej z nich nie będzie pewnie stać na odwiedziny.
Im bliżej jest do 11 czerwca, tym częściej Halina wyobraża sobie, jak wśród oklasków odbiera
dyplom i wraca na swoje krzesło, za którym nikt nie czeka z gratulacjami. Albo jak idzie na wieczorny
bal w pożyczonej sukience i staje samotnie pod ścianą, przyglądając się dziewczynom ubranym na Piątej
Alei w suknie na sztywnych halkach i diademy, tańczącym z absolwentami Harvardu i Yale. Wpada
w panikę.
Kiedy tylko goście zaczynają się zjeżdżać, znowu ucieka do szpitala. Jest jedyną pacjentką, może
wybrać sobie najładniejszy, biało-różowy pokój. Zadowolona, z leżaka na werandzie obserwuje
obchody, słucha modlitw, przemówień i braw 160. Oprawiony w czarną skórę, złoto tłoczony dyplom
odbiera później w sekretariacie, bez żadnej publiczności.
Jeszcze miesiąc został jej do wyjazdu. Trudno jej czekać bezczynnie, woli podróżować, odwiedzając
amerykańskich przyjaciół. „(…) jestem tak okropnie niespokojna – tłumaczyła matce jeszcze w maju –
taka absolutnie rozedrgana, że tylko w aucie, które jedzie szybko, mogę mieć odrobinę spokoju. Kiedy
wiem, że nie muszę czekać, że jadę”161. Pod koniec czerwca zatrzymuje się u Caroline, która mieszka
teraz dokładnie po drugiej stronie Central Parku, przy Muzeum Historii Naturalnej na Siedemdziesiątej
Szóstej Ulicy. Chce raz jeszcze podziękować ciotce, wujowi, Wittlinom i Strzetelskiemu, raz jeszcze
obejść nagrzane ulice i wszystkie ulubione sale Metropolitan.
Na jednym ze spacerów zawiesza wzrok na ciemnowłosym chłopaku polerującym chusteczką do
nosa karoserię bardzo długiego samochodu. Zatrzymuje się obok niego, czując, jak jej serce przyspiesza.
– Zatrudniłeś się jako szofer? – pyta z ironicznym uśmiechem.
– To mój – odpowiada Kosiński urażony. – Mówiłem ci, że będę bogaty.
Rozmawiają chwilę. Odchodząc, Halina zastanawia się, dlaczego po dwóch latach Jerzy wciąż tak na nią działa."
Dopisane 09.10.2015r. o godz. 07:37:
"Jak o kimś nierzeczywistym myśli też o Joe, który nie odpowiedział na jej list wysłany niedawno po
długim milczeniu. Zastanawia się, czy ich znajomość nie była tylko mrzonką, tanim niby-romansem
profesora i studentki. „Nie jestem pewna, czybym go poznała, gdybyśmy się spotkali – pisze do
Caroline. – Stał się dla mnie rodzajem legendy… bajką, która się zaczyna »kiedyś dawno temu«…
Kiedyś dawno temu byłam w Ameryce, a teraz wróciłam do domu” 19. Także na Kraków patrzy inaczej:
ślizgając się w błocie obok zasp ubrudzonego spalinami śniegu, zastanawia się, jak mogła tak bardzo
tęsknić do tego miasta: „więc tak brzydnie, tak szybko, tak w trudzie pożądane”.
Pociesza się marzeniem o wyjeździe do Francji. Wypytuje o szanse na stypendium albo na
zaproszenie: są bardzo małe. Niezrażona, powtarza francuski i wybiera datę podróży na wrzesień. Humor
poprawia jej też zachodni koniak i rum, które kupuje w specjalnym sklepie PeKaO, płacąc udawanymi
banknotami z nadrukiem „upoważnia do pobrania towarów eksportu wewnętrznego”. Dostaje je
w banku zamiast przesyłanych przez amerykańskich znajomych dolarów.
W połowie stycznia we „Współczesności” ukazują się cztery jej wiersze, w tym ten:
kto potrafi
pomiędzy miłość i śmierć
wpleść anegdotę o istnieniu
zgarniam brunatne plastry książek
nasłuchuję brzęczenia słów
pomiędzy miłość i śmierć
wpleść
nikt nie potrafi
i tylko czasem
naprzeciw słońca
w zmrużonych oczach błysk
chwila roztrącona na tęczę
twarzą w twarz
naprzeciw słońca
w oślepłych oczach
treść niknąca…
na krańcach
miłość śmierć
To utwory z nowego tomiku, który złożyła właśnie w Wydawnictwie Literackim. Nie może przestać
o nim myśleć, wciąż przypomina sobie brzmienie wersów i dopasowuje do nich nowe słowa. Po kilku
dniach zabiera maszynopis, żeby zrobić poprawki. Kiedy tylko odnosi go z powrotem, zaczynają
dręczyć ją nowe wątpliwości. Do końca miesiąca powtarza korektę jeszcze kilka razy, nie mając
pewności, czy dokonała zmian na lepsze. Ma wrażenie, że straciła umiejętność pisania i oceny; na myśl
o nowym wierszu robi jej się słabo."